Gdy za 40 lat lat Łukasz Szukała będzie siedział w bujanym fotelu i opowiadał swoim wnukom o piłkarskiej karierze, w pewnym momencie atmosfera stanie się tak gęsta, że będzie można kroić ją nożem. – „I wtedy, moi mili, przyszedł rok 2016. Cholerny rok 2016”. Nie da się ukryć, że środkowy obrońca jest jednym z największych przegranych ostatnich kilkunastu miesięcy. I dopiero teraz, w listopadzie, można zauważyć światełko w tunelu, które zwiastuje delikatną poprawę.
Eliminacje do mistrzostw Europy we Francji. Na dziesięć spotkań w ośmiu gra od pierwszej do ostatniej minuty, w jednym wchodzi z ławki na kwadrans, tylko raz w ogóle nie melduje się na placu. Gdy mówimy o tych, którym wyjazd na turniej należy się jak psu buda, pada również jego nazwisko. W listopadzie łapie się na jeszcze na jedno zgrupowanie – przeciwko Islandii znów jest partnerem Glika na środku obrony, mecz z Czechami ogląda z ławki. Spotkanie przeciwko Sigurdssonowi i spółce pozostaje do dziś ostatnim jego występem w narodowych barwach. Euro oglądał w telewizji.
A wydawało się, że skoro Nawałka nie zrezygnował z niego, jak wyjechał zarabiać do „Arabów, nie-Arabów”, to nie zrezygnuje w ogóle. Jednak z czasem sytuacja Szukały zmieniła się ze średniej w beznadziejną. Powiedzieć, że sukcesy w piłce reprezentacyjnej nie szły w parze z tym w klubowej, to tak naprawdę nic nie powiedzieć. Z urodzonym w Gdańsku obrońcą pożegnano się w Arabii Saudyjskiej, bo stwierdzono, że można trochę lepiej wykorzystać limit obcokrajowców. Zdarza się. Szukałę przygarnąć turecki Osmanlıspor. Tej jesieni, gdy Szukała był jeszcze w kadrze, wyglądało to nie najgorzej. A późnej przyszły kontuzje i rywalizacja, której Polak wygrać nie potrafił.
Rezultaty:
Wiosna 2016: 4 mecze, 344 minuty
Jesień 2016: 0 meczów, 0 minut
No dobra – to gdzie to światełko w tunelu? Ano gdy już przymierzaliśmy się do zgłoszenia w polskim konsulacie w Turcji tego, że zaginął piłkarz, Szukała – którego wcześniej klub nawet nie zgłosił do rozgrywek Ligi Europy – zaczął siadać na ławce rezerwowych. Raz udało się to w październiku, teraz w kolejnych dwóch meczach z rzędu. Kto wie, może dostanie w końcu nawet jakieś minuty… W kolejce do składu ciągle przed nim są Numan Curuksu, Vaclav Prochazka i Aykut Demir, ale przynajmniej wiadomo, że nie zawiesił butów na kołku jest zdolny do gry.
Postanowienie na rok 2017 – zacząć grać w piłkę, choćby w Ekstraklasie.
*
A propos piłkarzy, którzy nie rozegrali tej jesieni nawet minuty. Wiadomo, gdzie przebywa obecnie Krystian Nowak. Na pewno w Szkocji i na 100% nie na murawach, na których swoje mecze rozgrywa drużyna Heart of Midlothian.
Jak pewnie wiecie, były zawodnik Podbeskidzia należał w poprzednim sezonie do grona tzw. ulubieńców Weszło. Wbrew pozorom status ten nie wiąże się z niczym przyjemnym. Jednak gdy okazało się, że chłopak znalazł w jakiś niewytłumaczalny sposób pracę w najwyższej klasie rozgrywkowej poza granicami, ucieszyliśmy się. Po pierwsze dlatego, że zniknął nam z oczu. Po drugie, bo zawsze mogło okazać się, że świat, w tym i my, się pomylił. I że z Krystiana coś wyrośnie, wszak to przecież były reprezentant młodzieżówki Dorny. Wierzcie lub nie, ale kibicujemy mu.
Krystian, nie zepsuj tego jakimś bezsensownym powrotem do kraju.
Fot. FotoPyK