Reklama

Rywal z czwartego koszyka? Real Madryt lubi to

redakcja

Autor:redakcja

26 sierpnia 2016, 15:17 • 8 min czytania 0 komentarzy

Losowanie przeciwnika z ostatniego, najsłabszego koszyka na Santiago Bernabeu rokrocznie wzbudza podobne emocje, co przewracanie naleśników na drugą stronę. Cristiano Ronaldo ma już bowiem gotową formułkę po losowaniu („dwumecz z *wstaw nazwę drużyny* to będzie nowe, piękne doświadczenie, ale mam nadzieję, że wygramy obydwa spotkania”), a sztab analityków – doskonale rozpracowanego rywala („chuja grają, opierdolimy ich”).

Rywal z czwartego koszyka? Real Madryt lubi to

Nie jest zresztą tajemnicą, że Real to drużyna, na którą z reguły trudno jest znaleźć mocnych. Ale gdybyście jednak szukali – raczej nie zaglądajcie do michy, z której Gianni czy inny Giorgio losują do fazy grupowej w ostatniej kolejności. Oto bowiem jak kończyły w starciu z madryckim walcem drużyny, których nazwy wyczytywane były przez Łysego i jego kumpli z UEFA obok „Królewskich”:

2015/2016 – Malmoe FF

Tą drogą Legia na pewno nie chciałaby podążyć. Realowi udało się w Madrycie kosztem Szwedów wyrównać rekordowe pod względem rozmiaru zwycięstwo w historii fazy grupowej UEFA Champions League. Żadnego biadolenia, że szósta kolejka, że awans pewny, a grupa i tak już wygrana. Żadnej taryfy ulgowej. Cristiano Ronaldo ustanowił wtedy rekord strzelecki fazy grupowej, zdobywając bramki numer osiem, dziewięć, dziesięć i jedenaście. Karim Benzema skompletował natomiast drugiego w życiu hat-tricka w tych rozgrywkach. Zresztą – pierwszego też zaliczył z zespołem z czwartego koszyka, o czym jednak nieco później.

Reklama

Niestety, brutalne fakty są takie, że Malmoe było wyłącznie workiem treningowym dla „Królewskich”, którzy później pokonali wszystkich kolejnych rywali w drodze po ubiegłoroczny triumf.

Malmoe FF – Real Madryt 0:2 (C. Ronaldo 29’, 90’)
Real Madryt – Malmoe FF 8:0 (Benzema 12’, 24’, 74’, C. Ronaldo 39’, 47’, 50’, 59’, Kovacić 70’)

2014/2015 – Łudogorec Razgrad

Gdyby Legii udało się zafundować Realowi taki spacer po potłuczonym szkle, jaki w Sofii zapewnił mu Łudogorec, kibice stołecznego klubu mieliby ogromne powody do dumy. To nie było tak, że Marcelinho zapakował fartowną bramkę, a później zaczęło się murowanie drogi do bramki. Łudogorec potrafił utrzymać posiadanie piłki Realu poniżej 60%, pozwolić tej napakowanej gwiazdami mogącymi z własnych zaskórniaków wykupić cały skład bułgarskiego zespołu, razem z rezerwowymi i trenerem, oddać tylko siedem celnych strzałów, a Władisław Stojanow zapewnił sobie wspomnienie na całe życie broniąc karnego wykonywanego przez Ronaldo. Ostatecznie „Los Blancos” zgarnęli w dwumeczu z Łudogorcem pełną pulę, ale dalecy bylibyśmy od stwierdzenia, że po trzy oczka do Bułgarii polecieli nie musząc nawet używać antyperspirantu. Tam trzeba się jednak było napocić.

