Polska w grupie na Euro 2017 trafiła na Słowację, Szwecję oraz Anglię. Czy pierwszy mecz ze Słowacją ustawi pod nas grupę? Dlaczego pojedynki ze Sterlingiem czy Rashfordem mogą wyjść naszym chłopakom tylko na plus? Kogo my możemy się obawiać, a który z rywali może bać się o nogi w meczu z nami? O losowaniu i naszych rywalach na Euro 2017 porozmawialiśmy z Jarosławem Jachem, podstawowym stoperem młodzieżówki.
Śledziłeś losowanie?
Jasne, oglądaliśmy je na żywo w autokarze, w drodze do Niecieczy. Wiadomo, że z Jarkiem Kubickim i Adamem Buksą interesowało nas to najbardziej, ale oglądali wszyscy. Jak wylosowaliśmy Słowację i chłopaki stamtąd zaczęli nam docinać, że z kim jak z kim, ale z nimi to przegramy, to odpowiedzieliśmy, że patrząc na nich nie mamy się czego obawiać. Trochę śmiechów, gadaliśmy też o Pawle Cibickim, no i gwiazdach z Anglii.
Na dzień dobry dostaliście Słowację. To chyba dobrze, że z nimi zaczynamy?
Dobrze, że zaczynamy od Słowacji, które według różnych notowań jest najsłabszą drużyną z naszych rywali. Możemy sobie dzięki temu ułożyć grupę od pierwszego meczu. Przypomina to trochę terminarz Polski na Euro 2016, bo na dzień dobry graliśmy z najsłabszą w grupie Irlandią Północną. Wiem, że grają u nich Tomas Vestenicky z Cracovii i Lukas Haraslin z Lechii, wiekowo łapie się też Duda.
Czyli nazwiska znane, ale dlatego, że od nas. Nieco inaczej jest z Anglią.
Anglicy to faworyci grupy, jasne. Raheem Sterling, Dele Alli czy Marcus Rashford to piłkarze znani nie tylko fanom piłki młodzieżowej, a ogólnie każdemu, kto śledzi, co dzieje się w najlepszych ligach świata. Ale nie wiadomo, jakim składem wyjdą, w końcu gramy z nimi ostatni mecz grupowy, ktoś może się wykartkować. Tak czy tak, na pewno nie jesteśmy skazani na porażkę. Przygotowując się dwa lata do mistrzostw Europy straciliśmy tylko trzy bramki, a strzeliliśmy 18. Pokazaliśmy dużą klasę w meczach towarzyskich i to samo zamierzamy zrobić na Euro. Z Niemcami udowodniliśmy, że potrafimy kończyć mecze z takimi ekipami z dobrym wynikiem, także podobnie może być z Anglią. Raczej nie zdecydujemy się z nimi na „futbol na tak”, ale zastosujemy przemyślaną taktykę. W takich spotkaniach ma się wiele więcej do ugrania, niż stracenia. Ten Sterling czy Rashford wyrobili już sobie jakąś markę i pojedynkowanie się z nimi będzie o tyle korzystne, że przegranie pojedynku jeden na jeden nie będzie wstydem, a kilka odbiorów będzie już szeroko zauważonych.
Dobra okazja do pokazania się agentom z porządnych klubów.
Jasne, będzie można się wypromować. Te mistrzostwa będą oglądane w bodajże 129 krajach świata, więc to okno wystawowe. Miejsca vipowskie będą zajęte przez wiele wybitnych osobistości. Ale nie można patrzeć na turniej na zasadzie chęci budowania własnej pozycji. Liczy się drużyna, dobry wynik z nią i wspomnienia, które pozostaną. Dlatego staram sobie nie zaprzątać głowy tym, że mogę zapracować na turnieju na transfer. Poprosiłem agenta, żeby nie mówił mi o zainteresowaniu żadnego klubu, chcę się skupiać na meczach.
Został nam jeszcze jeden rywal do omówienia. Szwedzi to wasz poziom czy jednak wyższy?
Szwecja gra drużynowo, dużo walczy, tworzą zgraną paczkę. Oprócz Victora Lindelofa którego wszyscy powinni kojarzyć, bo to podstawowy stoper Benfiki, nie mają wielkich gwiazd. Ale to dla nich żaden problem, bo to w końcu oni wygrali rok temu temu ostatnie mistrzostwa w tym roczniku. Ale nie uważam, że jesteśmy gorsi od nich.
Do tego sprawa Pawła Cibickiego…
Jego dawne deklaracje, że będzie grał z nami, a w końcu tak nie jest, będą dodatkowym smaczkiem tego meczu. Na pewno będziemy gadać o tym przed meczem, może ktoś faktycznie będzie wchodził w niego nieco ostrzej, nie wiem.
U nas na środku obrony, pod względem klubów, duże wrażenie robią Dawidowicz i Łasicki. Ale ostatnio grałeś z Janem Bednarkiem. Jak współpraca?
Bardzo dobrze, bo Janek to gość, który dużo krzyczy i podpowiada na boisku. Z tego powodu przed ostatnim meczem został wyznaczony przez trenera jako lidera linii obrony. Mi bardzo odpowiada bycie drugim stoperem, bo łatwiej mi się skoncentrować, gdy mam odpowiadać przede wszystkim za swoją grę, niż kiedy jestem wyznaczony do liderowania i mam za zadanie także instruować innych.
Rozumiem, że presja gry przed polskimi kibicami cię nie przeraża?
Osobiście lubię grać na dużych stadionach, dla wielu kibiców i przeciwko jak najlepszym zespołom. Nie paraliżuje mnie to, a nawet pozwala bardziej się skupić. W grze u siebie widzę praktycznie same plusy.
Rozmawiał Samuel Szczygielski