Interesowanie się rozgrywkami Ekstraklasy, prócz oczywistych plusów, ma też pewne minusy. Zaliczylibyśmy do nich fakt, że czasami zastanawiamy się nad rzeczami, którymi normalni ludzie nie powinni zaprzątać sobie głowy. Przykład? Niekoniecznie pierwszy z brzegu – co się dzieje z Kamilem Poźniakiem? Na szczęście ten “problem” mamy już z głowy.
W Ekstraklasie jest już parę ładnych lat, Górnik Łęczna to jego trzeci klub na tym poziomie rozgrywkowym, ale nigdy nie mogliśmy się do końca zdecydować, czy to materiał na piłkarza czy bardziej “pana piłkarza”. Z jednej strony uchodził kiedyś za młodego-zdolnego, czasami tę opinię nawet potwierdzał, no i generalnie to on prowadził piłkę, a nie piłka jego, czyli technikę miał przyzwoitą. Z drugiej – no powiedzcie sami, jakoś trudno poważnie traktować ofensywnego pomocnika, który w 71 meczach w Ekstraklasie strzela trzy gole i zalicza cztery asysty. Niby to tylko suche liczby, ale bądźmy poważni…
W Łęcznej nie radzi sobie najlepiej – Jurij Szatałow dość szybko z niego zrezygnował, u Andrzeja Rybarskiego rozegrał w tym sezonie 100 minut (82 w Pucharze Polski + gol z Miedzią, 18 w Ekstraklasie). Na konferencji prasowej przed meczem ze Śląskiem szkoleniowiec Górnika został zapytany o jego sytuację i dość niespodziewanie powiedział:
– Miał kilka propozycji grania w innym klubie. Każdej – przynajmniej z tych informacji, które ja posiadam – nie akceptował.
Na tej podstawie można by uznać, że Poźniak to ambitny gość i chce powalczyć o miejsce w Górniku. Ale słuchajcie dalej.
– Różne były powody. Czasami dość abstrakcyjne i mówię to bez żadnej dozy przesady. Tak naprawdę zastanawiamy się cały czas, na czym mu zależy w życiu, bo to ciągle dość młody człowiek, który już zaistniał na tej naszej arenie piłkarskiej. Dostał szansę w moim zespole. Na treningach mamy stały pomiar tętna każdego zawodnika, po zajęciach zrzucamy to na komputer i patrzymy, jak to wygląda. Jeśli miałbym porównać pracę np. Gersona a Poźniaka, to w większości wygląda to tak, że Gerson w bardziej intensywny treningu oscyluje w granicach 90-95% swoich możliwości, a u Kamila to tylko 80-85%. Jeśli nagle wskaże, że chce grać w Górniku, że chce grać na poziomie Ekstraklasy, to drzwi nie są zamknięte, ale musi coś w tym kierunku zrobić.
Czyli z Poźniaka tak ambitny gość jak z Kielc stolica mody. Już wcześniej mieliśmy takie sygnały, poza tym nieprzypadkowo cierpliwość do niego traci kolejny szkoleniowiec. Nieczęsto zdarza się taka szczerość ze strony trenerów, można nawet czepiać się Rybarskiego, że publicznie pierze brudy, ale – jak mniemamy – wszystkie inne środki perswazji zawiodły. Zresztą, nad czym my się w ogóle zastanawiamy – mówimy przecież o zawodowym piłkarzu, którego przekonywać można co najwyżej do zmiany diety na jeszcze bardziej korzystną, zajęć z trenerem mentalnym lub zostania po treningu, by poćwiczyć wolne. Na pewno nie do normalnej, codziennej pracy na treningach.
Może chłopak jeszcze się ogarnie, ale na dziś mówimy o byłym piłkarzu. Zwijaj mandżur i nie blokuj miejsca.
Fot. FotoPyK