Łudogorec Razgrad – Real Madryt 1:2 (Marcelinho 6’ – C. Ronaldo 24’ (k.), Benzema 77’)
Real Madryt – Łudogorec Razgrad 4:0 (C. Ronaldo 20’ (k.), Bale 38’, Arbeloa 80’, Medran 88’)

Reklama

2013/2014 – FC Kopenhaga

Zanim w 2015 roku Cristiano Ronaldo stał się pierwszym piłkarzem z jedenastoma bramkami w jednej fazie grupowej, w 2013 dzięki spotkaniu w Kopenhadze stał się pierwszym w historii z dziewięcioma. I tak jak dwa lata później, tak i wtedy dużą rolę w gonieniu za kolejnym rekordem odegrała ekipa dolosowana Realowi z ostatniego koszyka. Na Kopenhadze CR7 powiększył swój dorobek o trzy trafienia, w stolicy Danii przypieczętował też wspomniane osiągnięcie.

W obu spotkaniach Duńczycy byli dla Realu tylko tłem, ani przez moment nie mając większych szans na ugranie choćby punktu. I to nawet mimo tego, że przed ostatnią kolejką Real miał już 7 punktów przewagi nad 2. Juventusem i 9 nad 3. Galatasaray, a Kopenhadze wciąż zależało na zwycięstwie, bowiem dawało jej ono grę w Lidze Europy.

Real Madryt – FC Kopenhaga 4:0 (C. Ronaldo 21’, 65’, Di Maria 71’, 90’+1’)
FC Kopenhaga – Real Madryt 0:2 (Modrić 25’, C. Ronaldo 48’)

2012/2013 – Borussia Dortmund

Cóż to były za spotkania! Jakim cudem w jednym koszyku znalazły się wtedy Borussia, Real, Ajax i Manchester City? Do dziś nie potrafimy tego rozkminić (no dobra, wiemy, Borussia miała wtedy gówniany współczynnik). 3:2 Realu z City w Madrycie, pasjonujące starcia Anglików z Ajaksem o… trzecie miejsce w grupie, no i „truskawka na torcie” – dwumecz madrycko-dortmundzki. Popis szalonego gegenpressingu Kloppa przeciwstawionego Realowi Mourinho. Starcie dwóch genialnych strategów, dwóch znakomitych jedenastek. Można się było rozpływać w zachwytach nad poziomem obu spotkań, a fakt, że gol Lewandowskiego przyczynił się wtedy do wygrania przez Dortmund tej arcytrudnej grupy sprawia, że jeszcze przyjemniej wspomina się tamtą rywalizację. Nie wspominając już o tym, co działo się pół roku później, gdy te zespoły spotkały się w półfinale.

Niestety, raczej nie ma co pokrzepiać się tym, że będąc losowaną z ostatniego koszyka, Borussia Dortmund potrafiła skraść madrytczykom cztery punkty. Bo jeśli ktoś w tegorocznej grupie F może uzurpować sobie prawa do podchodzenia z nadzieją do dwumeczu z Realem właśnie ze względu na tamte dwa spotkania, to tylko i wyłącznie BVB.

Borussia Dortmund – Real Madryt 2:1 (Lewandowski 36’, Schmelzer 64’ – C. Ronaldo 38’)
Real Madryt – Borussia Dortmund 2:2 (Pepe 34’, Oezil 89’ – Reus 28’, Arbeloa 45’ (sam.))

2011/2012 – Dinamo Zagrzeb

W Madrycie Dinamo jakoś przez dziewięć minut łudziło się, że uda się wywieźć w miarę korzystny wynik. I wtedy padł gol na 3:0. Real wrzucił piłkarzy Dinama na niezłą karuzelę, a kręcić przestał dopiero, gdy w sieci wylądowało sześć sztuk. To, że potem Beciraj i Tomecak pokonywali Casillasa, w zasadzie nikogo nie powinno już interesować.

Spotkanie w Zagrzebiu mogło – i powinno – mieć podobny przebieg, jednak wtedy dostaliśmy klasyczny przykład walenia jedenastoma głowami w mur, który jednak jak stał, tak stoi. Ivan Kelava wyczyniał cuda w bramce, a drogę do siatki ostatecznie znalazł tylko 1 z 21 oddanych przez gości strzałów.

