Reklama

Niby nie da się tego zepsuć, ale kilka wątpliwości jednak mamy…

redakcja

Autor:redakcja

17 sierpnia 2016, 13:33 • 5 min czytania 0 komentarzy

To i tak wstyd dla Legii, że przed takim meczem zmusili wszystkich wokół do posiadania wątpliwości – w normalnych warunkach każdy powinien czekać na wieczór z jedną myślą, ile dziś wpadnie. A jednak, choć wciąż nie wierzymy w katastrofalny scenariusz, mamy parę pytań, które nie dają nam spokoju.

Niby nie da się tego zepsuć, ale kilka wątpliwości jednak mamy…

Czy Legia da radę mentalnie?

Dawno polski zespół nie grał dwumeczu tak pozbawionego szarości – tu wyjścia są tylko dwa, albo będzie awans, albo najlepiej rozwiążmy tę ligę, bo nie ma to sensu. Grała już Legia play-offy do Ligi Mistrzów ze Steauą Bukareszt, ale tam odpadnięcie przyjęto z jakimś zrozumieniem, choć po pierwszym meczu apetyty też były spore. Wtedy w rewanżu, warszawianie kompletnie pękli psychicznie i zanim posklejali części w swoich głowach, było już 0:2 dla Rumunów, po herbacie. Dziś, choć rywal jest o trzy klasy gorszy, paradoksalnie presja będzie jeszcze większa, bo każdy z legionistów ma w pamięci, że jeśli zawiodą, czeka ich piekło z jakim nie spotkał się jeszcze żaden piłkarz w Polsce.

Czy stałe fragmenty gry nie pognębią Legii?

Nie trzeba stawiać piłki na wapnie, żeby być dla Legii groźnym ze stałego fragmentu gry – ostatnio dla warszawian każdy rzut wolny i rożny brzmi jak wyrok. Cała drużyna wtedy głupieje, nie wiedzą jak się ustawić, jak kryć, generalnie cała nadzieja w Malarzu, że albo wyjdzie do dośrodkowania, albo odbije strzał na linii. Statystyka jest druzgocąca – 75 proc. bramek w lidze Legia straciła ze stojącej piłki, a przecież jeszcze Mostar potrafił skarcić w ten sposób ekipę Hasiego i Górnik Zabrze w Pucharze Polski. To nie wydaje się być jakoś specjalnie trudne, wystarczy dobrze pokryć, to rywal musi pokombinować, by skierować piłkę do bramki, ty masz tylko ją wybić jak najdalej. A dla legionistów czarna magia. Irlandczycy na pewno będą chcieli to wykorzystać, bo co innego mogą zaproponować? Nie spodziewamy się klepy na jeden kontakt, zachwycających dryblingów i tak dalej, pewnie będą wrzucać w szesnastkę do upadłego. Wystarczy się dobrze ustawić, Legio. Tyle i aż tyle.

Reklama

Czy boki obrony nie będą autostradą dla rywala?

Rywale nie będą wrzucać tylko po stałych fragmentach, ale także z gry, ze skrzydeł. Tak właśnie pokonali BATE – dwa z trzech goli w rewanżowym meczu, padły po zagraniach z boku boiska. Jeszcze pod koniec poprzedniego sezonu w ogóle nie martwilibyśmy się o skrajnych obrońców Legii, bo duet Jędrzejczyk – Hlousek był kozacki, ale dzisiaj jest inaczej. Broź to solidny zawodnik, jednak o dwie klasy gorszy od reprezentanta Polski, co zdaje się dostrzegać Hasi, bo smalił już cholewki do Lewczuka na tej pozycji w meczu z Górnikiem Zabrze. Hlousek natomiast trochę obniżył loty. Według naszych not, z legionistów w lidze gorsze oceny ma tylko Rzeźniczak (cóż za zaskoczenie) i… Broź. Dość przerażająca była też autostrada, jaką po stronie Czecha zrobili sobie piłkarze Łęcznej. Dziś Hlousek nie ma wyjścia, musi zamknąć bramki.

