Przeglądając dziś hiszpańskie media nie sposób nie odnieść wrażenia, że Legii udało się we wczorajszym meczu obnażyć wszelkie słabości madryckiego Realu i wywlec na światło dzienne mniejsze i większe problemy „Królewskich”. Dzienniki piszą między innymi o politycznej decyzji Zidane’a, który nie chciał znów trzymać Alvaro Moraty na ławce, frustracji zmienianego praktycznie w każdym meczu Benzemy, a także ogromnych problemach z zespołowym bronieniem się przed atakami rywali.
Na okładce „Marki” mecz „bez”:
– bez publiczności
– bez intensywności
– bez motywacji
– bez napięcia w defensywie
…ale i bez porażki, po raz 27.
W swoim internetowym wydaniu, dziennik zwraca uwagę przede wszystkim na problemy Realu w defensywie. Pisze o nich między innymi korespondent Marki z Warszawy David Medina:
„Nieważne, kto jest przeciwnikiem, problemy obronne Realu trwają i prześladują podopiecznych Zinedine’a Zidane’a. Nawet Legia Warszawa potrafiła strzelić bramki w obu meczach z europejskimi gigantami.
(…)
Nie ma znaczenia, na kogo Zidane stawia w bramce, to robi niewielką różnicę. Problem tkwi w postawie zespołu jako całości.”
Gareth Bale, nie uciekając od tematu, mówi wprost: – Musimy poprawić grę w obronie, to była dla nas lekcja i jestem pewien, że potrafimy zagrać lepiej.
Marca zwraca również uwagę na niezadowolenie Karima Benzemy po zmianie. Francuzowi miało nie spodobać się, że w dziesiątym meczu, który zaczyna w pierwszym składzie, po raz dziewiąty zostaje zmieniony.
„Mimo że Benzema nie jest skłonny do okazywania emocji po zejściu z boiska, tym razem nie potrafił ukryć niezadowolenia. 28-latek zdjął rękawiczki i nie spojrzał w niczyim kierunku udając się na ławkę. Nie tylko został zmieniony, Benzema wczoraj był pierwszym zawodnikiem zdjętym przez Zidane’a, co tylko wzmogło jego frustrację.”
„AS” pisze z kolei o chaotycznym remisie. Dziennik pisze o Legii, która odkryła słabości Realu i politycznej decyzji Zidane’a, który chciał wszystkim zrobić dobrze i postawił w pierwszym składzie i na trio BBC, i na Alvaro Moratę.
Na stronie dziennika możemy z kolei przeczytać bardzo ciekawy tekst pokazujący, że Real może stać się… beneficjentem remisu, który powoduje, że Borussia odjechała „Królewskim” na dwa punkty.
„Mimo, że może się to wydawać sprzeczne z logiką, remis przeciwko Legii może mieć pozytywne konsekwencje, patrząc na możliwe losowanie par 1/8 finału Ligi Mistrzów 12 grudnia. Są bowiem warunki, które mogą spowodować, że Real Madryt skorzysta z remisu, pod warunkiem, że inne hiszpańskie drużyny – Barcelona, Atletico i Sevilla – zdomunują swoje grupy.
Jeśli tak się stanie, Real uniknie w losowaniu Manchesteru City, Bayernu i Juventusu, a także trzech hiszpańskich drużyn (w 1/8 zespoły z tego samego kraju nie mogą na siebie wpaść). Za jednym zamachem można więc usunąć sobie z drogi sześciu potężnych europejskich rywali.
Oznaczałoby to, że możliwymi rywalami w 1/8 byłyby: PSG lub Arsenal (z grupy A), Napoli, Benfica lub Besiktas (z grupy B), Monaco, Leverkusen, Tottenham lub CSKA (z grupy E) lub Leicester, Porto bądź Kopenhaga (z grupy G).”
El Mundo Deportivo? Na okładce rozczarowany Cristiano i tytuł „zatrzaśnięte drzwi dla Madrytu”. Wobec okoliczności wczorajszego starcia – zdecydowanie w punkt. Kataloński sport natomiast na jedynkę rzuca Messiego, wynik „Królewskich” komentując krótko: ridiculo del Madrid. Śmieszny Madryt.
„Od kiedy Zidane usiadł na ławce Realu Madryt, niemal nieustannie wisi nad nim cień ograniczonej wiedzy taktycznej. Wielu uważa, że Zidane ma świetne zdolności motywacyjne, ale nic więcej. W środę Francuz chciał wprowadzić nowy system, wybrał rozwiązanie z BBC wraz z Moratą w ataku. Za nimi dwójkę pivotów mieli natomiast stanowić Kovacić i Kroos.”
Dalej Juanfran Moreno z El Mundo Deportivo wymienia problemy, które zmiana ustawienia przysporzyła Realowi:
1. Nieefektywny i zdezorganizowany pressing
2. Stłamszeni Kroos i Kovacić
3. Dwa bloki, którym brakowało obecności playmakera
4. Nieobecne lewe skrzydło
5. Przeludnienie w środku
6. Fatalnie marnowane czyste okazje
Naprawdę przyjemnie się to czyta ze świadomością, że to właśnie Legia okazała się zespołem, który obnażył tak wiele słabostek trawiących dziś Real Zidane’a.