Zimowa przerwa w rozgrywkach. Dla wielu zawodników czas na naładowanie akumulatorów w rodzinnych stronach, chwilę zasłużonego odpoczynku, odcięcie się od codziennego zgiełku i presji związanych z piłką. Ale też pielęgnowanie siłą rzeczy zaniedbanych nieco znajomości czy – przede wszystkim – pokazanie się na oczy bliskim, z którymi niejednokrotnie z racji wykonywanego zawodu nie masz okazji widywać się tak często, jak byś sobie tego życzył.
Dla Marca Wachsa to miał być prawdopodobnie normalny, niezakłócony niczym dzień w rodzinnym Wiesbaden. Obrońca występującego w 2. Bundeslidze Dynama Drezno przedwczorajszego poranka postanowił wybrać się w odwiedziny do sklepu prowadzonego przez swoją ciotkę i wuja. Szybkie zakupy, toczona w miłej atmosferze rozmowa z dawno niewidzianymi krewnymi, uśmiech na “do zobaczenia” i spokojny powrót do domu. Tak to zapewne w teorii miało wyglądać.
W praktyce dzień ten okazał się jednak niewątpliwie najgorszym w życiu młodego defensora. Gdy cała trójka znajdowała się już w sklepie, nagle wtargnął do niego bowiem uzbrojony mężczyzna, który bez ostrzeżenia otworzył ogień, a następnie uciekł z miejsca zdarzenia. 59-letnia ciotka piłkarza wskutek postrzału zmarła na miejscu, 63- letni wuj odniósł lekkie obrażenia, zaś sam Wachs został ciężko ranny – kule trafiły go w gardło.
Sprawca jak na razie wciąż pozostaje niezidentyfikowany, a motyw napadu nieznany. Policja co prawda sporządziła portret pamięciowy szaleńca i przegląda nagrania z monitoringu z pobliskich sklepów, jednak na ten moment brak jakichkolwiek poszlak, które znacząco przybliżyłyby funkcjonariuszy do schwytania napastnika. Choć 21-letni zawodnik Dynama cudem uszedł z życiem, po przeprowadzonej już operacji – jak przekonują lekarze – jego stan na całe szczęście jest stabilny.
“Jesteśmy w szoku, oszołomieni i głęboko zasmuceni. Cała rodzina Dynama Drezno jest w tej chwili z Markiem i jego rodziną. Oferujemy naszą pełną pomoc i wsparcie. Najważniejsze jest zdrowie zarówno fizyczne, jak i psychiczne Marca. Wszystko inne nie ma teraz znaczenia. Chcę jeszcze raz wyrazić wyrazy współczucia. Chcemy też poprosić o poszanowanie prywatności Marca i jego rodziny”, powiedział po całym zajściu dyrektor sportowy Dynama, Ralf Minge.
Nas z kolei tego typu historie tak po ludzku skłaniają do refleksji na temat tego, jak pozornie zwykłe sytuacje z życia codziennego nieraz kompletnie niespodziewanie mogą przekształcić się w największy koszmar oraz jak znalezienie się w nieodpowiednim miejscu i czasie przez kogoś niespełna rozumu może przyprawić cię o traumę, z którą potem musisz zmagać się do końca życia.
Jedyne szczęście w nieszczęściu – o ile w ogóle można to w ten sposób nazwać – stanowi fakt, że pociski, które przyjął na siebie Wachs nie leciały kilkanaście centymetrów wyżej. Wówczas mówilibyśmy niewątpliwie o jeszcze większej tragedii.