Reklama

Teodorczyk oszalał: 21 goli w 25 meczach Anderlechtu!

redakcja

Autor:redakcja

05 grudnia 2016, 14:40 • 4 min czytania 0 komentarzy

W zeszłym sezonie do polskiej ligi trafił zawodnik, który dokonywał rzeczy niebywałych, a wszyscy obserwatorzy przecierali oczy ze zdumienia. Zwłaszcza runda jesienna w wykonaniu Nemanji Nikolicia była po prostu genialna, bo Węgier wbił 21 goli w 21 meczach w lidze. Wykręcał taką średnią, że długo szedł na wyrównanie rekordu Henryka Reymana z 1927 roku. Co prawda ostatecznie największych legend nie dogonił, ale i tak wykręcił najlepszy wynik strzelecki od 20 lat, czyli od czasów Marka Koniarka.

Teodorczyk oszalał: 21 goli w 25 meczach Anderlechtu!

Dlaczego przyszedł nam do głowy akurat rewelacyjny sezon w wykonaniu Nikolicia? Bo – z zachowaniem odpowiednich proporcji – w znacznie poważniejszych rozgrywkach podobne rzeczy wyprawia Łukasz Teodorczyk, który wczoraj zapakował trzynastego ligowego gola w swoim szesnastym meczu. Co prawda Polakowi wciąż daleko do „oczka” Nikolicia, ciągle też trochę brakuje mu do średniej jednego gola na mecz, ale jego ogólny bilans jest nawet lepszy. Porównajmy osiągnięcia obu napastników.

Nemanja Nikolić (jesień ’15):
Liga: 21 meczów – 21 goli
el. LE: 5-2
LE: 5-0
Krajowy puchar: 4-2
Superpuchar: 1-0
Razem: 36-25

Łukasz Teodorczyk (jesień ’16):
Liga: 16-13
el. LE: 2-2
LE: 5-5
Krajowy puchar: 2-1
Razem: 25-21

Innymi słowy, do powtórzenia wyniku Nikolicia Teodorczyk potrzebowałby czterech goli w najbliższych jedenastu meczach. A to i tak oznaczałoby drastyczną obniżkę formy, bo przecież dziś polski napastnik strzela w Anderlechcie średnio raz na 91 minut gry, czyli – z uwzględnieniem doliczonego czasu gry – w każdym pełnym meczu. Do końca roku pozostało mu tylko pięć spotkań – cztery w lidze i jedno w Lidze Europy. Jeżeli więc „Teo” zagra w grudniu to, co w listopadzie, przebije zeszłoroczny wynik Węgra pod względem strzelonych goli, i to rozgrywając znacznie mniej spotkań.

Reklama

Być może porównanie Nikolicia i Teodorczyka jest nieco absurdalne, ale pokazuje jedną rzecz. Tak, jak przed rokiem zbieraliśmy szczęki z podłogi po występach Węgra, tak dziś to samo robią Belgowie po występach Polaka. Być może jednak właściwszym odniesieniem do wyników Łukasza byłby przykład Arkadiusza Milika z zeszłego sezonu. Tu analogii jest więcej – Arek grał tylko w nieco słabszej lidze holenderskiej, rywalizował tylko z nieco słabszymi przeciwnikami w Lidze Europy oraz występował w klubie, który także rozczarowywał (Ajax skończył w Holandii na drugim miejscu, dziś Anderlecht jest trzeci w Belgii). Porównajmy więc i tych napastników:

Arkadiusz Milik (cały sezon 2015/16 w Ajaksie): 42 mecze – 24 gole
Łukasz Teodorczyk (niepełna jesień 2016 w Anderlechcie): 25 meczów – 21 goli

Gdyby ktoś dziś powiedział Teodorczykowi, że wyrówna zeszłoroczny wynik Milka, zabrzmiałoby to dla niego jak wyrok – tym byłyby trzy gole w siedemnastu następnych meczach. Właściwie tylko jakiś kataklizm mógłby sprawić, że napastnik Anderlechtu zdecydowanie nie przebije osiągnięć swojego kolegi z reprezentacji. A skoro po zeszłym sezonie za Milika zapłacono 32 miliony euro, to – strzelamy – połowa tej kwoty za niecałe trzy lata starszego i jednak skuteczniejszego napastnika, który w dodatku nie miał tak nieudanego epizodu w Niemczech, brzmi dzisiaj jak niemała promocja.

Co więcej, Teodorczyk nie strzela w stylu – nie przymierzając – Rafała Boguskiego, który raz na jakiś czas pakuje hat-trick, ale normą dla niego są długie tygodnie nieskuteczności. Ogromną siłą napastnika Anderlechtu jest regularność, bo na 25 spotkań rozegranych w klubie nie pokonywał bramkarzy rywali tylko w sześciu meczach. Było ich tak mało, że możemy je błyskawicznie wypisać:

– Wyjazdowy mecz z St. Truiden, wszedł na ostatnie 24 minuty. Gola nie strzelił.
– Wyjazdowy mecz z Genk, grał do 87. minuty. Gola nie strzelił.
– Domowy mecz z OH Leuven, wszedł na ostatnie 3 minuty. Gola nie strzelił.
– Domowy mecz z KVC Westerlo, rozegrał pełne 90 minut. Gola nie strzelił.
– Wyjazdowy mecz z Saint-Étienne, grał do 69. minuty. Gola nie strzelił.
– Domowy mecz z KV Oostende, rozegrał pełne 90 minut. Gola nie strzelił.

A w dziewiętnastu pozostałych meczach trafiał do siatki. I cholernie ciężko strzelać do Teodorczyka o to, że w trzy minuty nie walnął bramki Leuven, czy nawet w 24 minuty nie pokonał bramkarza St. Truiden. Tak naprawdę tylko w czterech meczach, w których wyszedł w pierwszej jedenastce, schodził z placu gry bez gola na koncie. To nieprawdopodobna statystyka, która nie ma precedensu, bo – jak wyliczyli belgijscy dziennikarze – to najlepszy strzelecki debiut w ponad stuletniej historii Anderlechtu.

Reklama

I aż strach się bać, gdzie się to wszystko zakończy. Na dziś Teodorczyk zajmuje 15. miejsce w klasyfikacji Złotego Buta, ale ta nie uwzględnia przecież jego licznych trafień na arenie europejskiej. Dziś nie mogą już dziwić bardzo poważne kluby i bardzo poważne kwoty wymieniane w kontekście tego zawodnika. Jakkolwiek spojrzeć, wystarczyła jedna runda, by kolejny z naszych napastników wyrobił sobie fantastyczną markę w europejskiej piłce. A przykłady Lewandowskiego i Milika mogą Teodorczykowi tylko pomóc, bo dziś nie jest już żadną tajemnicą, że inwestowanie w polskie strzelby to kapitalny biznes.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...