Nerwówka od wyniku 3:0 do 3:2 z Duńczykami i dramatyczna końcówka z Armenią – taki dla polskiej reprezentacji był październik. Superzmiennik we Francji, regularny strzelec w Belgii, ratujący kolejne bezbramkowe remisy we Włoszech bramkarz, wybierany do europejskiej jedenastki France Football pomocnik – z kolei taki dla polskich zawodników grających na obczyźnie był październik. A skoro przed momentem dobiegł końca, czas na wybór Piłkarza Miesiąca w Polsce.
Kryteria? Standardowe, z tym że nie braliśmy pod uwagę pierwszego weekendu października, którego to kolejka rozpoczęła się 30. września (uwzględniliśmy ją we wrześniowym zestawieniu). W tym czasie rozegrano mecze eliminacyjne reprezentacji Polski, spotkania towarzyskie młodzieżówki, trzy-cztery kolejki ligowe i serię europejskich pucharów.
Słowa wyjaśnienia? Naszym zdaniem – potrzebne, bo w zestawieniu jest kilku istotnych nieobecnych. Nie znalazł się tu ani Krychowiak, który prawie w ogóle nie gra w PSG i był najsłabszym ogniwem reprezentacji Polski w eliminacjach, ani Błaszczykowski, który niczym się nie wyróżnił i miewa już problemy z miejscem w składzie Wolfsburga, ani Białkowski, który bronił „tylko” poprawnie, ani Wilczek, którego bramka i asysta w Danii to po prostu zbyt mało, ani też Mierzejewski, którego trzy gole na futbolowym odludziu nie pozwoliły przebić argumentów tych, którzy grają w poważniejszych ligach.
Dobra, już bez przeciągania…
To nie był ten poziom, do którego przyzwyczaił nas w tym sezonie. Po pierwsze, mógł zrobić więcej w meczu z Armenią. Po drugie, po starciu z Arsenalem goal.com wybrał go do najgorszej jedenastki kolejki, choć przypisywanie mu całkowitej winy za dwa stracone gole to drobna przesada. Po trzecie, nie zrobił nic ponad przeciętność. I po czwarte, przepuścił w tym miesiącu łącznie dziewięć strzałów. Z drugiej jednak strony, należy pamiętać, że pozostał „jedynką” w kadrze, nie popełnił rażących błędów w Premier League.
Przeprowadzka z portugalskiej ekstraklasy do drugiej ligi hiszpańskiej wyszła mu na dobre. W Cordobie z miejsca dostał pewny plac w pierwszym składzie, gra w każdym meczu, realnie walczy o awans do La Liga i zaczyna robić furorę. Przy jednej z bramek popełnił w październiku błąd, ale przed momentem został nominowany do gracza kolejki, wcześniej – był najlepszy w Copa del Rey. Hiszpanie coraz częściej go chwalą, podkreślają duży pozytywny wpływ na wyniki Cordoby. Zasłużenie debiutuje w naszym rankingu.
📛 Pawel Kieszek
Grandes intervenciones del guardameta blanquiverde. pic.twitter.com/2l9YJqAG2w
— En Blanquiverde (@EnBlanquiverde) October 30, 2016
W październiku niby zagrał w sześciu meczach, ale tylko dwukrotnie wychodził w pierwszym składzie, uzbierał łącznie skromne 226 minut. Kiedy w Pucharze Polski dostał pół godziny gry, trafił z Wisłą Kraków. Kiedy po raz pierwszy w tym sezonie zaczął od początku w Ekstraklasie, ukłuł Wisłę Płock. Kiedy w młodzieżówce znalazł się w jedenastce na Czarnogórę, do gola dorzucił dwie asysty, świetnie współpracując ze Stępińskim i Formellą. Dziś widać po Kownackim, że zmniejszył wagę, że dobrze wygląda fizycznie, że nie ma już śladu po żadnej z kontuzji. Zaczęło się przyjemnie patrzeć na tego chłopaka.
To jeden z zawodników, którego kompletna nieobecność w reprezentacji Polski ma prawo zastanawiać. Silna liga, klub pokroju Krasnodaru, niepodważalne miejsce w pierwszym składzie i naprawdę wysokie oceny za kolejne mecze. Jeżeli chodzi o pozycję w Rosji Gola a Jędrzejczyka, to większej różnicy nie widać. Tym bardziej, że Amkar ma bardzo dobre zorganizowaną grę defensywną, w dwunastu meczach stracił tylko sześć goli, w czterech październikowych – dwa. I właśnie pokonał FK Rostów, uczestnika Champions League.
