Wayne Rooney wpada w pole karne rywala jak do siebie, przeciwnicy nie mogą nic zrobić, są dla Anglika zbyt słabi i ten ich karci, pewnym strzałem pokonując bramkarza. Widzieliśmy to wielokrotnie, ale to już było i być może nie wróci więcej, bo Rooney ma do życiowej formy dalej, niż Wejherowo do Dubaju. Dlatego pewnie Wazza chce się przebranżowić i w doniesieniach angielskiej prasy chyba nie ma przesady – od teraz napastnik zamiast w pole karne, będzie wpadał pijany na wesela.
Tak przynajmniej twierdzi The Sun i choć ich newsy często można dzielić nawet nie na dwa, ale na cztery, to teraz dostarczyli zdjęcia, które potwierdzają ich wersję. Otóż było tak – po okazałej wygranej ze Szkotami 3:0, reprezentacja Anglii miała ochotę pobalować, a trener Gareth Southgate dał ekipie zielone światło. Dopiero zaczął pracę, pewnie chciał się nieco przypodobać zawodnikom i pokazać, że będzie wymagał, ale potrafi poluzować – zresztą, nieważne. Najważniejsze, że można było pójść w tango, a gdy impreza powoli wygasała, Rooney poczuł zew krwi i stwierdził kto jak kto, ale on nie kończy.
Na jego szczęście w hotelu, w którym przebywała reprezentacja, odbywało się wesele, więc dziarski Wayne po prostu na nie poszedł, choć oczywiście parę młodą widział pierwszy raz na oczy. Dla gości to była na pewno frajda zobaczyć kapitana reprezentacji z bliska, ale jeśli chcieli z nim pogadać, raczej trafili pod zły adres. – Rooney nie mógł złożyć zdania i ledwo trzymał się na nogach – powiedziała bulwarówce osoba, która na tamtym weselu była. A tak prezentowało się to na zdjęciach.
Tutaj Rooney jeszcze remisuje z alkoholem (tak, Jagielka też był, ale trzymał się lepiej i na pewno nie jest dla angielskich mediów tak interesujący jak napastnik):
A tutaj już przegrywa z kretesem:
W każdym razie, Rooney na treningu kadry się nie pojawił, skończył imprezę o piątej rano i zgłosił kontuzję kolana, a Southgate odesłał go do Manchesteru, tłumacząc na konferencji, że Rooney’a z meczu przeciwko Hiszpanii rzeczywiście wykluczył uraz. Można chyba stwierdzić, że kariera Anglika weszła na kolejny etap – kiedyś grał na europejskich salonach, teraz zaczyna na weselach.