Czas na kolejny odcinek naszego ukochanego sitcomu pt. „Z życia opozycji: Józef Wojciechowski i przyjaciele”. Kandydat na prezesa PZPN napisał list do Zbigniewa Bońka, w którym zaznaczył, że jeśli wybory przegra, a głosy będą oddawane za pośrednictwem maszynek, to on idzie do sądu.
Wojciechowski uważa, że głosowanie za pośrednictwem maszynek nie ma prawa bytu, tylko kotarka, długopis i urna. Z jego wypowiedzi wynika, że tajne głosowanie przez maszynki (takie jakie odbyło się w PZPN cztery lata temu) wcale nie jest tajne, ponieważ potem wszystko można sobie obejrzeć. Pal licho, że z usług firmy Unicomp-WZA korzystają największe w Polsce spółki, o budżetach wielokrotnie większych niż PZPN i że firma nie tylko gwarantuje tajność, ale nawet nie archiwizuje danych.
Jako że nie ma dnia, by JW sam się nie zaorał, tak jest i tym razem. Okazało się bowiem, że spółka JW Construction podczas tajnych głosowań… również korzysta z usług firmy Unicomp-WZA. Widzimy więc dwie opcje:
– Głosowania w firmie JW Construction nie są uczciwie – tajne tylko z nazwy. Pan Wojciechowski może później sobie przejrzeć, kto na kogo głosował i stąd jego obecny krzyk.
– Głosowania w firmie JW Construction są uczciwe. Pan Wojciechowski dobrze o tym wie, ale robi jakiś nonsensowny raban przed wyborami w PZPN, żeby zwrócić na siebie uwagę.
W sumie wszystko nam jedno, którą kompromitującą wersję wybierze kowboj z Ząbek.