Po raz pierwszy od dawien dawna można napisać, że jego obecność w drużynie narodowej nie dziwi, a nawet – jest obowiązkowa. I nie, nie chodzi o to, że Adam Nawałka nie ma zbytniego bogactwa na bokach pomocy. Oto Sławomir Peszko w końcu zaczął w Lechii prezentować się jak reprezentant kraju, sprowadzony z Bundesligi. Czekać trzeba było długo, ale z pewnością było warto. Z Arką: asysta i MVP. Z Piastem: gol i MVP. Z Zagłębiem: asysta. To on był w październiku motorem napędowym gdańszczan, między innymi za jego sprawą zespół Piotra Nowaka jest dziś liderem Ekstraklasy.
Pomocnik, obrońca, a może napastnik? Napastnik! Patrząc, jak Adam Frączczak poradził sobie w październiku w ataku Pogoni Szczecin, nie mamy wątpliwości, że właśnie tam powinien występować. Załadować dwa gole Arce i zostać Piłkarzem Meczu, załadować kolejne dwa gole Legii i zostać Piłkarzem Meczu, do tego dorzucić trafienie w Pucharze Polski z Puszczą – to nie są zadania dla byle kogo. Czy ktoś naprawdę ma wątpliwości, że ten gość powinien grać jak najbliżej bramki rywala?
Obniżył nieco loty, zaczął mieć problemy z miejscem w składzie Napoli – z Romą czy Juventusem wchodził na boisko w ostatnich minutach. No i w dalszym ciągu ma w tym sezonie na koncie tylko jedną asystę. Ale z dobrej strony zaprezentował się w Lidze Mistrzów i, mimo przegranego meczu z Besiktasem, był nielicznym pozytywem w Napoli. Coraz bardziej obiecująco wygląda też w reprezentacji Polski, miał więcej przebłysków czy to z Danią, czy z Armenią. Znając jednak jego możliwości, oczekujemy trochę więcej.
To on dał tlen Duńczykom, strzelając samobójczego gola przy stanie 0:3. To on miał duże problemy z upilnowaniem w Lidze Mistrzów Traore z CSKA Moskwa, który kilkukrotnie mu uciekał, aż w końcu trafił do siatki. To on mógł też odrobinę lepiej wypaść w spotkaniu z Toulouse. Zdarzyły mu się teraz gorsze występy, ale mimo pojedynczych pomyłek nie schodził poniżej przyzwoitego poziomu. Poza tym, za sytuacje, w których niespecjalnie się popisał, zrewanżował się golem z Saint-Etienne. Cztery bramki, które zdobył już w tym sezonie, klasyfikują go w ścisłej czołówce strzelców Monaco.
Zdarzały mu się lepsze miesiące – przede wszystkim dlatego, że z powodu urazu stracił mecz ligowy z wiceliderem z Berlina, mecz reprezentacji z Armenią i większość starcia w Champions League ze Sportingiem. Kiedy jednak grał, to nie zawodził. Z Duńczykami, mimo błędu przy golu, prezentował się naprawdę dobrze, potwierdzając, że jest kluczowym punktem kadry Nawałki. A w klubie w absolutnie szalonym starciu z Ingolstadt zaliczył asystę.
Pierwszą część tego roku spisał na straty, w drugiej – postanowił przypomnieć się szerszej widowni, wracając do Holandii, w której dobrze się czuł już wcześniej. I efekt jest taki, że w każdym z trzech październikowych spotkań się wykazał. Za pierwszym razem zdobył bramkę z rzutu karnego, za drugim – wylądował w jedenastce kolejki, za trzecim – znów jedenastka kolejki, tytuł MVP i imponujące statystyki podań (105 celnych na 115). W Twente jest dziś właśnie chwalony za to, jak reguluje tempo gry, rozgrywa i rozpoczyna akcje.
