Wiele razy na Weszło pochylaliśmy się nad nietypową sytuacją Pawła Olkowskiego w FC Koeln. Zazwyczaj z naszymi piłkarzami jest tak, że przeskok pomiędzy Ekstraklasą a Bundesligą okazuje się na tyle duży, że pierwszy sezon przeważnie bywa najtrudniejszy, a później – o ile zawodnik utrzyma się na powierzchni – jest już tylko lepiej. Z byłym piłkarzem Górnika Zabrze jest jednak dokładnie odwrotnie. Z miejsca zaczął bardzo dobrze grać i wygryzł naprawdę poważnego konkurenta, by później prezentować się coraz słabiej i słabiej, a w końcu przegrać z samym sobą – bo tak należy rozumieć utratę miejsca w składzie kosztem stopera z konieczności ustawianego na boku obrony.
Pozycja Olkowskiego w Niemczech systematycznie słabnie, co idealnie widać po jego liczbach, a konkretnie po minutach spędzonych na boisku. Z rundy na rundę jest pod tym względem gorzej, a wiosną tego roku Olkowski osiągnął na tyle niski pułap, że obecny sezon zakwalifikowaliśmy do tych z serii “make or break”. I, co piszemy z przykrością, na razie zanosi się na “break”, bo Polak w czterech meczach Bundesligi i jednym spotkaniu pucharowym tylko raz pojawił się na boisku, na którym spędził zaledwie 25 minut. A w ostatnich miesiącach głośno się o nim zrobiło tylko raz – kiedy pobił się ze swoim sąsiadem. Jakkolwiek spojrzeć, niewiele zapowiada, by w najbliższym czasie jego sytuacja miała ulec jakiejś radykalnej poprawie.
Spójrzmy jak przygoda Pawła Olkowskiego z niemiecką piłką wygląda w liczbach. Poniżej minuty spędzone na boisku – zarówno w lidze, jak i w Pucharze Niemiec – z podziałem na poszczególne rundy:
Rzecz jasna runda jesienna dopiero się rozpoczęła i Olkowski będzie miał mnóstwo szans, by podreperować swój bilans. Wymowna jest jednak inna sprawa – kończy się wrzesień, a przez dziewięć miesięcy tego roku Polak zaliczył w seniorskiej piłce zaledwie 268 minut, a to wynik który – przy grze co trzy dni – można przebić w przeciągu jednego tygodnia! Innymi słowy, wykręcenie lepszych liczb niż wiosną nie powinno sprawić Olkowskiemu żadnego problemu, ale… No właśnie, nie postawilibyśmy złamanego grosza, że taka sztuka jednak mu się uda.
Początek sezonu nie pozostawia bowiem wątpliwości, że prawy obrońca nie poprawił swojej sytuacji względem poprzedniej rundy. Dużo mówiło się o dobrze przepracowanym obozie przygotowawczym i powrocie Olkowskiego do optymalnej wagi, ale on wciąż nie może podnieść się z ławki rezerwowych. Z kolei FC Koeln pod jego nieobecność wygląda bardzo dobrze, jest wiceliderem Bundesligi oraz rozgromiło pierwszego przeciwnika w Pucharze Niemiec. W takiej drużynie trenerzy naprawdę niechętnie mieszają, a zwłaszcza w imię dania szansy zawodnikowi, który do rytmu meczowego ma równie daleko, co Janusz Wójcik do stołka trenerskiego w Legii Warszawa.
Jeżeli czarny scenariusz się potwierdzi i do końca roku Olkowski nie wróci do w miarę regularnego kopania piłki, przyjdzie najwyższy czas na zmiany. Prawy defensor wciąż jest względnie młody (26 lat) i nie może sobie pozwolić na dalsze tracenie czasu. Na brak możliwości z pewnością narzekać nie będzie, a do myślenia powinny dać mu przede wszystkim niedawne przypadki zawrotnych karier w stylu – z ławki w silniejszej lidze do statusu gwiazdy w polskiej Ekstraklasie.