Jak do dzisiejszego meczu polskiego zespołu z Borussią podchodzą polscy kibice niemieckiego klubu? Dlaczego i kiedy powstał fanklub Borussii w Polsce? Jak wyglądają wyjazdy na mecze do Dortmundu i jakie historie się z nimi wiążą? Opowiada nam o tym Adrian Głowania, założyciel pierwszego i jedynego polskiego fanklubu Borussii Dortmund.
Dlaczego kibicujesz Borussii? Bo przed erą trójki Polaków w zespole Kloppa, nie był to u nas zbyt popularny klub.
Kibicuję Borussii od najmłodszych lat, a tą pasja zaraził mnie wujek, który mieszka w Dortmundzie i również jest wielkim fanem. Jako mały chłopiec dostawałem od niego wiele paczek pełnych różnych upominków od koszulek, po piórniki i inne pamiątki. Pierwszy raz na meczu byłem w 2003 roku i to na wielkim hicie, bo BVB grało z Bayernem i wygrało 1:0. Miałem przyjemność zasiąść na słynnej Sudtribune. Po meczu byłem pod takim wrażeniem, że, może przesadzę, ale przez dwie godziny nie potrafiłem wykrztusić z siebie żadnego słowa.
A skąd pomysł na założenie pierwszego polskiego fanklubu Borussii?
Fanklub powstał pięć lat temu. Byłem zastępcą redaktora naczelnego na stronie borussia.com.pl, otrzymywaliśmy mnóstwo zapytań o oficjalny fanklub. Wcześniej były podejmowane próby przez kolegów, ale nic z nich nie wynikło. W związku z tym, razem z właścicielem strony borussia.com.pl postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce i założyliśmy pierwsze polskie zrzeszenie kibiców Borussii Dortmund.
Właściwie w jakim celu stworzyliście fanklub?
Przede wszystkim mieliśmy na myśli grupowe wyjazdy na mecze do Dortmundu. Teraz jako oficjalny fanklub zaakceptowany przez władze BVB możemy starać się o bilety na mecze. Nie tylko do Dortmundu, bo byliśmy także na meczach wyjazdowych w Dreznie czy Berlinie. Latają grupki dziesięcioosobowe, więc niezbyt liczne, ale zdarzają się dużo większe spotkania. Staramy się też spotykać w kraju i organizować ogólnopolskie zloty kibiców BVB. Przede wszystkim świetnymi okazjami do lepszego poznania się, były mecze Borussii z Lechem w Poznaniu i ze Śląskiem we Wrocławiu. W październiku planujemy wyjazd do Dortmundu na mecz z Herthą, bo jako fanklub otrzymaliśmy możliwość zakupu 30 biletów.
Jaka jest otoczka meczów w Dortmundzie z perspektywy ludzi, którzy klub znają doskonale, ale jednak rzadko bywają w samym środku?
Nie do opisania. Za każdym razem mam gęsią skórkę, jakby był to mój pierwszy mecz. Ilość osób na stadionie i śpiewy robią swoje. Wiadomo, że BVB ma kibiców jednych z najlepszych w Europie, ale atmosfera sprzyja też dzieciom. Klub stara się zapraszać na trybuny całe rodziny. Tam normalne jest wspólne wracanie z meczu kibiców gospodarzy i rywali. Zresztą sam dojazd na mecz robi już wielkie wrażenie, metro jak i każda stacja jest żółto-czarna, pełno kibiców w koszulkach meczowych na ulicach. Przed stadionem dwa duże fanshopy, gdzie można kupić dosłownie wszystko związane z BVB.
Ile płacicie za wyjazdy do Dortmundu?
Trzeba liczyć że sam samolot to wydatek około 300 złotych, bilet na mecz to kolejne 150, noclegi w granicach 100zł za noc. Ale wyjazdy są warte tej ceny. Ostatnio będąc w Dortmundzie miałem możliwość wejść na murawę, do szatni, zobaczyć jak to wszystko wygląda od kuchni. W Dortmundzie był maraton z metą na stadionie, w związku z tym mogliśmy wejść na stadion i udało nam się wejść również do szatni zawodników. Początkowo ochroniarz nie był chętny, żeby nas wpuścić, ale jak powiedzieliśmy, że jesteśmy z Polski to zareagował: “O, Łukasz Piszczek! Wchodźcie śmiało!”. Wiadomo, że wtedy nie było oficjalnego terminu zwiedzania stadionu, lecz z racji tego że przyjechaliśmy z Polski, wytłumaczyliśmy że jesteśmy wielkimi fanami BVB, to ochroniarz się zgodził. Kilka fotek w środku – szatnia, miejsce gdzie są udzielane wywiady, gdzie wychodzą piłkarze na mecz.
