Zapomnijcie o Ronaldo, Cavanim czy Lewandowskim, wymażcie z pamięci takie nazwiska jak Dżeko czy Aguero, nie zaprzątajcie sobie głów Suarezami i Adurizami. Belgowie już wiedzą, wy zaraz się dowiecie – kierowców niezawodnych bombowców w Europie jest tylko dwóch. Lionel Messi i… Łukasz Teodorczyk.
Do przyjemnych rzeczy można się przyzwyczaić. Szklaneczka whisky wieczorem, sen do dwunastej w sobotę, wiadomość o bramce Łukasza Teodorczyka co weekend… Belgowie przyzwyczajeni do goli Polaka postanowili więc przygotować grafikę, na której widać jak na dłoni, że w dziesięciu najlepszych ligach uefowskiego rankingu, najlepsi na Starym Kontynencie są właśnie Teo i Leo.
Dobra, już wiemy że większość ma na tyle wyczulony węch, że czuje zapach absurdu, ale gdyby ktoś jeszcze miał problem, przytoczmy dwa, chyba dość istotne, fakty:
Fakt 1: Hiszpania w przytoczonym rankingu lig europejskich UEFA jest pierwsza.
Fakt 2: Belgia – dziewiąta.
Okej, wiemy już na czym stoimy. Nie zrozumcie nas źle, fajnie słyszeć, że Polak ładuje gola za golem, ale z drugiej strony cały czas z tyłu głowy siedzi nam, że na Ukrainie wiecznie nie mógł się na stałe przebić do pierwszego składu i tylko dlatego wylądował na wypożyczeniu w Belgii. Gdzieś też tli się myśl, że wartość gola przeciwko Manchesterowi City może jednak być nieco wyższa niż bramka napastnika Anderlechtu w meczu z Mainz. Jeśli jednak celem było zbudowanie jeszcze większej pewności siebie byłego snajpera Lecha, zdecydowanie się to udało. Wiecie, jest przyczynek ku temu, by Teodorczyk wziął z półki belgijskie Bravo Sport, otworzył na plakacie z jakimś tam Cavanim czy innym Aubameyangiem i wypowiedział słynne:
Ujmijmy to tak: nigdy Belgów nie mieliśmy za mistrzów efektownej pompki. Ale tutaj? Chapeau-bas. Zdecydowanie dali radę.