Rzadko się zdarza, że jakiś zawodnik wpada na pomysł strzału z własnej połowy. Najczęściej takie próby kończą się fiaskiem i piłka leci albo w trybuny, albo w ogóle nie dolatuje. Dzisiaj pod lupę bierzemy bramkę Xabiego Alonso z meczu przeciwko Newcastle United.
Żeby strzelić bramkę z własnej połowy trzeba mieć nie tylko niezłe kopyto, ale i ogromną precyzję, bo strzał nie dość, że musi lecieć w światło bramki, to jeszcze musi być zaskakujący. Liverpool prowadzi ze „Srokami“ 1-0 po bramce Dirka Kuyta. Na zegarze wybija 78. minuta, czyli łatwo wywnioskować, że „The Reds“ raczej się bronią, niż atakują. Wręcz idiotyczna strata Charles’a N’Zogbii, piłkę dostaje Alonso, patrzy w prawo, nie ma możliwości podania, więc uderza na bramkę Harpera. „Stevie“ poślizgnął się, jakby wyszedł na lodowisko w płaskich butach i mamy dwubramkowe prowadzenie gospodarzy. Mecz zamknięty.
Dominik Klekowski