Wszyscy znamy firmówkę Serba: rzut wolny z jakiejkolwiek odległości, lewa noga, bum i gol. Piłka leci z prędkością, której nie powstydziłaby się Formuła 1. Dzisiaj będzie o jego kolejnym fantastycznym trafieniu, jeszcze za czasów gry we włoskim Lazio Rzym.
To w stolicy Włoch Kolarov tak naprawdę się wybił. Dopiero tam cały świat poznał jego największy atut i zarazem tajną broń: lewą nogę. Gdy zespołowi nie idzie w grze piłką, a na tablicy jest 0-1, czasem wystarczy podać do Aleksandara – gdy ten tylko ma trochę miejsca, załatwia sprawę. Było tak choćby w meczu z Elfsborgiem – Kolarov dostał piłkę, okiwał przeciwnika na lewym skrzydle i posłał bombę z tak ostrego kąta, że nie było szans, by to wpadło. A jednak. Sami to musicie zobaczyć.