Reklama

Między śledziami a piaskownicą, czyli barytony, frytki i nadwaga

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

03 października 2016, 13:29 • 9 min czytania 0 komentarzy

Jedni rywalizują na boisku, drudzy rywalizują w piaskownicy, widzowie wsuwają popcorn, kibice cieszą się z bramek i punktów, bywalcy lóż VIP dzielą się na bywalców czynnych („to pan ma rację pani prezesie, a ten drugi prezes jej, oczywiście, nie ma”) i biernych („którego tu poprzeć, pod kogo się podwiesić, mmm, pyszne ten śliwki w boczku”), a za chwilę będziemy wybierać nowego prezesa Bońka, którym – poza samym prezesem Bońkiem, oczywiście – postanowił zostać prezes Wojciechowski. Choć wybór nowego prezesa Bońka będzie chyba łatwiejszy i mniej emocjonujący, bo do bufetu zjazdowego wpuszczają tylko za okazaniem przepustki, a sałatka śledziowa to przecież nie taki wielki rarytas. W oczekiwaniu na dalszy ciąg „wojny prezesów” – powspominajmy 11. kolejkę Ekstraklasy, w której się działo, się siedziało i się biegało.

Między śledziami a piaskownicą, czyli barytony, frytki i nadwaga

RUCH CHORZÓW – ZAGŁĘBIE LUBIN 1:2

Achhhhh…
Echhhhhh…
Ojjjjj…

Trener Strejlau połowę zagrań komentował emocjonalnie, drugą połowę komentował beznamiętnie, w międzyczasie wspominał ojców, biegających o murawie piłkarzy, a mecz rozwijał się… Nie, przepraszam, jakie „rozwijał”? Dwie bramki w osiem minut, a potem walka, rzeczywiście, zaangażowanie – OK, ale to wciąż było dwa piętra niżej niż początek. I jeszcze ten karny jak ze szkolnych boisk, bo się Piotrowi Ćwielongowi zdawało, że jest tramwajem i chciał złapać za druty…

Najbardziej żal mi było siedzącego na trybunach Marcina Malinowskiego. Dawniej to by się pewnie wpienił, poszedł w przód, walnął, ile fabryka w ścięgnach dała… i jestem przekonany, że by wpadło. Niestety, w piątek mógł tylko siedzieć na trybunach i cierpieć.

Reklama

GÓRNIK ŁĘCZNA – LECH POZNAŃ 1:2

…zamęt grubymi nićmi szyty i dobrze wiemy, lep jakiej propagandy kryje się za tymi nićmi!
Tym razem grubymi nićmi szyte było boisko, przypominające wykrój czegoś w rodzaju gaci… czy to chyba był spodnium?… Na szczęście nici to nie kłody, ani piach – nie rzuca się ich pod nogi, w tryby nie sypie, piłkarze się o nie nie potykali i choć na bandach reklamowych świeciło się nazwisko Duńczyk, to ani lechitów, ani piłkarzy Górnika Łęczna nie można było nazwać szopenfeldziarzami – jedni i drudzy szli vabank…

Z fortuną tak to zwykle bywa…
…Sergiusz Prusak grał na ambicjonalnym doładowaniu, a złośliwi twierdzą, że zmiana Łukasza Trałki na Macieja Gajosa okazała się punktem zwrotnym meczu nie tyle ze względu na wejście Macieja Gajosa, co raczej ze względu na zejście Łukasza Trałki.

To nie ludzie, to wilki – oburzył się na złośliwych emerytowany trener II klasy.
SuperPiątek był zaledwie DobrymPiątkiem, ale wystarczająco dobrym. Znaczy, dla Górnik Łęczna niekoniecznie, ale jeśli ktoś pozwala sobie strzelić bramkę w 90 minucie to może mieć pretensje tylko do siebie.

ARKA GDYNIA – PIAST GLIWICE 1:2

Miało być kolorowo i było, mało być emocjonująco i… hmm, i w sumie bywało, choć mogłoby bywać ciut częściej. Z drugiej strony, człowiek nie krztusił się obiadem, nie irytował na Pawła Abbotta…

Reklama

Ale wiesz, on przynajmniej dochodził do sytuacji strzeleckich.
Mhm, może to i słaby dżokej, ale przynajmniej nie spadł z konia. A ten spiker radiowy ma fatalny głos i nie ma dykcji, ale przynajmniej się nie jąka. Enyłej, meczyk z gatunku lajcikowych, sobotę zaczął przyjemnie, a dodatkowym bonusem…

Przepraszam, ale bonus z zasady jest dodatkowy – wtrącił Głos Wewnętrzny.
… było pojawienie się na boisku Dominika Hofbauera, któremu, gdybym był trenerem Nicińskim, w kolejnych meczach dałbym pograć więcej.

