Reklama

Prawie morderca, wariat… Po prostu Jens Lehmann

redakcja

Autor:redakcja

10 listopada 2016, 10:03 • 2 min czytania

Zawodnikiem był naprawdę dobrym. Pewnie w top 10 golkiperów w historii reprezentacji Niemiec zmieściłby się bez problemu. Przy tym wszystkim był jednak również niezłym wariatem. Przykład pierwszy z brzegu? W trakcie meczu zaczął ganiać za wiewiórką, która wtargnęła na boisko. Tak po prostu. Przy okazji jego 47 urodzin, przypominamy Jensa Lehmanna.

Prawie morderca, wariat… Po prostu Jens Lehmann

Można o nim pisać godzinami. Fenomenalny człowiek, który swoją postawą potrafił rozbawić do łez, ale też który potrafił być uparty jak osioł. Kilkanaście lat temu pokazał to przy rozdzielaniu numerów na koszulkach w reprezentacji Niemiec. Jedynkę zaklepał sobie Olivier Kahn, więc naturalnie dla Jensa została dwunastka. Nam się wydaje, że wybrałby tak każdy normalny golkiper. No właśnie, normalny. A Lehmann? Postawił na… dziewiątkę. Wiecie, wyobraźcie sobie, że Suarez odchodzi z Barcelony, a jego numer na trykocie przejmuje Marc-Andre Ter Stegen. Koniec końców, po rozmowie z ówczesnym selekcjonerem, Jurgenem Klinsmannem i Olim Kahnem, wymienił ją na „jedynkę”, a drugi bramkarz przygarnął dwunastkę. Po tym całym incydencie przyległ do niego pseudonim „Mad Jens”.

Reklama

Jak każdemu, zdarzały mu się też błędy. Takim najpoważniejszym, który śni się po nocach, był ten z finału Champions League przeciwko Barcelonie. Wiadomo, że ciężko się gra z Blaugraną w jedenastu, a w dziesięciu to istne harakiri. A do tego zmusił swoich kolegów Lehmann już od osiemnastej minuty najważniejszego meczu sezonu. Londyńczycy prowadzili już wtedy po bramce Sola Campbella i heroicznie utrzymywali taki wynik aż do 76 minuty, kiedy to wyrównał Samuel Eto’o. Chwilę później gola na wagę zwycięstwa zdobył z kolei Juliano Beletti. Pytanie brzmi: czy gdyby Lehmann został na boisku, ten finał potoczyłby się inaczej?

Kolejna sprawa. Dosłownie kilka godzin temu okazało się, że „Mad Jens” musi się stawić na ponownej rozprawie w sprawie usiłowania morderstwa z 2014 roku. Wtedy to podobno zmusił kierowcę innego samochodu do zatrzymania się, a gdy ten wyszedł z pojazdu, Lehmann zaczął go dusić. Koniec końców Jens dostał do zapłacenia grzywnę w wysokości prawie ćwierć miliona euro, której po dziś dzień nie uregulował.

Tutaj macie kilka parad:

A tutaj mały bonus:

Tagi: Jens Lehmann, Kartka z kalendarza

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama