Hat-trick w ten weekend. Łącznie 7 goli i 3 asysty w rozgrywkach. Prowadzenie do spółki z Sylwestrem Patejukiem w klasyfikacji kanadyjskiej I ligi z 10 punktami. Złośliwi powiedzą, że ostatnia liczba to mniej więcej tyle, ile w momencie przyjścia do Miedzi Legnica mogła wynosić nadwaga Petteriego Forsella. Zresztą, patrząc na jego zdjęcia z okresu gry w Bursasporze czy Marienhamn nie jest trudno się domyślić, dlaczego w Polsce szybko zaczęto o nim mówić per „Kuleczka”.
Po lewej Forsell z września (fot. 400mm.pl), po prawej jeszcze z okresu gry w fińskim Marienhamn
Postęp względem okresu najgorszego roztycia, gdy – jak można było wyczytać na fińskich forach – Forsell nigdy nie rozstawał się z ukrytymi po kieszeniach batonikami, jest zdecydowanie widoczny. Nie oszukujmy się, wyżyłowana sylwetka a’la Robert Lewandowski pewnie mu nie grozi, ale widać, że jest go jakby trochę… mniej. O ile Fin jednak skurczył się w brzuchu, o tyle osiągnięty efekt boiskowy przerósł chyba jego i Ryszarda Tarasiewicza najśmielsze oczekiwania.
Tak jak z wyglądu nigdy byśmy nie powiedzieli, że to będzie lider i gość naprawdę dobrze czujący się w boiskowym ferworze walki fizycznej, z jakiej jest znana I liga, tak na ten moment jego roli w kampanii Miedzi nie sposób kwestionować. W Puławach to jego rzut wolny dał prowadzenie, jego bramka zdobyta płaskim strzałem zza pola karnego dobiła rywala jeszcze w pierwszej połowie, w końcu to właśnie on dokończył dzieła, gdy na początku drugiej sędzia podyktował dla Miedzi rzut karny. Wcześniej natomiast zapisywał gole i/lub asysty w czterech innych meczach i – co ciekawe – w tych spotkaniach bez jego udziału nie padła ani jedna bramka:
– 2. kolejka, 2:2 z MKS Kluczbork – gol i asysta
– 6. kolejka, 1:1 z Chrobrym Głogów – gol
– 7. kolejka, 2:0 z Chojniczanką – gol i asysta
– 8. kolejka, 1:0 ze Stomilem, gol
W obecnych rozgrywkach bez pomocy Forsella Miedź wygrała też tylko raz – 1:0 na inaugurację z Górnikiem, do każdego kolejnego zwycięstwa Fin dokładał co najmniej jedną cegiełkę. Co więcej, każde spotkanie, w którym wyszedł na murawę, zagrał od deski do deski. Bez wymówek – od pierwszej, do dziewięćdziesiątej.
– Petteri to generalnie bardzo mądry, w dodatku bardzo utalentowany gość. Mało kto wie w ogóle, że w swoich poprzednich klubach osiągał jedne z najlepszych wyników w wymagających fizycznie testach Yo-Yo – mówi nam Ilkka Laitinen, dziennikarz iltalehti.fi, nie pomijając jednak tematu zarzutów odnośnie jego tuszy: – Forsell ma świadomość, że ludzie czepiają się o jego wagę. Wie, że jej trzymanie sprawiało mu wcześniej problemy, ale cały czas się stara, a że ma spory dystans do siebie, to te złe słowa pod jego adresem obraca zwykle w żart.
Zupełnym przypadkiem Forsell obrócił też w żart całą I ligę. No bo skoro gość, który przez całą karierę walczył z destrukcyjnym uczuciem żywionym do McChickenów i Snickersów, po pół roku gry w Polsce robi za profesora na zapleczu ekstraklasy, wśród wielu piłkarzy z solidną ekstraklasową przeszłością, to coś tu zdecydowanie nie gra…
fot. 400mm.pl