Reklama

Boniek chce, by sprawdzano kluby po zmianie właściciela

redakcja

Autor:redakcja

07 września 2016, 07:50 • 6 min czytania 0 komentarzy

– Przyznajemy licencję klubowi, który ma określony układ właścicielski. Dlaczego to nie miałoby być ponownie weryfikowane po jego zmianie (…). W takim przypadku licencja powinna tracić ważność. Byłaby przepisana po ponownej weryfikacji. Chcemy pełnej przejrzystości i zdrowej piłki – mówi Zbigniew Boniek w dzisiejszym „Fakcie” i „Przeglądzie Sportowym”.

Boniek chce, by sprawdzano kluby po zmianie właściciela

FAKT

120

Zbigniew Boniek wyciąga wnioski z sytuacji z Jakubem Meresińskim i zamierza zabezpieczyć kluby przed przebierańcami.

– Przyznajemy licencję klubowi, który ma określony układ właścicielski. Dlaczego to nie miałoby być ponownie weryfikowane po jego zmianie – pyta prezes PZPN. – W takim przypadku licencja powinna tracić ważność. Byłaby przepisana po ponownej weryfikacji. Chcemy pełnej przejrzystości i zdrowej piłki – mówi Boniek. Według nowych przepisów klub poniekąd przeszedłby ponownie licencyjną weryfikację – właściciel musiałby przede wszystkim udowodnić, że stać go na zdrowe zarządzanie klubem z finansowego punktu widzenia. Jest pomysł, aby przedstawiać także zaświadczenie o niekaralności.

Reklama

Wygląda na to, że po powrocie z reprezentacji Tomasz Jodłowiec straci miejsce w składzie.

Jeśli Hasi spełni swoje obietnice, to w drugiej linii nie znajdzie się miejsce dla Jodłowca, którego głównym atutem jest siła. Technicznie legionista odstaje od swoich konkurentów. – Mam pomysł na Tomka, na pewno będzie mi potrzebny – przekonywał trener Legii po objęciu swojej funkcji. Na razie rola „Jodły” może się sprowadzać do roli pierwszego zmiennika. Tak było chociażby podczas ostatniego spotkania z Ruchem (2:0), kiedy reprezentant Polski wszedł za Moulina, który doznał urazu.

121

Jevtić w Lechu jedzie na dwa etaty. Oprócz grania w piłkę jest… tłumaczem.

Chorwacki szkoleniowiec płynnie mówi w pięciu językach. Oprócz chorwackiego zna niemiecki, angielski, włoski i hiszpański. Jevtić jest Serbem, ale urodził się w szwajcarskiej Bazylei, więc bez problemów mówi po niemiecku. Dlatego, jeśli jest potrzeba, pomaga kolegom. – Trener często na treningu mówi po angielsku, używa prostych zwrotów, żeby to wszystko było zrozumiałe i niezbyt skomplikowane. Jeśli jednak zagłębiamy się w taktykę i przechodzimy wówczas na niemiecki, staram się tłumaczyć – opowiada Darko.

GAZETA WYBORCZA

Reklama

122

W „Wyborczej” dziś tylko tekst o Kosowie, które przez sport coraz mocniej umiejscawia się na mapie świata.

Po historycznym remisie selekcjoner Albert Bunjaki mówił, że jego zespół czeka wspaniała przyszłość. Awans na mundial jest zbyt ambitnym zadaniem, bo Europa wysyła na niego tylko 13 reprezentantów, ale 24-zespołowe Euro leży w granicach możliwości. Zwłaszcza że może być tylko lepiej. Poza granicami żyje ok. 800 tys. Kosowian. Dopóki drużyna nie mogła grać oficjalnych meczów, dopóty trudno było przekonać dzieci imigrantów do reprezentowania kraju przodków. Dlatego Xherdan Shaqiri i Granit Xhaka grają dla Szwajcarii, Ermir Lenjani – dla Albanii, a Përparim Hetemaj – dla Finlandii (przed poniedziałkowym spotkaniem poprosił trenera, by go nie wystawiał). Debiut piłkarzy kończy najpiękniejsze lato w historii kosowskiego sportu. W Rio startowało ośmiu olimpijczyków, Kelmendi zdobyła pierwszy medal, pierwsze złoto. A Serbia wciąż nie pogodziła się z istnieniem nowego kraju. Przed igrzyskami w Rio władze zaleciły sportowcom, by bojkotowali ceremonie medalowe, jeśli na podium mieliby stanąć obok zawodników z Kosowa. Minister sportu Vanja Udovićić tłumaczył, że nie może dopuścić, by serbski sportowiec patrzył na kosowską flagę i słuchał tamtejszego hymnu. Do skandalu nie doszło, w kategorii, w której walczyła Kelmendi, Serbowie nie wystawili dżudoczki.

SUPER EXPRESS

123

W „SE” o Arku Miliku wypowiada się Włodzimierz Lubański.

Milik szybko się przebudzi?

W sytuacjach brakuje mu troszeczkę spokoju i luzu. Jest za bardzo spięty i nie zawsze podejmuje dobre decyzje. Ale to jest powiązane z tym, gdy zawodnik nie jest w pełni formy. Wydaje się, że Arek nie jest w takiej dyspozycji. Ale stara prawda piłkarska mówi: lepiej mieć w składzie napastnika, który ma sytuacje, niż takiego, który ich nie ma. A Arek je ma.

Kto pana najbardziej rozczarował?

