Chojniczanka Chojnice liderem przez całą zimę – tak, to zdecydowanie największe zaskoczenie pierwszoligowych rozgrywek. Czyżby awans? – Nie będę ściemniał, że taki cel wyznaczyliśmy sobie przed sezonem. Sytuacja jest jednak dobra, przed nami długa przerwa, zarząd też ma chłodną głowę i świadomość rangi sprawy. Myślę, że w grze zostają cztery zespoły, a dwa z nich awansują – mówi Jakub Biskup.
Często sprawdzasz obecną tabelę?
Wiem, dlaczego pytasz, i nie ukrywam, że przychodząc do Chojniczanki nie spodziewałem się, że na koniec jesieni będziemy liderem. I to z jedną porażką po 19 kolejkach – to też jest wyznacznik naszej siły.
Dziś patrzysz na tabelę i…
I jestem zadowolony. Kolejny raz pojawia się przede mną możliwość zrobienia awansu do Ekstraklasy. Byłaby to fajna sprawa, bo wróciłem na Pomorze po dziesięciu latach jeżdżenia po Polsce. I oceniam, że mamy wysokie szanse – jesteśmy dobrym, doświadczonym zespołem z szeroką kadrą. Tę drużynę mądrze budował dyrektor Maciek Chrzanowski, stworzył chyba najlepszą Chojniczankę w historii. Widać też działania zarządu, który robi wszystko, byśmy skupili się tylko na treningach i meczach. Jedziemy wszyscy na jednym wózku: dobrze weszliśmy w sezon i dalej już poszło.
To mógłby być twój drugi awans do Ekstraklasy, wcześniej wywalczyłeś go z Termaliką.
A nawet trzeci awans, bo kiedyś z Lechią, za trenera Marcina Kaczmarka, awansowaliśmy do dawnej drugiej ligi. Przede wszystkim nie spodziewałem się tutaj aż tak dobrej atmosfery i klimatu do piłki. A przecież dyrektor Chrzanowski praktycznie wyciągnął mnie z hotelu na zgrupowaniu Bytovii…
Czym cię skusił?
Już wcześniej rozmawiałem z Chojniczanką, nasze zdania trochę się różniły i trener Kafarski wyciągnął do mnie pomocną dłoń. Czym zostałem przekonany? Cóż, Maciek Chrzanowski ma tę umiejętność, że potrafi dopiąć swego. Niektórzy śmieją się w szatni, że siedzieli już w gabinetach innych klubów, aż wtedy przyjechał dyrektor z Chojnic.
Ale argument „u nas zagrasz o Ekstraklasę” raczej w tych rozmowach nie padał…
Oczywiście, że nie. Ja rzuciłem takie słowa, ale bardziej pół żartem… Nie będę ściemniał, że taki cel wyznaczyliśmy sobie przed sezonem. Sytuacja jest jednak dobra, przed nami długa przerwa, zarząd też ma chłodną głowę i świadomość rangi sprawy. Myślę, że w grze zostają cztery zespoły, a dwa z nich awansują.
Otwarcie mówisz o walce o Ekstraklasę, nie unikasz słowa na literę „a”.
Bo to byłoby oszukiwanie siebie i innych. W Katowicach czy Sosnowcu mogą próbować mówić, że nie myślą o awansie, ale presja jest u nich taka, że mało kto uwierzy. A dołączy jeszcze Miedź, która wiosną większość meczów rozegra u siebie. Moim zdaniem, w Chojnicach jest podobnie jak w Niecieczy – brak parcia, a jak nie awansujemy to nic się nie stanie. W przyszłym roku osiem meczów mamy na własnym stadionie, m.in. z GKS-em Katowice, Podbeskidziem, Miedzią czy Sandecją. A u siebie nie przegraliśmy naprawdę od dawna. Znając prezesów i dyrektora, zimą się wzmocnimy, więc liczę, że na koniec sezonu tabela będzie taka sama, jak dziś.
Czujesz jeszcze, że rywale was lekceważą, że mówią „spuchną, o awans zagrają inni”?
