Reklama

Miły gest: Lechia długo igrała z ogniem, by kibicom było cieplej

redakcja

Autor:redakcja

28 listopada 2016, 20:56 • 3 min czytania 0 komentarzy

Trudno nie chwalić Lechii za dorobek punktowy, bo ten w porównaniu do poprzednich sezonów jest wręcz świetny, daje gdańszczanom żółtą koszulkę lidera, której nawet w naszej lidze nie wręczają za darmo. Jeśli można było się za coś przyczepić do ekipy Nowaka, to za minimalizm – tylko raz udało się im wygrać więcej niż jedną bramką, konkretnie z Wisłą Kraków u siebie. Dziś mieli idealną okazję, by ten bilans poprawić, bo nad morze przyjechał ostatni Górnik Łęczna, zbierający od każdego kto się nawinie. I rzeczywiście, wygrali bardziej zdecydowanie, ale i tak ponad godzinę igrali z ogniem.

Miły gest: Lechia długo igrała z ogniem, by kibicom było cieplej

Nie wiemy, być może to był jakiś gest lechistów względem kibiców, ponieważ tym musiało być bardzo zimno – nie będziemy się pieścić: w Gdańsku piździ, pogoda nie sprzyja siedzeniu na stadionie. Więc jeśli fani mieliby przyjść i zobaczyć szybkie 5:0 mogliby zmarznąć, dlatego pomocni zawodnicy Lechii – owszem, trafili na 1:0 w pierwszej połowie – nie karcili jednak rywala specjalnie mocno. A okazji mieli wiele – taki Kuświk mógł zrobić to dwukrotnie, ale raz w sytuacji sam na sam nie trafił w bramkę, innym razem nie przyłożył głowy po świetnym podaniu Wolskiego. Następny przykład to sytuacja Paixao i Wojtkowiaka, kiedy ten drugi wybił strzał Portugalczyka z bramki łęcznian.

Pomagali kolejni, bowiem Vanja – jak to on – raz nie wyłapał prostego dośrodkowania, potem źle wybił i setkę w tej akcji miał Grzelczak, który również pomógł, gdyż nie trafił nawet w bramkę. Dorzucił się też sędzia Kwiatkowski, nie gwiżdżąc karnego na Peszce. Jednym zdaniem: wszyscy dbali o to, by kibice nie zamarzli, bo przy przewadze jednej bramki w futbolu może stać się wszystko.

Jednak różnica poziomów między oboma klubami jest tak duża, że swoje gole Lechia i tak musiała strzelić tym bardziej, że wydatnie wspierał ją Jarecki. Obrońca chyba założył się z kimś, że zanotuje najgorszy występ w historii futbolu i szczerze mówiąc to daleko facet nie ma.

Pierwsza bramka – odbija się od Kuświka jak szmaciana lalka, napastnik wykłada Paixao patelnię na pustą i po sprawie.

Reklama

Druga – Jarecki wlatuje w orbitę piłki, wpada w poważne turbulencje i przygotowuje się do awaryjnego lądowania, gdy futbolówkę zabiera mu Paixao, a potem Wolski ładuje pewną bramkę.

Trzecia – zabawa w Konia Trojańskiego nie przestaje bawić Jareckiego, tym razem zostaje nabity w polu karnym, piłkę zgarnia Haraslin i na raty pokonuje Małeckiego.

A może źle faceta rozumiemy, może chciał, by święta przyszły w Gdańsku szybciej? Jeśli tak – to bardzo miło, ale w sumie szkoda, że w gwiazdkowym szale zapomniał o kolegach z zespołu. Dla nich właściwe święta mogą być bardzo smutne, bo coraz więcej wskazuje, że spędzą je jako czerwona latarnia ligi.

pomeczbez

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
0
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
13
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

0 komentarzy

Loading...