Krychowiak. Od tego zawodnika spodziewam się więcej. Podczas Euro 2016 był najlepszym naszym piłkarzem. Z linii pomocy wyprowadzał dużo inicjatyw, a z Kazachstanem tego nie było. Widać, że brakuje mu ogrania. Oczekuję od niego, że da drużynie narodowej coś ekstra.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka:

124

Głównym tematem jest to, o czym czytaliśmy już w „Fakcie”. Boniek zamierza ukręcić bat na podejrzanych właścicieli klubów.

Do tej pory PZPN, Ekstraklasa S. A. czy Komisja Licencyjna mogły się tylko przyglądać zamieszaniu. – Nic nie możemy zrobić. Mieliśmy związane ręce, bo takie jest polskie prawo – przyznaje Boniek. Chodzi o fakt, że nie ma szans, aby władze piłkarskie zablokowały samo przejęcie klubu – to spółka akcyjna i jej właściciel może w ramach obowiązujących przepisów sprzedawać swoje udziały, komu chce. Prawo prawem, ale związkowe regulacje mają swoje luki, bo ani Meresiński, ani TS Wisła nie musieli przedstawiać Komisji Licencyjnej jakichkolwiek dokumentów poświadczających, że mają kompetencje i pieniądze pozwalające im na prowadzenie klubu. Zgodnie z obowiązującymi przepisami KL mogła jedynie prosić o zaprezentowanie nowej struktury właścicielskiej. Meresiński podłożył także dokument „potwierdzający wolę o dopełnienie wszelkich starań w celu finansowego wsparcia działalności spółki Wisła Kraków SA”.

125

Obok swoje zdanie przedstawia Krzysztof Sachs.

Można wprowadzić do podręcznika licencyjnego wymóg przedstawienia przez nowego właściciela klubu wiarygodnej dokumentacji finansowej?

Od strony czysto technicznej to sprawa stosunkowo prosta – zarząd PZPN proponuje zmiany, przegłosowuje uchwałę, przepisy zaczynają obowiązywać.

Podoba się panu taki pomysł?

Tak, bo w tej chwili o właścicielach zbyt dużo nie wiemy. Oczywiście kluby przedstawiają sytuację właścicielską, jej wpływ na finansowanie klubu. Nie wiemy natomiast o konkretnej, aktualnej sytuacji finansowej głównego akcjonariusza. Może zatem warto się zastanowić, by takie dokumenty były bezwarunkowo prześwietlane w sytuacji, kiedy z przedstawionej prognozy wynika, że klub finansowo będzie „wisiał” na właścicielu.

Teraz tak nie jest.

No właśnie. Jeśli klub deklaruje, że finansowy dołek w razie czego zasypie właściciel, to dosyć logiczne jest, by Komisja Licencyjna poznała możliwości właściciela, a nie bazowała tylko na samej deklaracji. Oczywiście mamy do czynienia z różnymi sytuacjami. Legia za czasów ITI była uzależniona od właściciela. Po przenosinach na nowy stadion i przejęciu spółki przez nowych udziałowców takiego mocnego uzależnienia już nie ma. Ale z drugiej strony jest Wisła Kraków, która odcięta od pieniędzy Telefoniki ma problem.

126

Tekst o Jodłowcu i Jevticiu przytaczaliśmy przy okazji „Faktu”, jedźmy dalej. Barisić ma odżyć u Latala.

Nic więc dziwnego, że chorwacki piłkarz może mieć nadzieję, że powrót na ławkę trenerską Latala sprawi, że i on wróci do strzeleckiej formy z poprzedniego sezonu, gdy zdobył 11 bramek (to jego rekord) i został najlepszym strzelcem gliwiczan. – To był mój najlepszy czas w karierze. Graliśmy wtedy jednak bardziej ofensywnie, dzięki czemu sytuacji do strzelenia goli mieliśmy znacznie więcej niż w tym sezonie. Myślę, że z tego powodu cały zespół ma problemy ze strzelaniem. Musimy grać odważniej i być bardziej kreatywni z przodu – opowiada zawodnik, który nie był zdziwionym powrotem Czecha do klubu z Gliwic.

127

Bezrobotni szukają zatrudnienia.

Tak jak 37-letni Nicolas Anelka. Od dwóch sezonów nie gra już w piłkę na poważnie. Wówczas odszedł z West Bromwich. Potem występował w Mumbai City, gdy w Indiach powstała liga zawodowa i ściągano do niej znanych zawodników (niekiedy nawet po czterdziestce). W tym roku nigdzie nie pojawił się jeszcze na boisku, ale formalnie nie ogłosił jeszcze zakończenia kariery i liczy jeszcze na kolejny angaż, choć w Europie nie ma na to raczej szans, pozostał mu już chyba tylko powrót do Indii. Jeszcze starsi od niego są dwaj napastnicy, którzy w poprzednim sezonie wstępowali w Serie A – Miroslav Klose i Antonio Di Natale. Ten pierwszy w ostatnim sezonie spisywał się jeszcze przyzwoicie, zdobył siedem bramek i wbrew zapowiedziom postanowił kie kończyć kariery. – Gra ciągle sprawa mi radość, jestem w niezłej formie, więc chcę dalej strzelać gole – zapowiedział. (…) Niemiec wykluczył jednak powrót do ojczyzny. Szuka pracy raczej poza Europą.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Francja

Zamieszanie nad Sekwaną. Poseł domaga się odwołania meczu Francja – Izrael

Bartosz Lodko
0
Zamieszanie nad Sekwaną. Poseł domaga się odwołania meczu Francja – Izrael

Komentarze

0 komentarzy

Loading...