Wiecie, jaki jest Artur Jędrzejczyk. Po filmikach na Łączy Nas Piłka spodziewacie się od niego samych “heheszków”. Ale może da się z nim porozmawiać normalnie, szczerze, poważnie? Otóż…nie. Na wstępie ważna adnotacja – nie wpisaliśmy ani razu “(śmiech)”, bo po trzecim akapicie mielibyście tego dość. “Jędza” śmieje się po prostu cały czas.
Jak tam? Słyszałem, że Piotrka Kuczę prawie byś dzisiaj zabił.
– Byliśmy na golfie i on stał niżej, robił fotki. Wziąłem zamach i mi piłeczka zeszła. Przeleciała obok, ale myślałem, że go zdejmę. Jakiś zły dzień.
Pierwszy września dziś.
– No, początek wojny i roku szkolnego. Bez kitu, dwie najgorsze rzeczy, nie?
Dzwonienie do ciebie jest gorsze. Byłem w szoku, jak wczoraj odebrałeś za pierwszym razem. A dziś już cisza, nie ma Jędzy. Podasz mi numer do Lewego?
– Po co?
Zobaczymy, czy do niego łatwiej się dodzwonić.
– E tam. Ja nie noszę ze sobą wszędzie telefonu.
W ogóle mocno nienowoczesny jesteś. Podobno nie miałeś internetu przez rok. Co wtedy robiłeś?
– To jeszcze w Legii było, kilka lat temu. Głównie spałem.
Przestań, cały rok spałeś?
– No i grałem w gry. Fifa, te sprawy. Nie ciągnie mnie do internetu. Nie mam nawet facebooka. Wiem, że tam zdjęcia można dodawać i tak dalej, nie? Ale ja chyba mam tam jakieś konto.
Jak to? Masz i nie wiesz?
– No to może jakieś fejki, nie fejki. Ja bym się wkręcił za szybko w to. Nie mam twittera, nie mam facebooka… Co tam jeszcze jest?
Instagram?
– Też nie.
To pokaż apki na telefonie.
– No patrz, WhatsApp, jeszcze App Store do ściągania gierek i tyle.
Okienko transferowe zamknięte, a ty nadal w Rosji.
– Miałem ofertę z Bordeaux, ale…
Ale nie odbierałeś telefonów od Mariusza Piekarskiego, twojego menedżera.
– Odbierałem! Od niego cały czas odbierałem, ktoś puścił info, że niby nie. O ofercie wiedziałem już podczas Euro.
To czemu nie poszedłeś?
– A po co? Dla mnie Krasnodar jest lepszym zespołem, no i tu mogę walczyć o puchary, o mistrzostwo. Dwa lata temu szóste, potem trzecie, teraz czwarte. To w tym lecimy na mistrza, a jak! Taką mamy pakę, człowieku! Dziewięć meczów mieliśmy, a ja wszystko gram. W eliminacjach do Ligi Europy raz nie zagrałem. A tak to gram praktycznie od dechy do dechy. Co sezon mamy Ligę Europy, teraz gramy z Schalke, Salzburgiem i Niceą. Niby to Rosja, a nie top 5, ale można pograć z fajnymi zespołami. A Bordeaux to niby znana firma, niedawno byli w Lidze Mistrzów, jeszcze z Gourcuffem, ale teraz podupadli. Jedenaste miejsce chyba mieli. Ja nie poszedłem, ale chociaż Igor skorzystał.
A oprócz Bordeaux coś było?
– Nie za bardzo. Dostałem kilka ofert z Anglii, ale od klubów z Championship, więc mnie nie ciągnęło. Ale i tak mamy tam Polaków, “Wszołi” podpisał z Queens Park Rangers, wcześniej “Borys” spełnił marzenie i trafił wreszcie do tej Anglii. Ale tam w Krasnodarze jest mi dobrze. Atmosferkę też mamy fajną. Fiodor Smołow – on króla strzelców miał – śmieje się ciągle, żebym mu przywiózł z Polski cztery kamazy jabłek, bo wiesz, jak było to embargo, to nie miał dostępu. Ciągle jak wchodzę do szatni, to mnie pyta, kiedy mu jabłka przywiozę. W ogóle słuchaj, ostatnio chłopaki w Krasnodarze zakleili mi rejestrację tejpem. A ja wsiadłem do auta i wiesz, byłem nieświadomy. A tu policja mnie zatrzymuje. Pytam faceta, o co chodzi. A on mi mówi, że mam zaklejoną rejestrację i tak nie wolno. Wysiadłem to odkleić i wyjaśniłem mu, że pewnie koledzy mi żart zrobili, to mnie puścił. Ja na Rosję nie mogę narzekać. Jak dostanę ofertę z Realu, to mogę usiąść do rozmów.