Który wyjazd był najlepszy?
Miałem przyjemność być na meczu z Freiburgiem w 2012 roku, kiedy to Borussia świętowała mistrzostwo. Jedna z najpiękniejszych chwil w życiu. Do dziś mam siatkę z bramki w domu i kawałek trawy posadzony na ogródku.
Słucham? (śmiech)
Lepiej nie wnikać skąd go mam, bo jeszcze dostanę zakaz stadionowy. (śmiech) Później odbyła się wielka feta na mieście. Otwarty autobus z piłkarzami przejechał przez Dortmund. W pewnym momencie na przodzie siedział Kuba Błaszczykowski, Mohamed Zidan oraz Roman Weidenfeller. Wraz z wujkiem postanowilśmy zawołać Kubę, lecz w tłumie innych kibiców nas nie usłyszał. Na nasz szczęście słyszał Weidenfeller, który poklepał Kubę i pokazał na nas palcem. A “Błaszczu” zaczął krzyczeć do nas: Polska, biało-czerwoni!
Mecz Borussii z Legią zmusza Cię do kibicowania przeciwnej drużynie ten jeden jedyny raz?
Zawsze jestem w stu procentach za Borussią, niezależnie z kim grają. A przy okazji meczów z Bayernem i Schalke, to nawet dwieście procent. Rozmawiałem o tym ze znajomymi, którzy wiernie kibicują innym europejskim klubom, Barcelonie, United czy Bayernowi, i oni mówią to samo. Jeśli ich drużyna grałaby z polskim klubem, to niestety patriotyzm na te półtorej godziny idzie na bok. Jednak liczę, ze Legia jako polski klub zajmie drugie miejsce. To jasne, choć pewnie niewykonalne. (śmiech)
Jakiego przywitania Piszczka się spodziewasz?
Łukasz długo już gra za granicą, więc myślę, że przywitanie będzie pozytywne, w końcu jest Polakiem. “Piszczu” jest bezkonfliktowy. W Polsce grał tylko w Zabrzu i Lubinie, raczej bez większych sukcesów i kibice kojarzą go bardziej z występów w niemieckiej lidze, a przede wszystkim reprezentacji. Nie wypowiadał się nigdy negatywnie na temat Legii, więc nie widzę powodów, dla których mieliby go przyjąć gwizdami.
Widzisz jakieś wspólne mianowniki między Legią a BVB?
Na pewno to, że oba kluby zawsze walczą o najwyższy cel, czyli mistrzostwo. Wspólnym mianownikiem są też kibice, bo w Warszawie oprawy też są bardzo ciekawe. Różnice, to na pewno kwestia finansowa i doświadczenie na arenie międzynarodowej.
Twoim zdaniem mecz będzie polegał na zmasowanym ataku Borussii i kilku bramkach Aubameyanga?
Tak powinno być, lecz ostatni mecz ligowy BVB w Lipsku pokazał, że przeciwnik który powinien być łatwiejszy, stwarza więcej problemów i za wszelką cenę chce się pokazać. Oczywiście liczę na wysoką wygraną Borussii, oprócz “Auby” szczególnie liczę na trio Schurrle, Goetze, Kagawa.
A jak oceniasz Borussię Tuchela?
Wydaje mi się, że początki Kloppa to najsilniejsza Borussia. Klopp wprowadził dobrego ducha do klubu, grali wysokim pressingiem, co było wielkiem zaskoczeniem dla innych klubów i przynosiło efekty. Pod koniec ery Kloppa, rywale już wiedzieli, jak gra Dortmund, więc nie było zaskoczenia co przeniosło się na gorsze wyniki. Za to Tuchel próbuje postawić na swieżość, sprowadzając młodych zawodników, grają Dembele, Mor, Guerrero czy Bartra. Jest to mała mieszanka wybuchowa, która – mam nadzieję – przyniesie efekty. Sprowadzenie Goetze czy Schurlle jest ryzykiem, bo mają słaby okres w karierze, ale to dobre miejsce i trener, żeby się odbudować. Jest też Sebastian Rode, który w Bayernie nie był doceniony, w Borussii robi wielką robotę w środku pola.
Rozmawiał Samuel Szczygielski