Przyznajcie sami: kiedy napisaliśmy, że Józef Wojciechowski chce startować w wyborach na prezesa PZPN, to myśleliście, że to takie heheszki i że na pewno świadomie lub nie nabijamy was w butelkę. Tymczasem my byliśmy śmiertelnie poważni!
Tak, on naprawdę to sobie zamarzył.
Jutro mija termin, kiedy kandydaci muszą udowodnić, że zebrali piętnaście rekomendacji na prezesa związku (rekomendacje wystawiają związki okręgowe oraz kluby ekstraklasy i pierwszej ligi). Na razie wymaganą ich liczbę – piętnaście – zebrał jedynie Zbigniew Boniek. A Wojciechowski? Rozpoczął walkę last minute! Jest to walka zupełnie w jego stylu, czyli: wicie, rozumicie, dajta, pogadamy potem. Zupełnie nie wiadomo, jakim prezesem chciałby być JW i jaką on by chciał postawić Construction. Na Twitterze już odpowiedział mu Ryszard Niemiec, prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej od czasów bitwy pod Cedynią. Stwierdził, że tak bez osobistego przedstawienia programu rekomendacji od niego Wojciechowski nie dostanie.
Na razie wiadomo, że zaktywizował się Radosław „nie mów do mnie teraz” Majdan, który między jednym a drugim telewizyjnym show jakimś cudem znajduje czas, by jeszcze pomyśleć o kochanej piłce nożnej. Najpierw nieskutecznie lobbował na rzecz Cezarego Kucharskiego, a teraz próbuje pomóc Wojciechowskiemu i wdrożył akcję „PZPN Express”.
Naszym zdaniem mimo wszystko największe szanse ma na sukces w „Azja Express” i na rywalizacji z Izą Miko na jego miejscu byśmy się skupili (dobra, tak naprawdę wiemy, że to idzie z odtworzenia).
Drugą osobą, która podobno mocno wspiera Wojciechowskiego jest Dariusz Smagorowicz, znany głównie z tłumaczenia się, dlaczego Ruch Chorzów nie ma pieniędzy. Na swój sposób kibicujemy tej osobliwej gromadce, bo już nas ten permanentny spokój w PZPN nudzi.