WISŁA PŁOCK – WISŁA KRAKÓW 2:3

Najpierw atakowała Wisła, potem do ofensywy przeszła Wisła, więc Wisła zagęściła szyki obronne, żeby utrudnić Wiśle rozgrywanie piłki, ale Wisła przeniosła ciężar gry ze skrzydeł do środka pola, gdzie Wisła miała problemy, Wisła więc musiała dokonać paru zmian w ustawieniu które pomogłyby Wiśle zepchnąć Wisłę na jej własna połowę. W drugiej połowie było odwrotnie, a całość zakończył Patryk Małecki, który z miłości do Wisły, zapewnił Wiśle wygraną nad Wisłą i tak, zdaję sobie sprawę, że to odgrzewany greps, ale ludzie, którzy pamiętali poprzednie jego użycie dawno już przeszli na emeryturę, a połowa przestała pamiętać cokolwiek, bo to przecież było w czasach, gdy Polonia Bytom grała z Polonią Warszawa, czyli gdzieś w okolicy bitwy pod Mozgawą.

LEGIA WARSZAWA – LECHIA GDAŃSK 3:0

Podczas kiedy prezesi Legii rozrabiali w piaskownicy, próbując wyrwać sobie wiaderka, obsypując się piaskiem i wciągając brzuchy, żeby wyglądać mniej śmiesznie w białych dresach, drużyna Legii na boisku robiła swoje. Trener Jacek Magiera przy linii bocznej performował Stanisława Czerczesowa, jednak w głębi duszy, rozpierała do radość, duma i ten… taka… jaki jest antonim od słowa „weltschmerz”?… Google… „weltschmerz, antonim”… szukaj… Nie, kurna, nie Macierewiczem!… OK, nieważne. Grunt, że na boisku trener Magiera skrzętnie ukrywał pozytywne, ale kiedy w zaciszu domowym oglądał powtórki…

via GIPHY

CRACOVIA – KORONA KIELCE 6:0

Gwizdek, Cracovia, Cracovia, Korona, Cracovia, Cracovia, Cracovia, Cracovia, Cracovia, Korona, Cracovia, Cracovia, Cracovia, Cracovia, Cracovia, Cracovia, Korona, Cracovia, Cracovia, przepraszam, pójdę sobie zrobić kawę… Cracovia, Korona, Cracovia, Cracovia, Cracovia, Cracovia, Cracovia, gwizdek.

ŚLĄSK WROCŁAW – BRUK-BET TERMALICA NIECIECZA 1:2

Biegać, walczyć i się starać, a jak nie – to wypierdalać! – krzyknął „młyn”
Nie wiem, jak państwo, ale ja wypierdalam – zaholubkowała frekwencja i wróciła do domu.

Najpierw strzelił Fryc. Potem się okazało, że to nie pierwszy raz…
No pewnie! – krzyknęła Opinia Publiczna – Fryce we Wrocławiu strzelali aż do 6 maja!
…bo 5 miesięcy temu na tym samym stadionie też strzelił bramkę samobójczą.
Biegaliśmy, walczyliśmy, staraliśmy się – rozkładali ręce piłkarze Śląska – Trzeba było powiedzieć, że chodzi wam także o strzelanie bramek.

JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – POGOŃ SZCZECIN 0:0

Nie podburzaj!
Zabierz ręce!
Ty zabierz!
A ty podburzasz!
Nie, to ty!
Awcależebonie!
Awcależebotak!
Sam jesteś to, co powiedziałeś!
Jesteś u pani!

Niestety, ekipa realizująca transmisję przerwała relacjonowanie trenerskie zapasy słowne i skupiła się na boisku. Na którym działo się sporo, ale kamaaan, to tylko piłka: ktoś strzela, ktoś broni, będą trzy punkty albo jeden, ósmy mecz w kolejce, jedenastej tak w ogóle, ileż można? Trenerzy byli znacznie ciekawsi.

via GIPHY

BRAMKA KOLEJKI

Z cyklu porównywanie miękkiego z ciepły: Patryk Małecki vs Krzysztof Piątek (bramka na 5:0). Wygrywa Krzysztof Piątek, choć ani to piękna bramka nie była, ani punktów żadnych nie dała. Ale sami widzieliście, jaka była… I pewnie długo nie zobaczycie podobnej.