Mateusz Klich (FC Twente) vs Go Ahead Eagles
23.10.2016@Cli5hy @PilkawHolandii @Terazpasy(Prośba o RT) pic.twitter.com/xqZZArh5AR
— PolishFootballVideos (@PolishVideos) October 24, 2016
Nie zagrał przeciwko Olympique Marsylia z powodu kontuzji, a szkoda – miałby szansę wywalczyć wyższą pozycję w rankingu. Dobrze zaprezentował się przeciwko Nancy i Rennes, bezbłędny występ zaliczył w krajowym pucharze. Francuska prasa po jednym ze spotkań napisała o nim: „To po prostu szef obrony. Interweniuje na granicy ryzyka, ale nie myli się. Jest świetnie przygotowany fizycznie”. Jasne, w dalszym ciągu mamy w pamięci, jak Cavani z PSG dwukrotnie go oszukał, ale lista zarzutów pod adresem Lewczuka jest naprawdę bardzo krótka. W Ligue 1 odnalazł się z dnia na dzień i nie zawodzi.
Jego strzelecki licznik zatrzymał się na dwóch trafieniach. Biorąc pod uwagę, że ma już na koncie osiem występów i 605 minut na boisku, umieszcza piłkę w siatce średnio co pięć godzin. Ale spokojnie, to jeszcze nie pora podnosić alarm. W tym miesiącu Stępiński zaliczył w Nantes dwie asysty, a prawdziwą różnicę zrobił w meczach reprezentacji Polski U-21. Z Ukrainą gol i asysta, z Czarnogórą – to samo. W zespole Marcina Dorny to postać absolutnie kluczowa.
Zanim Sergiusz Ryczel uderzy w pięścią stół i krzyknie: „Szczęsny nie gra regularnie”, uzupełniamy – teraz w Lidze Europy znów nie wyszedł na murawę i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Poza pucharami nie opuścił jednak ani minuty. Znów miał problem, by zachować czyste konto, udało mu się tylko z Empoli. W spotkaniach z Sassuolo, Palermo i Napoli wyjmował piłkę z siatki po razie, choć włoskie media miały wątpliwości do jego zachowania przy strzale Koulibaly’ego. Ale to był jedyny minus, w żadnym stopniu nie przesłonił licznych plusów.
Wojciech Szczęsny (AS Roma) vs Palermo
23.10.2016 @TLubczynski @Mucha @Godlewski @BorkowskiPiotr @dominik_guziak @DuPiotr(Prośba o RT) pic.twitter.com/mrekjTRVqH
— PolishFootballVideos (@PolishVideos) October 23, 2016
Przede wszystkim odegrał istotną rolę w meczu z Danią – zajął miejsce Macieja Rybusa, który zawiódł na całej linii z Kazachstanem, i potwierdził, że to on jest nominalnym obrońcą. Dla Jędrzejczyka nie ma dziś większego znaczenia, czy występuje po lewej czy prawej stronie defensywy. Z reguły poniżej określonego już poziomu nie schodzi. Nie przypadkiem też Krasnodar w październikowych meczach z nim w składzie stracił tylko jedną bramkę, w Lidze Europy przeciwko Schalke.
Październik w jego wykonaniu to przede wszystkim liczne publikacje dotyczące mocno zakrapianej imprezy kadry. I pytanie, czy aby na pewno jest w tej drużynie jeszcze dla niego miejsce. Zajął znacznie wyższą pozycję w rankingu od Fabiańskiego i minimalnie wyższą od Szczęsnego – przede wszystkim dlatego, że w żadnym ze spotkań nie popełnił błędu. Z Tottenhamem zachował czyste konto i uratował bezbramkowy remis, z Hull City i Middlesbrough przy puszczonych strzałach nie miał nic do powiedzenia. Między innymi za jego sprawą Bournemouth nie musi już nerwowo spoglądać w dół tabeli – cieszy się lokatą w środku stawki.
Pierwszy Polak, który wystąpił w Derby della Lanterna (mecze pomiędzy Sampdorią a Genuą). Nieustannie chwalony, przede wszystkim za świetną wydolność, intensywność, tempo i wygrywane pojedynki w środku pola. W meczu z Interem zaliczył asystę, po której padł jedyny gol w meczu i choć było to podanie nieco przypadkowe, duża rola Linettego w wygranej – już nie. Były zawodnik Lecha został wybrany MVP i trafił do jedenastki weekendu w Europie tworzonej przez France Football. Czego chcieć więcej? No, skoro już to pytanie padło, to potwierdzenia w kadrze. Linetty, wchodząc na boisko w meczu z Danią, niewiele wniósł do gry biało-czerwonych.
