Kiedy pod koniec 2008 roku Rafał Wolski i Dominik Furman – czyli piłkarze z tego samego rocznika – trenowali w juniorach Legii, z pewnością nie mogli się spodziewać, jak popieprzone losy staną się ich udziałem. Gdyby wtedy ktoś zrobił im projekcję wydarzeń z przyszłości, mogliby przejść niezłą huśtawkę nastrojów. Bo tak naprawdę obaj weszli na dosyć podobne ścieżki, które dzisiejszego wieczora po raz kolejny się skrzyżują. Na ich nieszczęście nie stanie się to jednak w jakimś spektakularnym meczu w europejskich pucharach, ale w dosyć niepozornym wydarzeniu w naszej Ekstraklasie pod tytułem: Lechia Gdańsk – Wisła Płock.
Wolski i Furman bardzo szybko wdarli się do pierwszej drużyny Legii, można nawet powiedzieć, że zrobili to przebojem. Nieco szybszy okazał się Rafał, który rok wcześniej doczekał się regularnych występów i rok wcześniej zapracował na duży zagraniczny transfer. Ale więcej jest tu elementów wspólnych, bo obu wychowanków warszawskiej drużyny bardzo szybko sprzedano do silnych zagranicznych lig, każdego za przeszło 10 milionów złotych. Na tym niestety podobieństwa między środkowymi pomocnikami się nie skończyły.
Wolski został przemielony i wypluty kolejno przez Fiorentinę, Bari i Mechelen, a Furman przez Tuluzę i Hellas. Obaj piłkarze okazali się zbyt delikatni do fizycznej piłki preferowanej za naszą zachodnią granicą, więc zostali zmuszeni do powrotu z podkulonym ogonem do kraju. To jednak nie przeszkodziło im z miejsca stać się wiodącymi postaciami naszej ligi, bo zarówno Furman w Płocku, jak i Wolski w Krakowie momentalnie zaczęli grać pierwsze skrzypce. Nie mamy jednak najmniejszych wątpliwości, że nie o takiej karierze marzyli tuż po swoich wielkich transferach.
Dziś w Gdańsku obaj zagrają na siebie. Wolski będzie próbował kreować akcje Lechii, a Furman będzie się starał jak najmocniej mu w tym przeszkadzać. Co prawda w tym sezonie lechista cięgle szuka formy i nie potrafi nawiązać do swojej wiosennej dyspozycji, to jednak z całą pewnością to on ma większą szansę na udany wieczór. A to dlatego, że – koniec końców – Rafał wylądował jednak znacznie lepiej. Dziś wraz z drużyną ma szansę zostać samodzielnym liderem Ekstraklasy, natomiast Furman musi stawić czoła realnemu prawdopodobieństwu, że po tej kolejce zostanie wrzucony do strefy spadkowej. Jakkolwiek spojrzeć, twarde lądowanie w naszej lidze dla jednego z nich okazało się jednak znacznie bardziej bolesne.
Inna sprawa, że piłka nożna na każdym kroku pokazuje nam swoją przewrotność. Wolski w zeszłym sezonie musiał walczyć o utrzymanie w Krakowie, dziś podobne zadanie zapewne czeka Furmana w Płocku. Natomiast inny pomocnik z rocznika ’92 z juniorów Legii, Michał Kopczyński – podobno ze znacznie mniejszym potencjałem i o wiele większym życiowym pechem – niedawno skutecznie powstrzymywał gwiazdy Realu Madryt w Lidze Mistrzów. Jeszcze kilka lat temu – nie do pomyślenia.
Fot. FotoPyK