Minęło ledwie pięć dni od rewanżowego meczu półfinału Copa Sudamericana, w którym Chapecoense Chapeco zwycięsko zremisowało z “papieskim” San Lorenzo. 0:0 u siebie, 1:1 w dwumeczu – finał kontynentalnego turnieju stał otworem przed brazylijskim składem. Zagrali jeszcze tylko ligowy mecz z Palmeiras i wsiedli w samolot do kolumbijskiego Medellin, gdzie Atletico Nacional miało ich przyjąć w pierwszej odsłonie dwumeczu.
Dziś już wiemy, że meczu nie będzie. Samolot z 82 osobami na pokładzie, wśród których znajdowali się piłkarze i działacze Chapecoense rozbił się w okolicach miasta La Union, kilkadziesiąt kilometrów od docelowego lotniska. Początkowo według kolumbijskich portali informacyjnych przyczyną miał być brak paliwa, teraz mówi się o awarii elektryki. Niezależnie od przyczyn – początkowe wieści o katastrofie w górskiej okolicy nie dawały zbyt wiele nadziei. Akcja ratunkowa szybko zaczęła jednak przynosić skutki. W tej chwili wiadomo, że przynajmniej sześć osób walczy o życie w szpitalu, potwierdzonych ofiar jest 25.
Żyje między innymi Alan Ruschel, który jako jeden z pierwszych opuścił miejsce katastrofy. Jak podaje 101greatgoals.com, jego stan pozwalał na normalną rozmowę, Alan dopytywał w niej o swoją rodzinę i prosił o opiekę nad obrączką. Dobre wieści o jego stanie potwierdziła na Twitterze jego żona, serią wzruszających tweetów, w których dziękuje Bogu za ocalenie męża.
Cały czas napływają kolejne wieści z Kolumbii – te najbardziej krzepiące mówią nawet o 13 żywych pasażerach (trzech z nich to członkowie drużyny), których rozlokowano w okolicznych szpitalach. Tamtejsi dziennikarze zwracają uwagę na fakt, że samolot nie uległ podpaleniu, przez co zwiększają się szansę na odnalezienie kolejnych pasażerów tego feralnego lotu.
#Atención | Primeras imágenes del avión siniestrado. pic.twitter.com/w8QzhfQ1Ee
— 360 Radio Colombia (@360RadioCo) 29 listopada 2016
Pozostaje mieć nadzieję, że liczba ofiar już nie wzrośnie. Nie zmieni to jednak ogromu tragedii brazylijskiego futbolu i rodzin wszystkich ofiar. Manchester United, Torino, Zambia. Do mrocznej listy katastrof lotniczych rozdzierających serca kibiców na całym świecie dziś dopisano kolejny zespół.