KIKS KOLEJKI

W tej klasyfikacji tłumy jak w kolejce po rządową posadę i dwa dni można by delikwentów wymieniać z imienia i nazwiska, ale zwycięzca może być tylko jeden: Vanja Milinković-Savcić.
Zaraz, zaraz, mówiłeś, że jeden – zaprotestował Pan Janusz.

ASYSTA KOLEJKI

Tu podaje Szymon Pawłowski, tam Antoni Łukasiewicz wystawia patelnię Pawłowi Abbottowi (po chwili to samo robi Dominik Hofbauer), Mateusz Cetnarski bawi się w króla Midasa, Jose Kante wypuszcza Merebaszwilego, Vadis Odjidja-Ofoe rozdaje podania jak św. Mikołaj prezenty grzecznym dzieciom… a w finale znowu starcie wewnątrz-krakowskie, w którym Jakub Wójcicki nieznacznie przegrywa ze Zdenkiem Ondraškiem.

INTERWENCJA KOLEJKI

Miejsce trzecie – obrońca Jagi broniący strzał przeciwnika figurą akrobatyczną znaną powszechnie jako „hinduski symbol szczęścia”. Miejsce drugie – Dawid Kudła w 61 minucie. Wygrywa – na pocieszenie, ale przede wszystkim za zasługi – Vania Milinković-Savić za zatrzymanie Nemanji Nikolicia w 8 minucie meczu w Warszawie (oraz parę innych, równie efektownych, choć już nie tak istotnych punktowo interwencji)

via GIPHY

RANKING SĘDZIOWSKO-OKULISTYCZNY

Pan sędzia Kwiatkowski (RCh-ZL) – najpoważniejszy zarzut to niezagwizdany w 6 minucie rzut karny dla Ruchu, resztę mogę odpuścić. Minus pięć dioptrii.

Pan sędzia Lasyk (GŁ-LP) minus jedna dioptria, bo nie jestem małostkowy i nie będę się czepiał na siłę.

Pan sędzia Przybył (AG-PG) minus jedna dioptria, bo co prawda wolnego dla Piasta przed golem Badii być nie powinno, ale A) wolny to nie gol, B) zwłaszcza taki wolny, C) oraz taki gol), D) poza tym błędów pan sędzia robił niewiele.

Pan sędzia Raczkowski (WP-WK) – PanSławek mówił, że oprócz karnego dla gospodarzy powinna być żółta kartka dla Mójty (byłaby to druga żółta, więc…), a ja powiem, że tam nie tylko żółtej być nie powinno, ale przede wszystkim nie powinno być rzutu karnego! Kontakt to nie faul, a tu faulu nie było, a i kontakt był z gatunku „delikatność razy subtelność” (if any). Zresztą całą drugą połowę miał pan sędzia słabiutką. Minus siedem dioptrii.

Pan sędzia Marciniak (LW-LG) był skoncentrowany, dawał piłkarzom żyć i grać, co samo w sobie było fajne i grze pomagało, więc mogę się nie czepiać, że ze dwa razy powinien jednak sięgnąć po „żółtko”. Ale koszulka Paixao jest zdania, że w 33 minucie Adam Hlouška rozciągnął ją do rozmiarów czerwonej kartki i ja się z tą koszulką zgadzam. Minus pięć dioptrii.

Pan sędzia Frankowski (C-KK) minus dwie dioptrie za parę „zagwiżdżę niepotrzebnie” i „gwizdek mi się zapodział”, starcia Rymaniak-Centarski – że tak sobie zapanosławkuję – „nie usterkowałbym”, bo tam bardziej Cetnarski prosił, niż Rymaniak spełniał, a zresztą gospodarze w pierwszej połowie kładli się gdzie i kiedy mogli, więc skutecznie znieczulili arbitra i maja za swoje.

Pan sędzia Złotek (ŚW-BBTN) jakieś nieznaczące drobiazgi i jeden poważniejszy zarzut – Gonçalves powinien wylecieć z czerwoną i solidną zjebką, a nie zaledwie za drugą żółtą. Minus dwie dioptrie.

