Czy to możliwe, by drużyna z najniższym posiadaniem piłki w lidze (36%), jedna z najrzadziej strzelających na bramkę rywala, w dodatku sama będąc najczęściej ostrzeliwana (4,44 interwencje bramkarza na mecz), po dziewięciu kolejkach miała wraz z dwiema innymi najwięcej uzbieranych punktów w rozgrywkach? Jeśli myślicie, że nie, spytajcie w Niecieczy. Tam, dzięki pewnemu bombardierowi z północy Europy mają na ten temat nieco inne zdanie.
Taki stan rzeczy nie byłby bowiem możliwy bez tego jednego człowieka. Vladislavsa Gutkovskisa. To on bowiem wyskoczył jak diabeł z pudełka i napędza atak Bruk-Betu, mając udział w połowie bramek zespołu Czesława Michniewicza. A nic tego nie zapowiadało, bo po zimowym transferze długo nie mógł się przebić i wydawało się, że jego kariera w Niecieczy skończy się równie szybko, jak Elvisa Bratanovicia czy Stefana Nikolicia. Dość powiedzieć, że w czterech meczach, w których spędził na boisku dość czasu, byśmy mogli ocenić jego występ, Gutkovskis zagrał na: 3, 2, 2 i 4 (średnia 2,75). Ani razu nie potrafił nawet utrzymać wyjściowej „piątki”.
Z obecnymi rozgrywkami w ogóle nie ma porównania. 7, 7, 3, 3, 3, 3, 7, 4, 6 (średnia 4,78). Krótko mówiąc – napastnik z gatunku: może mnie nie być widać przez cały mecz, ale jak już o sobie przypomnę, to będziesz mieć kłopoty. Oczywiście czasami nie ma okazji, bo też Bruk-Bet wypracowuje sobie generalnie mało sytuacji strzeleckich, dlatego też trzeba tym bardziej docenić „białego Drogbę”, jak na Łotysza mówiono podobno w ojczyźnie. Bo to właśnie on jest najefektywniejszym strzelcem spośród ośmiu piłkarzy mających w naszej lidze co najmniej 4 strzelone bramki:
1. Vladislavs Gutkovskis – 5 bramek (3,2 strzały/gol)
2. Miroslav Covilo – 4 bramki (3,3 strzały/gol)
3. Łukasz Sekulski – 5 bramek (3,4 strzały/gol)
4. Konstantin Vassiljev – 7 bramek (4,1 strzały/gol)
5. Marco Paixao – 4 bramki (5,0 strzałów/gol)
Idealnie wpisuje się więc w styl gry Niecieczy. Nie oparty o posiadanie piłki, bo zwyczajnie nie ma do tego wykonawców, bazujący raczej na kilku wypadach, które – by mówić o końcowym sukcesie – muszą być zabójcze. Coś już o tym wiedzą w Chorzowie, Gdańsku, Krakowie i Gdyni. I niewątpliwie jak długo Łotysz będzie utrzymywał skuteczność na dotychczasowym poziomie, tak długo będzie można mówić o tym, co pisaliśmy przed tygodniem. Że mecze z Bruk-Betem potrafią być dla każdego faworyta prawdziwą przeprawą przez piekło.
fot. FotoPyK