Reklama

Lukas Droppa w reprezentacji Czech – chyba już nic nas nie zdziwi

redakcja

Autor:redakcja

04 października 2016, 15:03 • 2 min czytania 0 komentarzy

Jeśli ktoś nie pamięta Lukasa Droppy ze Śląska Wrocław to nic straconego – gość jeśli chodzi o umiejętności nie wyróżniał się niczym specjalnym, ot kolejny średniak, który chwilę pobył w Polsce, trochę zarobił i tyle go widzieli. Można go natomiast kojarzyć z tego, że postanowił wpaść na trening na konkretnej bombie. Dlaczego więc go wspominamy? Założył jakieś kółko AA? Nie, dostał powołanie do reprezentacji Czech, czyli przecież żadnych ogórków.

Lukas Droppa w reprezentacji Czech – chyba już nic nas nie zdziwi

I też Czesi nie wyjeżdżają zaraz do jakiejś Tunezji, żeby zagrać sparing hotel na hotel, tylko czekają ich spotkania w eliminacjach do mundialu z Niemcami i Azerbejdżanem. Pierwszy rywal jest bardzo konkretny, a Karel Jarolim uznał, że akurat Droppa mu się przyda i wziął go do kadry. Trzeba przyznać, że na dziś, biorąc pod uwagę okoliczności, nie jest to powołanie specjalnie szokujące. Piłkarz gra w Tomie Tomsk regularnie, a reprezentacja w środku pola szału nie robi.

Jednak gdyby ktoś nam powiedział dwa sezony wcześniej, że ten Droppa dostanie powołanie do drużyny narodowej, pomyślelibyśmy – chyba piłeś wczoraj razem z nim. Było tak: piłkarz przyszedł na trening i w wydychanym powietrzu miał 0,93, więc dość sporo, w palnik wieczorem musiał dać solidnie, bo mimo wszystko nie podejrzewamy go o picie od ósmej rano. Śląsk rozwiązał z nim kontrakt i trudno się dziwić, na trzeźwo średnio grał w piłkę, a co dopiero po paru głębszych.

Miałem urodziny i odwiedzili mnie rodzice. Zbiegło się to z operacją mojej dziewczyny, która wyszła ze szpitala. Na szczęście wszystko się udało. Przyznaję, że piłem z rodziną wino. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i poszliśmy spać. Na drugi dzień rano mieliśmy trening i wykorzystano tę sytuację, aby pozbyć się mnie z klubu – tłumaczył w sport.pl zawodnik, który najwyraźniej z rodziną opróżnił całą winiarnię Marka Kondrata.

Według piłkarza chciano się go pozbyć przez kontuzje, ale klub uważał, że Czech kontuzje zmyśla. Zawodnik chciał odejść do Grasshoppers, lecz Śląsk żądał za niego za dużo kasy jak na możliwości Szwajcarów i temat upadł. Sądzono więc, że Droppa symuluje ból pleców, by nie zagrać odpowiedniej liczby minut, która automatycznie przedłużałaby kontrakt. Robiono mu badania, te nic nie wykazywały, ale zawodnik wciąż upierał się, że go boli. Ktokolwiek miał rację, przyszłości nie było, tym bardziej po alkoholowym ekscesie.

Reklama

W każdym razie, chyba nikt nie widział dalszej kariery Droppy w kolorowych barwach, ale on sobie poradził. Pograł w Pandurii, potem trafił do wspomnianego Toma i zaraz ma szansę zadebiutować w reprezentacji. Nieźle. Tylko wciąż nas dziwi, czemu nie wzięła go jeszcze ta mityczna Malaga, która w pewnym momencie podobno bardzo chciała piłkarza u siebie…

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”

Michał Kołkowski
3
Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”
Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
7
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Komentarze

0 komentarzy

Loading...