ASYSTENT @k_linetty
Pomocnik @sampdoria podał do Quagliarelli, który strzelił zwycięskiego gola w starciu z @Inter. https://t.co/zH6cy4g3n6
— Eleven Sports PL (@ElevenSportsPL) October 31, 2016
Jak to ktoś napisał: „nie jest tak dobry, jak mówiono przed Armenią, ani nie jest tak słaby, jak mówiono po Armenii”. Fakty są bowiem takie, że Teodorczyk zawiódł na całej linii w zespole Adama Nawałki – na boisku i, jak się okazało, również poza nim. W żaden jednak sposób nie wpłynęło to jednak na jego dyspozycję w Anderlechcie. W klubie, kiedy tylko wychodzi na boisko, trafia do siatki. Z Lokerem gol w 89. minucie i zwycięstwo 1:0. Z Mainz gol i remis 1:1. Z FC Brugge gol w 87. minucie i porażka 1:2. Z Mechelen gol i zwycięstwo 2:0. Z Waasland-Beveren gol i porażka 1:2. A więc w październiku Teo zdobył dla Fiołków pięć z sześciu bramek. No i najważniejsze: został liderem klasyfikacji strzelców ligi belgijskiej.
Łukasz Teodorczyk (Anderlecht) vs KV Mechelen
+ Gol
26.10.2016@M_Monski pic.twitter.com/99SjDK3sQc— PolishFootballVideos (@PolishVideos) October 27, 2016
„Merci Mr. Grosicki” – wywiesili transparent kibice Rennes, skandując „Kamil, jesteś najlepszy! Kochamy cię!”. Powód? Grosik w derbach Bretanii wszedł na boisko przy stanie 0:1 i w nieco ponad pół godziny odwrócił losy meczu: strzelił dwa gole, prowadząc swój zespół do wygranej nad Nantes. Jak napisała o nim francuska prasa, przypominając świetne wejścia z ławki w poprzednim sezonem: „Superzmiennik”. I choć w pierwszym składzie Rennes Grosicki ma problem, by błyszczeć, tak w kadrze bez problemów do spółki z Lewandowskim wrzucił na ruszt Duńczyków. To był ten słynny TurboGrosik – gość nie do zatrzymania. Wystarczy sobie przypomnieć jego akcje.
Z jednego powodu mu nie zazdrościmy: gra w zespole, który jest niemal skazany na permanentne przegrywanie, strzelał gole tylko w jednym z jedenastu spotkań, łącznie przez 990 minut trafił do siatki dwa razy. Ma to jednak swoje plusy – zwłaszcza dla bramkarza, który ma się ogrywać w słabszym zespole i liczy, że będzie mógł się wykazać. I Skorupski, występując w Empoli, z tej okazji korzysta. Tylko w tym miesiącu wybronił bezbramkowe remisy z Genuą, Chievo i Romą, a jego kolega z Rzymu, Nainggolan wypalił: „Mógłby być dla nas milszy”. Dwukrotnie wyjmował piłkę z siatki z Napoli, ale i tak wypadł na plus. Generalnie: jego nazwisko niemal co tydzień pada w kontekście MVP, został już nazwany człowiekiem-ośmiornicą.
Bohater narodowy. To on skompletował hat-tricka i poprowadził Polaków do zwycięstwa z Danią, to on w doliczonym czasie gry wbił Ormianom gola na 2:1. Gdyby nie jego znakomita dyspozycja, prawdopodobnie myśli o rosyjskim mundialu zostałyby nam wybite z głowy. A tak, wciąż się liczymy w grze, wciąż mamy spore szanse na awans, a dyskusję, że Lewy jest zbyt mało efektywny w kadrze, można zamknąć na długi czas. Miał ostatnio trochę problemów w klubie, m.in. doprowadził do serii 481 minut bez ligowego gola dla Bayernu, ale w imponującym stylu też ją przerwał – dwie bramki plus asysta. No i trafienie w Lidze Mistrzów… Zajebiste jest to, że doczekaliśmy napastnika klasy światowej!