Legia pozyskała nowego gracza. Właśnie gracza, a nie piłkarza, bo mowa o chłopaku grającym w gry na konsoli. Nowy, zaskakujący kierunek, bo o ile tworzenie lub odbudowywanie przez Legię kolejnych sekcji sportowych nas szczególnie nie dziwiło i nie poruszało, to angażowanie się w gry komputerowe jest ciekawe. Pytanie tylko, czy należy to wyśmiać, czy pochwalić za docieranie do nowych kibiców każdą możliwą drogą.
“Stało się przeraźliwie oczywiste, że technologie wyprzedziły już nasze człowieczeństwo” – lata temu powiedział tak Albert Einstein. Wyprzedziły człowieczeństwo, a teraz zaczynają “atakować” świat sportu. Czy to złe? Z pewnością dziwaczne. Bo jeśli granie w gry jest sportem, to my jesteśmy portalem, na którym piszą panowie w koszulach zapiętych na ostatni guzik, a tematem rozważań są tematy dotyczące sensu życia i miejsca ludzkości we wszechświecie.
Na oficjalnej stronie Legii czytamy:
Do sekcji eSport Legia podchodzi równie poważnie, co do innych w naszym Klubie. W związku z tym przed podpisaniem kontraktu Michał przeszedł testy medyczne na takich samych zasadach, co chociażby piłkarze kadry pierwszej drużyny Legii Warszawa.
Kurtuazja, rzecz jasne. Ale i troszkę groteskowa, bo ogłaszanie, że gracza w FIFĘ będzie się przy Łazienkowskiej sprawdzało równie dokładnie, co piłkarza transferowanego wywołuje u nas lekki uśmiech na twarzy.
Z drugiej strony staramy się zrozumieć zamiary Legii. Warszawskiemu klubowi nie zależy na medalach, tylko na pozyskaniu nowych kibiców. A że młodzież woli grać na konsoli, niż na orliku, to nic dziwnego, że stołeczny klub chce pokazać im się właśnie na ekranach monitorów.
fot. materiały prasowe Legii Warszawa