Reklama

Czarny pas samozaorania wędruje do Jagiellonii!

redakcja

Autor:redakcja

19 października 2016, 23:39 • 2 min czytania 0 komentarzy

Przyjmowanie kibiców gości często przypomina polskim klubom – parafrazując trenera Łazarka – całowanie tygrysa w dupę. Przyjemność żadna, a i ryzyko dość spore. A to trzeba ich odpowiednio zabezpieczyć, a to trzeba narazić się na koszty w razie, gdy poniosą ich zbyt mocno emocje – nic dziwnego, że kluby kombinują, jak tylko legalnie zamknąć drzwi przed niechcianymi gośćmi. Dziś jednak wszystkie historie z przeszłości przebiła Jagiellonia, która spektakularnie wkopała się na oczach tysięcy ludzi na Twitterze.

Czarny pas samozaorania wędruje do Jagiellonii!

Klub z Białegostoku do 15 grudnia nie chce zapraszać kibiców gości, bo – jak twierdzi – ma remont, którego stadion wymaga po meczu z Widzewem Łódź. Jeśli wsłuchamy się w głosy płynące z Białegostoku można odnieść wrażenie, że obiekt jest w fatalnym stanie i trzyma się tylko na słowo honoru, może go zburzyć jeden silniejszy podmuch wiatru, a na sektorze gości krzywdę zrobiliby sobie nawet kaskaderzy w specjalnych skafandrach. Fani innych klubów nie dają jednak w to wiary i nic dziwnego, w końcu mało wiarygodnie wyglądają tak długie prace porządkowe, podczas gdy każdy widzi, że ze stadionem wszystko jest cacy. Co robi klub? Wrzuca dokument, który ma poświadczyć jak to niby jest cierpiący, ale tym samym grzebie sam siebie.

jaga1

jaga2

Reklama

Po pierwsze – jeśli zwrócicie uwagę na te zniszczenia, to one są raczej śmiechu warte. Czerwone ślady na kostce brukowej, uszkodzona tablica regulaminu stadionu, zniszczona klamka. Jeśli w Białymstoku oceniają czas trwania tych napraw tak długo to… Sorry, zgłoście się do nas, a załatwimy wam ancymonów, którzy zrobią to w dwójkę za pół litra na łeb. I to w jedną dniówkę.

Po drugie – ostatnie zdanie pognębia Jagiellonię. „Termin usunięcia usterek ustala się na 21.10.2016”, czyli… w piątek, a nie chwilę przed Bożym Narodzeniem. Nie ma więc powodu, by bronić fanom innych zespołów przyjeżdżać do Białegostoku, ale sprytna – do pewnego momentu – Jaga chciała swój moment wykorzystać i wmówić wszystkim, że stadion się zaraz zawali.

Swoją drogą dobrze byłoby, gdyby też PZPN nie okazywał się taki łatwowierny i nie rozdawał zgód na lewo i prawo, chyba że rzeczywiście wierzy w śmiertelne niebezpieczeństwo spowodowane gazem w płynie na ogrodzeniu, ale to już temat na inną opowieść. Można było siedzieć cicho i liczyć na to, że nikt nie dojdzie do tych dokumentów? Można było.

Cóż, kłamstwo ma jednak krótkie nogi, szczególnie wtedy, gdy samemu lubisz sobie strzelać w stopy.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...