No właśnie, nie żałujesz, że wywalczyłeś mistrza i puchar, a w Lidze Mistrzów Legia zagra bez ciebie? Chciałeś teraz wrócić?
– Właściwie nie było tematu. Gazety o tym pisały, ale przecież i tak Krasnodar by mnie nie puścił. A jakbym wrócił, to bym sobie na Cristiano zagrał… Ale co tam, grałem już z Ronaldo. Mega się cieszyłem z awansu. Myślałem, że dowiozą to 0:1, ale “Kuchy” poszedł do przodu i dobrze, że strzelił, bo zawsze remis wygląda lepiej od przegranej.
Jesteś za Realem, tak?
– Za Realem, no a jak! Nie lubię Barcy, u mnie wszyscy w rodzinie za Realem. 1:1 tu będzie. Kucharczyk i Ronaldo. Choć w końcówce może być kontra, urwie się “Kuchy” i na 2:1 wpierdzieli.
W Lidze Mistrzów nie pograsz, ale masz za sobą Euro.
– Słuchaj, jak wróciłem z Euro, to dużo dzieci przychodziło nawet do mnie do domu. Codziennie. Co chwila pukały do drzwi, pytały o zdjęcie, autograf. Potem taka mała dziewczynka do mnie puka kolejny raz i pyta: “Arturze, możemy przyjść do pana za 20 minut na herbatkę?”.
I co?
– No, daliśmy. Jeszcze jakieś słodycze dokupiliśmy i rozdawaliśmy im potem. Fajne dzieciaki!
Jesteś najpopularniejszym gościem w Dębicy?
– Eeee, chyba Borek. Rzadko go tam widuję. Jest mega znany, zresztą w całej Polsce. Nawet banki reklamuje. A jeszcze Leszek Pisz od nas jest, więc ja i tak nie jestem na szczycie. I dobrze.
A tobie nie wpłynęły oferty reklam po Euro? Może buków, bo słyszałem, że znasz wszystkie wyniki.
– Jak oglądaliśmy tam mecze, to były sytuacje, kiedy nagle mówiłem, że coś sie wydarzy i faktycznie tak się działo. Oglądamy Portugalię z Islandią i mówię: zaraz karnego da. No i dał, to mówię: w słupek walnie. I faktycznie! Śmiali się ze mnie, że powinienem multilotto obstawiać non stop.
A tak naprawdę pod stołem komórka z livescorem, co?
– Chyba zwariowałeś! Coś ty! Tak sobie mówiłem, z dupy. I się sprawdzało. Albo znowu Islandia, chyba z Anglią grali. Mówię, że zaraz Islandia strzeli, a wszyscy, że tak, tak, jasne. A tam jakieś zagranie do boku, wrzutka i gol, nie? Tak było parę razy, ale nie pamiętam już tych meczów.
To może powinieneś zostać twarzą totka?
– Nie dostałem żadnej oferty, nic… Ale jeśli marketingowcy to przeczytają, to ja czekam!
Czego twarzą byś został?
– Wszystkiego!
Byleby hajs wpadł?
– A jak! Oby sianko się zgadzało! Nie no, żartuję. Ale jakbym dostał propozycję, to mogę do czegoś iść.
Jak ocenisz siebie na Euro?
– Mnie się wydaje, że zagrałem dobre mistrzostwa. I jeszcze nie na swojej pozycji. Tak to działa, że nieszczęście jednego jest szczęściem drugiego. Najpierw ja wskoczyłem za “Wawrzyna”, potem miałem kontuzję i wszedł “Ryba”, a na koniec znowu ja. Toczy się to wszystko w kółku, ale taka jest piłka. Straciliśmy na Euro tylko dwie bramki, 3 czyste konta do tego.
Pazdan skradł show tobie, Glikowi i Piszczkowi.
– Trochę skradł, ale czy to ważne? To dla mnie radość, że mi się udało, że dobrze zagrałem i zaszliśmy do ćwierćfinału. A że Pazdi zagrał jeszcze lepiej? Super.
