Już tylko godziny dzielą Legię Warszawa od historycznego meczu. Legioniści mogą przełamać wszystkie bariery, przejść samych siebie. Pełne trybuny, wielka stawka, sławne nazwiska. Borussia w Champions League? Gdzie tam! Dziś – wycieczka po wiekopomne zwycięstwo do niezdobytej twierdzy Nieciecza!
Besnik Hasi to trener, który – pomijając znane nam wszystkim okoliczności – jako pierwszy po 20 latach przerwy, wprowadził polski zespół do Ligi Mistrzów. Dziś może osiągnąć coś równie wielkiego – wygrać w Niecieczy. Pierwszy raz nie od 20 lat, a w całej historii. Pamiętamy mecz na Termalice (gdy jeszcze w nazewnictwie była “tylko” Termaliką) sprzed pół roku. Legia jechała po wygraną jak po swoje, a dostała trójkę, tym samym powodując w całej Polsce rozkręcenie do oporu, aż do zawrotów głowy karuzeli śmiechu. Po tamtym meczu Michał Pazdan i Arkadiusz Malarz byli uważani za parodystów. Dziś są liderami Legii, jedynymi zawodnikami, którzy w tym sezonie nie zawiedli ani razu. Mimo wszystko, Pazdan Boy wolał nie jechać do Niecieczy. Oficjalnie mówi się o kontuzji, ale sądzimy, że to przez traumę. Wszakże grać na wielkich stadionach na mistrzostwach Europy to błahostka, a kartoflisko w Niecieczy wymaga wejścia na zupełnie inny poziom.
Zamiast Pazdana, na stoperze zagra Czerwiński. Gdyby Kuba stracił pamięć z ostatnich 15 miesięcy swojego życia, przed dzisiejszym spotkaniem wszedłby do szatni gospodarzy i chciał założyć pomarańczową koszulkę. Oczywiście dopóki koledzy nie krzyknęliby mu, żeby nie robił sobie jaj i poszedł do szatni Legii. Odległość z Niecieczy do Warszawy to 300 kilometrów. Ale na drodze piłkarskiej, to lata świetlne. Czerwiński upakował w półtora roku czas podróży z małej wsi do stolicy, w dodatku z przesiadką w Szczecinie.
Mecz z BVB się dzisiaj nie liczy, najważniejszy jest historyczny mecz z Niecieczą. Czy Legii uda się przełamać, zwyciężyć pierwszy raz? Całkiem możliwe. Czy zmieni to cokolwiek w kontekście środowego meczu LM? Niekoniecznie. Chociaż kiedyś Cus D’Amato, trener i mentor Mike’a Tysona, powiedział: “Robienie tego, czego się nienawidzi z taką samą pasją, jakby się to kochało, jest pierwszym krokiem do osiągnięcia wielkości”. Dlatego legioniści chcą zacząć przemianę od znienawidzonej Niecieczy, której w jej debiutanckim sezonie w lidze nie udało się ograć ani na Łazienkowskiej, ani poza domem. Czy w takim razie następnie w Champions League Legia osiągnie wielkość? Jeśli dzięki przerwie reprezentacyjnej w jej grze sporo się nie zmieniło, to szykuje się raczej wielki, ale oklep.
fot. FotoPyK