Dinamo Zagrzeb – Real Madryt 0:1 (Di Maria 53’)
Real Madryt – Dinamo Zagrzeb 6:2 (Benzema 2’, 66’, Callejon 7’, 49’, Higuain 9’, Oezil 20’ – Beciraj 81’, Tomecak 90’)

2010/2011 – Auxerre

Bolesny zjazd Auxerre na przestrzeni ostatnich kilku lat, prawda? Od meczów z Realem, Ajaksem czy Milanem w grupie Ligi Mistrzów, do regularnych wyjazdów na spotkania z takimi potęgami, jak Niort, Bourg Peronnas czy Laval.

Wtedy jednak była możliwość zmierzenia się z Realem, ale umówmy się – nawet w szczytowej formie z okresu francuskiego z Dariuszem Dudką w obronie i Ireneuszem Jeleniem w ataku raczej nie dało się przeciwstawić Ronaldo, Benzemie, Higuainowi czy Di Marii.

A zgadnijcie, kto jeszcze spośród naszych dobrych znajomych wystąpił w obu meczach (w pierwszym nawet w podstawowym składzie).

"Image
Jakbyście nie poznali bez pianina – to oczywiście Steeven Langil.

Auxerre – Real Madryt 0:1 (Di Maria 81’)
Real Madryt – Auxerre 4:0 (Benzema 12’, 72’, 88’, C. Ronaldo 49’)

2009/2010 – FC Zurych

To był ostatni z pamiętnych sześciu sezonów, gdy Real odpadał za każdym razem w 1/8 finału Champions League, lecąc kolejno z: Juventusem, Arsenalem, Bayernem, Romą, Liverpoolem i Lyonem. Już w fazie grupowej, nawet mimo najdroższego w historii zakupu Cristiano Ronaldo, było widać, że Realowi nie będzie łatwo. W grupie przegrał u siebie 2:3 z Milanem, ale nawet mecze ze słabszymi Marsylią i Zurychem nie pozwalały „Królewskim” szczególnie się podpompować. 5:2 z Zurychu na papierze wygląda dobrze, ale mimo wszystko Real przeżył w tym meczu niezłą nerwówkę, gdy w dwie minuty z 3:0 zrobiło mu się nagle 3:2.

Szwajcarzy może i polegli dwa razy, ale tak napędzić stracha Realowi u siebie i jednocześnie nie dać się zmiażdżyć jakimś hokejowym wynikiem na Bernabeu? Historia późniejszych lat pokazała, jak trudna to sztuka. Na debiutanta w fazie grupowej, naprawdę nie tak źle.

FC Zurych – Real Madryt 2:5 (Margairaz 64’ (k.), Aegerter 65’ – C. Ronaldo 27’, 89’, Raul 34’, Higuain 45’+1’, Guti 90’+4’)
Real Madryt – FC Zurych 1:0 (Higuain 21’)

2008/2009 – BATE Borysów

Szczęściu trzeba pomagać – coś o tym wiedzieli w 2008 roku w Borysowie. Znaleźli się w koszyku drużyn rozstawionych obok Barcelony, Schalke czy Juventusu dzięki współczynnikowi ich rywala z drugiej rundy eliminacji, a więc Anderlechtu. Ale już Belgów wyeliminowali sami, trafiając dzięki temu na Lewskiego Sofia. W grupie nie mieli już tyle szczęścia, bo trafili zestaw z Zenitem, Juventusem i Realem. O ile Juve potrafili dwa razy sprawić psikusa i wyciągnąć w dwumeczu ze „Starą Damą” dwa remisy, o tyle z Realem nie poszło już tak gładko. Choć gdyby w Borysowie swoją szansę na 1:1 wykorzystał Bliznyuk… kto wie, kto wie.

Wstydu nie było – 0:2 na Bernabeu, 0:1 u siebie, BATE z tamtego okresu naprawdę mogłoby Legię nauczyć tego i owego przed starciem z urzędującym królem Champions League.

