Reklama

Dzalamidze wypluty przez klub z ogona ligi tureckiej

redakcja

Autor:redakcja

06 października 2016, 14:16 • 3 min czytania 0 komentarzy

Weryfikacja. Słowo-klucz dla każdego zawodnika opuszczającego naszą ligę. Czy faktycznie był gwiazdą przerastającą jej poziom, a może po prostu piłkarzem skrojonym na miarę dla potrzeb naszych rozgrywek. Wychodzi na to, że Nika Dzalamidze – w przeciwieństwie do Abdou Razacka Traore, o którym pisaliśmy dziś TUTAJ (KLIK)  łapał się niestety do tej drugiej grupy. Rizespor, trzeci najgorszy obecnie zespół ligi tureckiej właśnie zdecydował się zapłacić Gruzinowi pół miliona euro odszkodowania, by rozwiązać jego umowę.

Dzalamidze wypluty przez klub z ogona ligi tureckiej

Cokolwiek powiedzieć – od dłuższego czasu zanosiło się na to, że skrzydłowy albo dostanie odparzeń na tyłku od grzania nim krzesełek na ławce rezerwowych, albo będzie musiał się z Turcją pożegnać. W poprzednim sezonie Dzalamidze rozegrał sześć meczów, choć to i tak brzmi ładnie względem realnego czasu gry:

– 6 minut w 5. kolejce z Antalyasporem
– 7 minut w 14. kolejce z Mersinem
– 6 minut w 24. kolejce z Bursasporem
– 25 minut w 25. kolejce z Besiktasem
– 1 minuta w 28. kolejce z Galatasaray
– 87 minut w 29. kolejce z Osmanlisporem

Liczby? Zerowe. Zero bramek, zero asyst. W zasadzie jedynym miarodajnym występem był ten z Osmanlisporem pod koniec rozgrywek. Alarmujące jest już jednak samo to, że w następnej kolejce Gruzin usiadł już na ławce. Jak wypadł?

36 razy był przy piłce, podawał z 87-procentową skutecznością, raz udało mu się też przejść rywala zwodem (na dwie próby), na dwadzieścia celnych podań, aż trzy kończyły się strzałami kolegów z drużyny. Dla trenera Hikmeta Karamana to było zdecydowanie za mało. W następnej kolejce usadził Gruzina na ławce, później nawet i ta okazała się dla niego za krótka.

Reklama

Kiedyś można by jeszcze było powiedzieć, że Dzalamidze odpadł z rywalizacji przez obowiązujący limit obcokrajowców czy coś w tym rodzaju, ale niestety nie. Fakty są takie, że Super Lig go po prostu wypluła, bowiem przed sezonem w którym Gruzin trafił do Turcji, obostrzenia co do narodowości piłkarzy mocno poluzowano, pozwalając na aż jedenastu obcokrajowców w osiemnastoosobowej kadrze meczowej.

Szczególnie smutne jest to, że w tym sezonie trenerowi nawet przez myśl nie przyszło zamieszać tak, by znalazło się w składzie miejsce dla Gruzina. Podczas gdy Rizespor ma zaledwie trzy strzelone bramki w sześciu meczach, a więc najmniej w lidze i ewidentnie nie idzie mu z przodu (między innymi najniższa średnia celnych strzałów na mecz w lidze – zaledwie 2,5). A przecież Dzalamidze Jagiellonię opuszczał jako strzelec lub asystent przy aż czternastu golach drużyny z Podlasia w sezonie 14/15.

Krótka i mało intensywna przygoda Dzalamidze z turecką ekstraklasą jest więc kolejnym, ekstremalnie przykrym przykładem tego, jak brutalnie może czasami wyglądać starcie z lepszą piłkarską rzeczywistością po odejściu z Polski. No bo skoro Rizespor zdecydował się nie próbować odzyskać pół miliona euro włożonych w transfer Gruzina, ba – wywalił drugie tyle za rozwiązanie umowy, to znaczy że nikt tam już nie wierzył w jego odbudowanie. Ani nawet w to, że jakiś inny klub choć po części zminimalizuje ich straty.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...