Reklama

Nowy sezon, ta sama plaga. Real trapiony przez kontuzje przed derbami

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

17 listopada 2016, 21:19 • 4 min czytania 0 komentarzy

Bilety już dawno wyprzedane, kibice odliczają godziny do pierwszego gwizdka, prasa od dłuższego czasu podgrzewa i tak gorącą atmosferę, a do stadionowej obsługi na Vicente Calderón coraz dobitniej zaczyna docierać, że to już ostatnie derby Madrytu na tym obiekcie. Derby, przed którymi – mimo przewodzenia ligowej stawce – powody do niepokoju mogą mieć przede wszystkim w białej części stolicy Hiszpanii.

Nowy sezon, ta sama plaga. Real trapiony przez kontuzje przed derbami

Przed najważniejszym do tej pory meczem sezonu w Realu Madryt znów bowiem muszą się zmierzyć z plagą, która Santiago Bernabéu nawiedza już któryś sezon z kolei – plagą kontuzji. Grono piłkarzy zmagających się z problemami zdrowotnymi lub dopiero co wracających do gry po urazach jest całkiem pokaźne. Co gorsza – mowa w tym przypadku o graczach bez cienia wątpliwości kluczowych w układance Zinédine’a Zidane’a.

Większych problemów tak naprawdę nie będzie jedynie z obsadą bramki – jeśli nie wydarzy się jakaś niewynaleziona masakra, między słupkami stanie Keylor Navas. Im dalej jednak w las, tym powodów do radości zdecydowanie mniej.

Jeśli chodzi o obrońców, do pierwszego składu wskoczy co prawda Sergio Ramos, ale jego forma stanowi na ten moment wielką niewiadomą – derby Madrytu będą jego pierwszym spotkaniem po sześciu tygodniach przerwy. Do pełni sprawności zgodnie z przewidywaniami wciąż nie wrócił z kolei Pepe, który nabawił się urazu mięśnia dwugłowego lewego uda pod koniec zeszłego miesiąca, a jego miejsce zajmie Raphaël Varane. Choć Francuz na tę chwilę ma najwięcej rozegranych minut spośród wszystkich stoperów (1245), paradoksalnie znajduje się on najniżej w hierarchii środkowych obrońców – za każdym razem korzystał bowiem na kontuzjach właśnie Ramosa (840) i Pepe (474).

O ile w obronie nie można mówić o wielkiej tragedii, a co najwyżej dość nieprzyjemnych powikłaniach, o tyle w środku pola są już solidne podstawy do wylewania rzewnych łez. Z gry z powodu pęknięcia kości strzałkowej niemal dwa miesiące temu wypadł Casemiro, a na domiar złego w ostatniej ligowej kolejce kość śródstopia złamał Toni Kroos. Biorąc pod uwagę fakt, że w potyczkach z Atlético ostateczny sukces zależy w znacznej mierze od zdominowania środka pola, jest to strata – co tu dużo gadać – olbrzymia.

Reklama

Brak Niemca jest szczególnie bolesny – Kroos rozegrał do tej pory najwięcej minut z całej drużyny (1391), a w lidze zanotował do tej pory sześć asyst, czyli również najwięcej w zespole. Po powrocie z kadry dopiero wczoraj pierwszy raz po problemach z kostką normalnie trenował też Mateo Kovacić, natomiast Luka Modrić po miesięcznej kontuzji kolana cały czas jeszcze nie zdołał złapać meczowego rytmu.

W przedniej formacji również nie brakuje bolączek. Choć występy Cristiano i Bale’a są niezagrożone, Królewscy przed derbami zostali z jedną, na dodatek, kulawą dziewiątką. W podstawowym składzie wyjdzie Karim Benzema, jednak i on wykurował się na ostatnią chwilę po urazie złapanym w spotkaniu z Legią w Warszawie. Francuz, podobnie jak Kovacić, dopiero w środę ćwiczył z resztą zespołu, tak więc jego dyspozycja także jest zagadką. Na domiar złego, w razie odnowienia się kontuzji czy konieczności przeprowadzenia zmiany taktycznej, Królewscy zostają bez jego naturalnego zmiennika. Na ostatnim zgrupowaniu kadry na miesiąc wysypał się bowiem Álvaro Morata.

Jak z kolei sprawa ma się w szeregach “Los Rojiblancos”? Na tę chwilę jedynym ważnym piłkarzem, który nie będzie mógł wystąpić w sobotę, jest Augusto Fernández – Argentyńczyk na początku października zerwał więzadła krzyżowe w meczu z Valencią. Do ostatniej chwili wyścig z czasem prowadził zaś Antoine Griezmann. Napastnik Atlético skarżył się na ból śródstopia, jednak dziś trenował już zespołem i nie ma najmniejszej wątpliwości co do tego, że w derbach wystąpi od początku.

W Realu Madryt mają się więc czego obawiać. Z podstawowego skadu przed ostatnią szansą zakończenia fatalnej passy z Vicente Calderón wypadło kilku niezwykle istotnych zawodników, a drugie tyle na jeden z kluczowych dla losów rozgrywek bój zostanie posłanych niemalże z marszu. Niepokój z pewnością potęguje także wspomnienie tego, co stało się dwa sezony temu. Wówczas Królewscy do wyjazdowego meczu z Atlético również przystępowali zdziesiątkowani przez kontuzje i ponieśli sromotną klęskę – ekipa Diego Simeone zwyciężyła 4:0.

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

0 komentarzy

Loading...