Przed sezonem wydawało się, że kto jak kto, ale Pogoń na bramkarzy narzekać nie powinna. Zresztą – klub ze Szczecina ostatnimi laty miał przecież dużo szczęścia, jeśli chodzi o obsadę bramki. Radosław Janukiewicz łapał się w nominacjach do bramkarza sezonu, a sięgając pamięcią wstecz, bramki szczecińskiej drużyny strzegli przecież Wyparło, Pilarz, Olszewski czy Majdan. Tymczasem mimo pozornie dużego wyboru między słupkami, Kazimierz Moskal ma prawdziwy zgryz. Choć pierwsza jaskółka zdążyła się w ten weekend pojawić.
Jak wiadomo – ta wiosny nie czyni, ale świetny występ Dawida Kudły z Jagiellonią ostrzeliwującą jego bramkę raz za razem sprawia, że po przerwie na reprezentację w Szczecinie nastroje kibiców spoglądających w kierunku własnej bramki nie będą raz jeszcze naznaczone strachem wymieszanym z rozpaczą.
Z drugiej strony jednak wszyscy pamiętają, że Kudle zdarzało się po niezłym meczu spektakularnie nawalić. Ciągnie się za nim historia kilku wtop, na czele z nie tak dawnym spotkaniem przeciwko Zagłębiu Lubin, gdzie zamiast piąstkowania wyszła wypieszczona asysta. Szkoda tylko, że do Łukasza Janoszki.
Nic nie dało wstawienie na pierwsze dwie kolejki do bramki reprezentanta Polski (tak tak, i to się kiedyś zdarzyło) Jakuba Słowika, który pomylił letnie wakacje z 6 grudnia i za wszelką cenę chciał obdarować bramkami Wisłę Kraków i Koronę Kielce. Nie pomogło także postawienie na Adriana Hengera, który solidny debiut tydzień później zmazał występem godnym pierwszego powołania do naszej jedenastki badziewiaków.
Forma bramkarzy Pogoni znajduje zresztą odzwierciedlenie w notach:
Dawid Kudła – 4,57 (3/7 meczów poniżej noty wyjściowej)
Adrian Henger – 4,00 (1/2 mecze poniżej noty wyjściowej)
Jakub Słowik – 3,00 (2/2 mecze poniżej noty wyjściowej)
Najlepiej oceniany spośród bramkarzy Pogoni jest i tak gorszy od jedenastu innych golkiperów. Mało wymowne? No to lecimy ze statystykami obronionych strzałów (za ekstrastats.pl). Tak wygląda najgorsza pod tym względem siódemka Ekstraklasy:
Łukasz Załuska – 44,4% (4/9)
Michal Pesković – 48,0% (12/25)
Jakub Słowik – 50,0% (3/6)
Jasmin Burić – 57,1% (12/21)
Wojciech Skaba – 58,8% (10/17)
Dariusz Trela – 60,0% (9/15)
Dawid Kudła – 61,1% (11/18)
Jeszcze przed meczem z Jagą – jak wspomnieliśmy, dla odmiany bardzo udanym – Kudła był lepszy jedynie od Załuski, a gorszy nawet od Słowika. Znamienne zresztą, że spośród wymienionych, wszyscy poza Kudłą i Peskoviciem (z konieczności zastępował chorego Gostomskiego) w 11. kolejce siedzieli na ławkach rezerwowych lub na trybunach. Kazimierz Moskal jednak nie miał komfortu podmianki, bo Słowik zbyt często nawalał na starcie sezonu, a Henger (72,7% udanych interwencji – 8/11) ostatnio złamał rękę w meczu z Górnikiem Łęczna i czeka go dłuższa przerwa od grania. W dodatku – jak wspominaliśmy – zdążył w tamtym spotkaniu zawalić bramkę, gdy wypluł piłkę po uderzeniu Grzegorza Bonina, by chwilę później pokonał go Bartosz Śpiączka.
Słowik, Kudła, Henger, a w rezerwach jeszcze przecież Janukiewicz, nie tak dawno czołowy golkiper ligi, który jednak w tym sezonie na trzecioligowej murawie pojawił się tylko raz. Gdy wykonywano zdjęcie drużynowe. Wydawałoby się, że Portowcy mogą mieć problem w każdej formacji, z wyjątkiem obsady bramki. Sytuacja w Szczecinie jest więc przede wszystkim dowodem na to, że na papierze dużo spraw może wyglądać ładnie. ale też że czasami nawet najbardziej misterne zapiski w zetknięciu z rzeczywistością mogą szybko trafić do kosza.
I tylko głowy Kazimierza Moskala szkoda. Bo przy takiej sinusoidzie nie dość, że nawet najbardziej pokaźny zapas aspiryny może się szybko skończyć, to jeszcze gorsza seria jego piłkołapów może sprawić, że ta poleci na bruk po zetknięciu z prezesowską gilotyną. Tyle dobrze, że po meczu z Jagiellonią pojawił się przed nim choć jeden promyk nadziei.
fot. FotoPyK