Real Madryt – BATE Borysów 2:0 (Ramos 11’, van Nistelrooy 57’)
BATE Borysów – Real Madryt 0:1 (Raul 7’)

2007/2008 – Olympiakos Pireus

Dwumecz, który z obecnego składu Realu pamiętają już tylko Sergio Ramos i Marcelo. Tak to było dawno. Kto jeszcze pamięta, że w barwach „Królewskich” grał wtedy – ba, gola strzelił – Javier Balboa? Facet, który od dwóch miesięcy, od rozstania z arabskim Faisaly, pozostaje bez pracy, wtedy jeszcze mógł się mianować nadzieją Realu. On, Robinho, Christoph Metzelder, Fernando Gago, Royston Drenthe – taka to między innymi była ekipa.

Z Olympiakosem Real przeszedł prawdziwą drogę przez mękę. U siebie przegrywał już 1:2, a gola na wagę prowadzenia strzelił dopiero siedem minut przed końcem, na wyjeździe nie potrafił znaleźć sposobu na defensywę Greków. Chyba najlepszy – ale i potwornie odległy – przykład na to, jak można z pozycji outsidera zagrać z wielkim rywalem z Madrytu. Bez jakichkolwiek kompleksów, stwarzając sobie sporo sytuacji i zmuszając do dużego wysiłku bramkarza „Królewskich”.

Real Madryt – Olympiakos Pireus 4:2 (Raul 2’, Robinho 68’, 83’, Balboa 90’ – Galletti 8’, Julio Cesar 47’)
Olympiakos Pireus – Real Madryt 0:0

2006/2007 – Dynamo Kijów

Real pewny drugiego miejsca w grupie, bez widoków na prześcignięcie niesamowitego wtedy Lyonu, Dynamo – na sto procent kończące zmagania na dnie tabeli. W takich warunkach nie mogło być szczególnej spinki, więc Ukraińcom udało się ugrać remis w meczu z hiszpańską potęgą, w której składzie wybiegli wtedy Miguel Torres, Miguel Nieto, Alvaro Mejia czy Ruben de la Red. Było nawet całkiem blisko wygranej, bo na pięć minut przed końcem gospodarze wciąż prowadzili 2:0, tylko że akurat wtedy przypomniał o sobie Ronaldo. Nie, jeszcze nie Cristiano. Ten grubiutki.

Gdy jednak wcześniej sprawa awansu była jeszcze otwarta, a Fabio Capello ani myślał oszczędzać swoich największych gwiazd, Real zmiótł Dynamo z powierzchni ziemi za sprawą duetu Raul-van Nistelrooy.

Real Madryt – Dynamo Kijów 5:1 (van Nistelrooy 20’, 70’, Raul 27’, 61’, Reyes 45’+1’ – Milewski 47’)
Dynamo Kijów – Real Madryt 2:2 (Szackich 13’, 27’ – Ronaldo 86’, 88’ (k.))

***

Bilans ostatnich 10 sezonów Realu przeciwko zespołom z 4. koszyka:

16 wygranych, 3 remisy, 1 porażka
Bilans bramkowy: 51:13

***

Bilans Cristiano Ronaldo w meczach z zespołami z 4. koszyka:

13 meczów, 14 bramek, 3 asysty

***

Wnioski są dość jednoznaczne. Nie dość, że będąc losowanym jako outsider, do meczów z Realem podchodzi się właśnie z takiej pozycji, to jeszcze czwarty koszyk jest tym ulubionym dla Cristiano Ronaldo, który w meczach z przeciwnikami o najniższych współczynnikach trafia z regularnością karabinu maszynowego. Bez chwilowego dołka „Królewskich”, wspięcia się na swoje wyżyny, ale i ewidentnej pomocy z niebios, trudno myśleć o czymkolwiek innym, niż tylko błaganie o jak najniższy wymiar kary.

Najnowsze

Piłka nożna

Probierz chce odwagi i wiary na boisku. Jak Polska może zagrać na Stadionie Smoka?

Jakub Radomski
0
Probierz chce odwagi i wiary na boisku. Jak Polska może zagrać na Stadionie Smoka?
Hiszpania

W Madrycie obwiniają złego człowieka. To oni odpowiadają za kadrową mizerię [KOMENTARZ]

Patryk Stec
2
W Madrycie obwiniają złego człowieka. To oni odpowiadają za kadrową mizerię [KOMENTARZ]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...