Generalnie takie zasady gry w piłkę nożną, jakie obowiązują teraz, wydają się być jak najbardziej optymalne. Jasne, być może pewne kosmetyczne korekty byłyby nawet korzystne, ale żeby od razu rewolucjonizować futbol? Nie wydaje nam się to najrozsądniejszym pomysłem. Tymczasem Markus Merk, były sędzia, wpadł na dość szalony pomysł – Niemiec proponuje, by wprowadzić… limit fauli.
Generalnie Merk uważa, że 20 przewinień na 90 minut spotkania ze strony jednej drużyny to absolutne maksimum z jakim powinniśmy mieć teraz do czynienia. Emerytowany arbiter wpadł więc na to, by za każdy kolejny faul dyktować rzut wolny z 16 metrów. Czyli przewinienie numer 21., 22., 23. i tak dalej będzie każdorazowo karane niezwykle dogodną sytuacją do strzelenia bramki dla przeciwnika.
Szczerze powiedziawszy, to zastanawiamy się jaki to w ogóle ma sens i gdzie w tej całej teorii znajduje się logika. No bo co na przykład z symulantami? Jak liczyć ich próby nurkowania? Czy przy pomyśle Merka zjawisko szukania faulu nie wzrosłoby jeszcze mocniej tak, by czym prędzej dać się sfaulować po raz dwudziesty? Nie wspominamy już nawet o tym jak bardzo wzrosłaby przy okazji możliwość wypaczenia wyniku przez pana z gwizdkiem.
Nasuwa nam się na myśl jeszcze to, że Niemiec mógł się zainspirować futsalem, gdzie pięć pierwszych fauli drużyny w danej połowie karanych jest rzutem wolnym, a każdy następny – tak zwanym przedłużonym karnym. Ciężko porównywać jednak futbol na hali do tego na pełnowymiarowym boisku – inna dynamika gry, inny styl, o wiele również krótszy czas rozgrywki.
A tak poza tym faul to integralna część rozgrywki. Bywa tak samo istotny jak celny strzał, czy dobre dośrodkowanie. Faul nie zawsze jest tylko złośliwym zagraniem, ale często elementem taktyki – pomaga zatrzymać niebezpieczny kontratak, pomóc kolegom w ustawieniu się. Daje możliwość zyskania czasu. Mądry piłkarz wie, kiedy faulu poszukać, a kiedy go uniknąć. Kiedy dać się podciąć, a kiedy nad nogami rywala przeskoczyć. Oczywiście gdyby piłkarze przewinień w ogóle się nie dopuszczali, to pewnie mecze byłyby o wiele atrakcyjniejsze, bo padałoby w nich dziesięć razy więcej bramek, ale chyba nie tędy droga.
No ale skoro już tak mamy popuszczać wodze fantazji, to może w ogóle pojedźmy po całości. Oto więc nasze propozycje, które, jak pamiętamy, sprawdzały się w grze podwórkowej, więc w sumie dlaczego skuteczne nie miałyby okazać się w poważnej piłce.
– trzy rzuty rożne zamieniają się w jeden rzut karny – zawodnicy jak ognia unikać będą nietrafiania w bramkę, a jeśli już takiego czynu się dopuszczą, to rywale będą bliżej wykonywania jedenastki. Taka zasada z pewnością zwiększy średnią liczbę goli na mecz, a co za tym idzie – atrakcyjność widowiska,
– pierwsza wolna – niezależnie od tego w jaki sposób wznawiana jest gra, rywal nie może przechwycić pierwszego podania – ta zasada zapobiegnie wszelkim niesnaskom i potencjalnym faulom na boisku,
– gruby stoi – od razu pomożemy ludziom z nadwagą, poruszają się, schudną i świat będzie zdrowszy.
A tak na poważnie – wydaje nam się, że można wymyślić kilka lepszych sposobów na to, by trochę wygładzić mecze piłkarskie. Tak, by niektóre z nich nie były co chwilę przerywane przez faule, a gdy już ktoś porwie się na wyjątkowy brutalny atak na przeciwnika, to należałoby ukarać go na tyle dotkliwie, by następnym razem zastanowił się dwa razy czy jest sens się wychylać. I wtedy na pewno udałoby się osiągnąć zamierzony efekt.