Pan sędzia Stefański (JB-PSz) zaczął z grubej rury, czyli minus pięciu dioptrii za brak żółtej kartki dla Łukasza Burligi i niewywalenie Jarosława Fojuta, a skończył na minus ośmiu, bo kolejka się kończyła i czekając na odbiór płaszcza do szatni nie miałem serca liczyć dalej.

via GIPHY

CYTAT KOLEJKI

Andrzej Strejlau: „Dobrego meczu życzymy piłkarzom obu zespołów, bo po to jesteśmy na tym stadionie”
A komentarz to tak na boku, w ramach rozgrzewania barytonów.

Remigiusz Jezierski: „Pokazywał ręką w kierunku ofensywnym”
A precyzyjniej: o, tam.

Łukasz Madej: „Niestety, mieliśmy sytuację na 2:0”
A to przecież niehumanitarne – wymagać od ludzi pracy ponad siły.

Andrzej Strejlau: „Młodzież pełna obiecujących perspektyw”
…i frytek.

Piotr Grzelczak: „Czułem oddech przeciwnika…”
A ty, czy masz zęby zdrowe na siódemkę.

Cezary Olbrycht: „Ambicję, jakość, walkę zostawmy w szatni”
„Opisz Ekstraklasę jednym zdaniem”, odcinek 1836.

Andrzej Strejlau: „Liga zawsze była, jest i będzie grą o punkty”
Medale natomiast, puchary i premie przeznaczaliśmy na loterię fantową, z której dochód szedł na kolejne punkty dożywianie emerytów.

Jacek Zieliński: „Jesteśmy w dużym niedoczasie punktowym”
Spokojnie, kochani, nie musimy się spieszyć – mamy sporą nadwagę minutową.

View post on imgur.com

„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”

Wyczucie chwili… Zirytowany grą Legii posadziłem na ławce NIkolicia, a w dodatku posadziłem go na miejscu trzecim, czyli siedem punktów psu pod ogon. Na braciach Paixao zarobiłem całe zero, na Warcholaku – 1 punkt. I jeszcze trener Probierz nie wystawił Konstantina Vassilieva…

Biedny, smutny… Herbatki? – Opinia Publiczna próbowała mnie pocieszyć.
Ale ponieważ nie zagrał Vassiliev – punktować mógł Jakub Wójcicki (11 pkt), Guilherme przyniósł 15 punktów, Marcus da Silva – 6, a Miroslav Covilo – 10. Long story short – 66 punktów w sumie i awans na 1346 miejsce w klasyfikacji generalnej oraz na 208 w lidze „poligonowej” (kod: 432967992).
Oklaski – powiedziały fanfary.

Liga „poligonowa” (kod: 432967992) utrzymała drugie miejsce w klasyfikacji lig prywatnych. Do R-GOL LIGI tracimy 62 punkty, Związek Radziecki wyprzedzamy o 101 punktów, choć kiedy popatrzę na liczebność naszych lig, to zaczynam wątpić w ustawligowe algorytmy, a kiedy zajrzę w skład ligi czyhającej za naszymi plecami, to zastanawiam się, czy nie zaapelować do prezesa PWLGW, żeby się może, kurczę, jakoś zdecydowanie określił. Ale potem sprawdzam, ile punktów przynoszą lidze „poligonowej” drużyny konsorcjum MacMar, prowadzonego przez prezesa PWLGW, i na wszelki wypadek postanawiam nie apelować, bo co będzie jeśli się prezes określi na naszą niekorzyść?

W naszej „poligonowej” (kod: 432967992) lidze znowu zmienił się lider: MacMar 15 prezesa PWLGW wyprzedził Falenicę prezesa Mauritiuska, na trzecim MacMar 8 (zgadnijcie czyj), a nowościami w pierwszej dziesiątce są tym razem: Rycki MKS (na szóstym, prezes Maniek 13), IskraDretyń znanego gdzieniegdzie i lubianego wszędzie (czy może odwrotnie?) Mateusza Rokuszewskiego (na siódmym) oraz FC Kaczor prezesa Kaczora na dziesiątym. Powoli zaczynamy też przejmować kontrolę nad całością klasyfikacji generalnej: w pierwszej dwudziestce mamy pięć zespołów, ale za to w pierwszej pięćdziesiątce – aż siedemnaście.

Jest dobrze – nie trza psuć – skomentował popularny ekspert z Młocin.

Andrzej Kałwa

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...