Ledwo co zdążyliśmy napisać, że Wisła Kraków wyszła z kryzysu i pojawił się kolejny wielki problem. Jak podała oficjalna strona “Białej Gwiazdy”, Dariusz Wdowczyk właśnie rozwiązał swój kontrakt z winy klubu, z powodu trzymiesięcznych zaległości finansowych. Były już trener Wisły pożegnał się z zawodnikami, a jego miejsce tymczasowo zajmie Kazimierz Kmiecik. Innymi słowy, drużyna, która jeszcze niedawno z optymizmem mogła spoglądać w stronę górnej części tabeli, znów musi drżeć o swoją przyszłość.
Wdowczyka można lubić bądź nie, ale fakty są takie, że podczas swojej niespełna 8-miesięcznej przygody z Wisłą dwukrotnie wyciągnął zespół z kryzysu. Objął drużynę mającą tyle samo punktów, co znajdujący się w strefie spadkowej Śląsk, po czym wygrał siedem z jedenastu pozostałych spotkań, kończąc na 9. miejscu w tabeli. Z drugiego kryzysu z początku obecnych rozgrywek – w którym już miał też swój udział – również udało mu się wyciągnąć drużynę. Dość napisać, że Wdowczyk odchodzi po dziewięciu meczach bez porażki, zostawiając zespół z realnymi szansami na awans do czołowej ósemki oraz do półfinału Pucharu Polski. Chociaż dziś już te szanse tak realne się nie wydają…
Na współpracy z Wdowczykiem zyskali też piłkarze, a największą metamorfozę przeszedł ten najtrudniejszy do ogarnięcia, czyli Patryk Małecki. W 25 meczach pod wodzą tego szkoleniowca wiślak strzelił sześć goli, a kolejnych dziewięć wypracował, przez co wreszcie udało mu się nawiązać do najlepszych czasów w swojej karierze. Wdowczyk reanimował też Rafała Wolskiego, który zaliczył kapitalną rundę wiosenną i właściwie po latach powrócił do żywych. Dziś ofensywny pomocnik walczy o mistrzostwo Polski w barwach Lechii, ale taki stan rzeczy w największej mierze zawdzięcza właśnie Wdowczykowi.
Być może Wisła nie miała trenera idealnego, ale takiego, który wydawał się idealnie skrojony do potrzeb. Umiał porozumieć się z zawodnikami i odnalazł się w specyficznych warunkach krakowskiego klubu. Jego odejście z całą musi być postrzegane jako wielka strata, tym bardziej, że – jak przypuszczamy – niełatwo będzie znaleźć godnego następcę. Jakkolwiek spojrzeć, potrzeba sporej odwagi, by podjąć się pracy trenerskiej w krakowskim bagienku.
Inna sprawa, że i Wdowczyk wizerunkowo mocno traci, bo zostawia drużynę na lodzie, wysyłając jasny sygnał – dla mnie liczy się tylko kasa. Ciężko strzelać do człowieka za to, że walczy o swoje pieniądze, ale z pewnością można było rozegrać to z większą klasą i troską o piłkarzy, z którymi przez ostatnie miesiące współpracował. Poza tym jak dzisiaj wyglądają jego deklaracje o wielkim szacunku dla klubu i kibiców oraz słowa, że nie był w Krakowie dla pienędzy? Gdziekolwiek teraz podejmie pracę, ciężko będzie mu zerwać z łatką człowieka nieco pazernego, który w każdej chwili może uciec z tonącego okrętu.
Fakty są jednak takie, że to kolejny problem, który Wisła sprowadza na siebie nie płacąc swoim pracownikom. Jak dotąd większość poprzednich prób tego typu cwaniakowania kończyło się sprawą w sądzie i koniecznością wypłacenia sporego odszkodowania. Na niepłaceniu Wdowczykowi w Krakowie też nikt raczej nie zyska, bo ten – znając jego charakter – poruszy niebo i ziemię, by odzyskać swoją kasę, a klub znalazł się właśnie w kompletnej dupie. Cóż, w Wiśle zmieniają się właściciele, ale, jak widać, nawyki wciąż pozostają te same.
Fot. FotoPyK