Który mecz najlepiej zapamiętasz?
– Najbardziej podobały mi się dwa ostatnie mecze. Już byliśmy w 1/8, potem karne, szał, weszliśmy do 1/4. Myślę, że walnęlibyśmy Walię. No, ale… teraz to możemy gadać. Dla mnie to super przygoda. Fakt, że długo się tam siedzi, ale idzie wytrzymać.
Na Shaqiriego trudno się grało, co?
– Bramkę nam strzelił!
Naprawdę?
– A jak! Byłem najbliżej niego i jak zobaczyłem ten wyskok, to sobie myślę: kurde, gdzie to idzie w ogóle? On to będzie strzelał?! Malutki, to się wybił skubaniutki z miejsca. Ale dobrze się skończyło, karniaczki weszły. Zawsze moim marzeniem było zagranie w kadrze. Potem je sobie zmieniałem i chciałem pojechać na Euro. A skoro pojechałem i coś tam osiągnęliśmy, to teraz chcę jechać na mistrzostwa świata. I pewnie tyle styknie. Chociaż, jakby tak gola strzelić na mundialu…
I jeszcze wbiec na trybuny do kibiców. Chociaż nie, kary by były.
– No to co? Co mnie obchodzą kary? PZPN by za mnie zapłacił!
A najbliższy mundial jest w Rosji.
– Porządnie się przygotowują. Widać, że się boją o jakieś zagrożenie, więc ochrona będzie wszędzie. Odkąd gram w Rosji, nie widziałem tam chyba ani jednego muzułmanina. Nie wpuszczają ich.
Właśnie, co mówią w Rosji o Czerczesowie?
– Na razie nie zadebiutował. Ale już tam szaleje po swojemu, bo spytali go o imprezę Kokorina i Mamajewa za ćwierć bańki, a on powiedział, że jest zły tylko za to, że go nie zaprosili. To właśnie w jego stylu, w szatni też rzucał takimi tekstami. Super człowiek! Na początku wyglądał na groźnego, ale szybko zaczął z nami żartować, był sprawiedliwy, nie było u niego świętych krów. Myślę, że sobie poradzi i odbuduje im reprezentację, bo wiadomo jak to wyglądało w ostatnich latach.
(podchodzi Karol Linetty)
KL: – Ej, gdzie iść do fryzjera?
– To Ty nie wiesz?
KL: – Nie wiem.
– To idź na recepcję, może tam cię ogolą.
A propos Lecha, słyszałem o akcji z Kownasiem.
– Nie pamiętam tego dokładnie, ale coś było, że Kownacki wwalił się we mnie od tyłu i się gapi. To ja szeroki uśmiech i mu mówię: młodziak, co kozaczysz? I mu pokazuję palcem – patrz, tam już Jodełka sobie pazurki ostrzy na ciebie. Więcej mnie nie próbował faulować.
Jodła jest zawsze pomocny w takich sprawach. Słyszałem, jak na obozie przy rzucie rożnym popchnął go Orlando Sa i Jodła upadł. W następnej akcji wjechał w niego sankami na pełnej i podobno do końca zgrupowania Sa się do niego nie zbliżał.
– No, taki typek. Oby im poszło teraz w Lidze Mistrzów.
Co po piłce? Ale serio.
– Kupię sobie motor, quada i będę jeździł, podróżował. Chyba nie będę pracował.
Trenerka odpada?
– Odpada! Ale w sumie, jakbym zrobił trenerkę… czemu nie! Tak!
Dzieciaki, czy starych?
– No gdzie, seniorów! Trener ekstraklasy Jędrzejczyk.
Przecież nie będą cię poważnie traktować.
– No to ich zdegraduję do drugiej drużyny, niech tam sobie kopią.
(w oddali przechodzi Łukasz Wiśniowski)
Wiśnia!
ŁW: – Co jest?
– Idź do domu już! Frajerek, no… Nie tam, śmieję się, lubię gościa.
Twoja żona też ma takie ADHD jak ty? Jak ona cię ogarnia?
– Nie, spokojniutka jest. Malutka i spokojniutka. Ale czemu ogarnia, po co, jakie ADHD? (robi głupią minę) Przecież ja jestem spokojny i normalny!
Rozmawiał Samuel Szczygielski
fot. FotoPyK