Niestety, kończymy ten rok. Niestety, bo był dla nas świetny – zrobiliśmy dobry wynik na Euro, teraz jesteśmy w połowie drogi do Rosji, a jeśli będziemy ją pokonywać tak szybko jak dotychczas, ani się obejrzymy i już w tej Rosji będziemy. Dziś gramy tylko towarzysko, więc co zrozumiałe emocji będzie mniej, ale ekipa Nawałki zwyciężać chce zawsze. Czas powiedzieć więc “sprawdzam” i prześwietlić reprezentację Słowenii.
1. Wiadomo, że Słowenia to nie jest drużyna, która wywoływałaby u nas siódme poty – bo takich zaczyna brakować – ale warto odnotować jak dobrze dzisiejsi rywale radzą sobie w eliminacjach do mundialu. Podobnie jak ekipa Nawałki są niepokonani, z tym że przeciwników na rozkładzie chyba mieli trudniejszych. Zremisowali bowiem z Anglią, ogolili Słowację, a choćby ranking FIFA klasyfikuje oba te zespoły wyżej niż wszystkich naszych grupowych oponentów. Do tego Słoweńcy dołożyli skromne zwycięstwo z Maltą 1:0 (to ich najnowszy występ w tych eliminacjach) i wstydliwy remis 2:2 z Litwą, który musi psuć im humory przed końcem roku.
2. Ten podział punktów może im utrudnić wyjazd na mundial, ale warto przypomnieć, że Słoweńcy na zaproszenie czekają krócej niż my. W 2010 roku mieli okazję wsłuchiwać się w koncerty wuwuzeli i zaprezentować ten cudowny zestaw strojów:
Niby inspiracją miały być tamtejsze góry, ale my mamy inny pomysł na skojarzenie:
3. W każdym razie, przy okazji pokazu mody, zagrali z Algierią, USA i Anglią w grupie. Zaprezentowali się nieźle, po dwóch meczach mieli cztery punkty i w przeciwieństwie do Polaków na mistrzostwach świata w tym wieku, trzeciego spotkania nie rozegrali dla rozrywki i o honor. Stawką starcia z Anglią był awans, ale niestety, po golu Jermaina Defoe Wyspiarze uratowali swoją dupę i to oni kosztem Słoweńców wyszli z grupy.
4. Mieliśmy więc wtedy marne pocieszenie, że 3:0 w cymbał w eliminacjach wyłapaliśmy od solidnej drużyny. I tak, to był ostatni mecz między oboma ekipami, z którego na pewno poza bólem pleców Boruca od wyciągania piłki z siatki, zapamiętamy Wielką Improwizację Dariusza Szpakowskiego.
5. Wtedy zaorali nas Dedić, Novaković i Birsa, a kto dziś gra tam pierwsze skrzypce? Zdecydowanie największą gwiazdą jest Jan Oblak, fenomenalny bramkarz Atletico Madryt, który choćby w poprzednim sezonie 24 razy zachował czyste konto i puścił tylko 18 goli. Specjalista największej klasy, ale on dzisiaj nie zagra, więc coś trafić nie powinno być aż tak trudno.
6. Bo w ogóle, obaj trenerzy zdają sobie sprawę, że to mecz tylko towarzyski. U nas zabraknie Lewandowskiego, Glika i Piszczka, u nich – z różnych powodów – wspomnianego Oblaka, Cesara, Kampla i Bericia. Z tych najlepszych zawodników zobaczymy Ilicicia i Birsę, zatem skład mają mocno przetrzebiony. Jest za to znajoma twarz i nie, nie mówimy tu o Andrażu Kirmie – w składzie jest Boban Jović, czołowy prawy obrońca naszej ligi.
7. A gdzie Handanović, ktoś zapomniał mu wysłać zaproszenia? Nie, bramkarz po przegranych barażach o Euro 2016 skończył grać dla reprezentacji. Dla Słoweńców wielka szkoda – mieć do dyspozycji golkipera Interu i Oblaka, niewiele drużyn narodowych (a może w ogóle żadna), mogłoby sobie pozwolić na taki komfort.
8. Dobra, a kto tym wszystkim zarządza? Srecko Katanec, który wcześniej pracował chwilę w Olympiakosie, potem z kadrą Macedonii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Na razie idzie mu przyzwoicie, ale bez sukcesu w postaci awansu gdziekolwiek. Eliminacje do mundialu w Brazylii dokończył po poprzedniku na trzecim miejscu, baraże o Francję przegrał z Ukrainą. Awanse z kadrą jednak już ma, właśnie ze Słowenią, bowiem to jego drugie podejście do reprezentacji. W 2000 roku wywalczył z nią zaproszenie na turniej rozgrywany w Belgii i Holandii, a potem na mundial w Korei i Japonii.
9. Dziś to jednak my będziemy faworytem i zdają sobie z tego sprawę też Słoweńcy, bo chwalą kadrę Nawałki i nie czuć w tym kurtuazji. – Widziałem ostatni mecz Polaków i zagrali perfekcyjnie. To nie jest przymilanie się, ale to jest naprawdę super drużyna. Są zgrani, groźni, grają kompaktową piłkę nożną – mówi Kratanec. Kiedyś przewrócilibyśmy oczami, nie wierząc w słowa rywala, ale dziś… Tak, jesteśmy super drużyną.