Myślę, że kiedy inni patrzą na to, jak gramy i jaką mamy kadrę, są świadomi, że trzeba się z nami liczyć.
Wysokość premii za awans już ustalona?
Nie, choć spodziewam się, że do takiego spotkania dojdzie.
Nie mieliście żadnego roztrenowania po ostatnim meczu, od razu wolne. To nagroda za dobrą rundę?
Nie. Z trenerem Bartoszkiem, zanim odszedł do Korony, ustaliliśmy urlopy, trener Hermes – potrzymał decyzję. Nie jest jednak tak, że przez półtora miesiąca nie mamy co robić, od razu dostaliśmy rozpiski. Nikt nie może wrócić z nadwagą, a jak wróci to kara… To długa przerwa, ale w Termalice miałem dwa miesiące wolnego. Zaczynając treningi nawet w połowie stycznia i mając mecze w marcu – zostaje nam siedem tygodni przygotowań. Sporo.
Co odpowiadasz na pytanie, jakim cudem Chojniczanka, która w zeszłym sezonie broniła się przed spadkiem, dzisiaj nagle jest liderem? Że dobra atmosfera?
Świetną atmosferą w kiepskim zespole nie zrobi się wyniku. Mamy dobrą, szeroką kadrę, doświadczenie i atmosferę. Byłem w różnych klubach, tutaj są właściwie sami Polacy i zbudowaliśmy chemię. Trener Bartoszek dobrze nas motywował, u niego nie dopasowywaliśmy taktyki do rywala i nie murowaliśmy się – to my mieliśmy dyktować warunki. Teraz trener Hermes to kontynuuje. Poza tym, na początku sezonu strzelaliśmy i traciliśmy dużo goli, ale doszli Michał Markowski i Łukasz Budziłek, zawodnicy z Ekstraklasy, którzy dodatkowo nam pomogli. Do dziś gramy tak, że zawsze coś wbijemy. Tylko raz nie zdobyliśmy bramki. I wtedy przegraliśmy.
Do Bartoszka mieliście żal? Kiedy wydawało się, że wspólnie obraliście kurs na Ekstraklasę – on poszedł inną drogą.
Nie, nie wydaje mi się. Sam powiedziałem trenerowi, że mu się nie dziwię. Taka prawda… Korona może nie zalicza się do ścisłego topu, ale to jednak Ekstraklasa – inna otoczka, medialność, ciśnienie do pracy. Trener przyszedł i pomógł uratować Chojniczankę przed spadkiem, teraz zrobił super wynik i dostał dobrą ofertę pracy. A działania z nami kontynuuje trener Hermes. Z Bartoszkiem też utrzymujemy kontakt, dzwonimy do siebie – on trzyma kciuki za nas, a my za niego.
Jak wygląda tabela – wiemy. A niewydrukowana tabela? Ktoś z was liczy?
Wiem, o co chodzi… No cóż, sędziowie zabrali nam cztery punkty i nie jest tak, że nie odgwizdano nam jakiejś ręki, tylko nie uznano ewidentnych goli z Sandecją i Kluczborkiem. Ale, uczciwie powiem, w Sosnowcu to ja miałem farta, bo powtarzaliśmy rzut karny. Czasem jesteśmy pokrzywdzeni, czasem ktoś inny, ale myślę, że w całym sezonie się to wyrównuje.
Ty z rundy jesiennej możesz być zadowolony i zespołowo, i indywidualnie. Strzeliłeś sześć goli, lider klasyfikacji strzelców – osiem.
A z Pucharem Polski to siedem. Gdybym jednak wykorzystał połowę z tych „setek”, które jeszcze miałem, powinienem skończyć rundę z dziesięcioma golami. Niby się cieszę, bo to dobry wynik jak na skrzydłowego, ale u nas ta odpowiedzialność rozkłada się też na cały zespół: Rybski i Zawistowski mają po pięć bramek. Myślę też, że Tomek Mikołajczak, który stracił trochę czasu przez kontuzję, będzie sporo strzelał wiosną, bo to jeden z najlepszych napastników ligi. Liczymy na niego w grze o awans.
Rozmawiał PT