WARSZAWA 19.07.2016 MECZ II RUNDA ELIMINACYJNA LIGA MISTRZOW SEZON 2016/17 --- UEFA CHAMPIONS LEAGUE QUALIFICATION SECOND ROUND MATCH IN WARSAW: LEGIA WARSZAWA - HSK ZRINJSKI MOSTAR 2:0 ADAM HLOUSEK FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Czy skrzydła Legi w końcu pozwolą jej odlecieć?

Irlandczycy zaatakują skrzydłami, ale czy Legia będzie potrafiła odpowiedzieć tym samym? Jeśli zagra Aleksandrow, mamy gotową odpowiedź – nie. Przyjmujemy więc, że w pierwszym składzie wyjdzie Kucharczyk i Langil. Szczególnie liczymy na pierwszego, bo po meczu w Lublinie powinien mieć sporo sił:

Reklama

A mówiąc poważnie – w lidze Legia nie strzeliła jeszcze żadnego gola po wrzutce od skrzydłowego. Jeśli bramki padały po dośrodkowaniach, to dogrywał Moulin – raz z rzutu wolnego w Płocku i raz na głowę Aleksandrowa z Jagiellonią. Ale żeby być uczciwym, Langil i Kucharczyk sytuacje kolegom stwarzają, bo pierwszy wypracował trzy okazje, a drugi o jedną więcej. Poprawić się więc musi ogólnie współpraca skrzydłowych z wchodzącymi w pole karne kolegami i niech wygląda tak jak z Trenczynem, kiedy Kuchy wystawił patelnię Nikoliciowi.

Czy Jodłowiec przejmie środek boiska i nie padnie przy tym na twarz?

Często się śmiejemy, że jeszcze nie ma września, a polscy piłkarze już są zmęczeni, ale akurat Jodłowiec ma do tego pełne prawo. Grał w każdym meczu Euro, czasem tylko kilkanaście minut, jednak to też jest trudne – wiesz, że trener na ciebie liczy i musisz być gotowy w każdej chwili. Co innego być Borucem na ławce, a co innego Jodłowcem. Potem niby dostał urlop, ale bardzo symboliczny, wrócił do klubu szybko i sam Hasi stwierdził, że ściąganie piłkarza tak prędko było błędem. Pomocnik jednak gra, bo koledzy go potrzebują, mimo że jest w przeciętnej formie, to Legia bez niego wygląda jeszcze gorzej. Dziś musi być dobry, zagrabić środek pola dla Legii i nakryć czapką Irlandczyków. Super, że Kopczyński wygląda na ogarniętego gości, ale dziś nie gwarantuje takiego doświadczenia i jakości jak Jodłowiec, postać niezbędna dla zespołu.

Czy ktoś poza Nikoliciem potrafi w Legii strzelać?

Węgier to super napastnik, ale wypadałoby, żeby ktoś mu w końcu pomógł. Do tej pory jeśli chodzi o bramki w pucharach, można było liczyć tylko na niego – on załadował trzy razy Mostarowi i przesądził o wygranej z Trenczynem. Nie wiadomo, może ktoś w Legii się pomylił, ale przepisy pozwalają na zdobywanie bramek wszystkim zawodnikom, to naprawdę nie musi być jedna osoba. Także panowie Prijović, Kucharczyk, Langil, Moulin – do roboty. Trzeba zakasać rękawy tym bardziej, że zaraz Węgra może z wami nie być. Lepiej się przyzwyczaić zawczasu, nie?

*

Mamy więc parę wątpliwości, kilka rzeczy nas uwiera jak ten upierdliwy kamyczek w bucie, ale lista jest mimo wszystko dość krótka, gdyby przyszło dziś rywalizować z Dinamem Zagrzeb, rozpisać trzeba byłoby się jakoś pięć razy tyle. My możemy się zastanawiać, ale Legia musi zrobić swoje, bo nie da się tego spieprzyć, prawda?

Fot. FotoPyk

Najnowsze

EURO 2024

Bąk: Mistrzostwa Europy zakończyły się dla nas klapą, ale nie kompromitacją

Bartosz Lodko
0
Bąk: Mistrzostwa Europy zakończyły się dla nas klapą, ale nie kompromitacją
Inne kraje

Młody magik wkracza do gry. Musi udźwignąć „dziewiątkę”

Patryk Stec
1
Młody magik wkracza do gry. Musi udźwignąć „dziewiątkę”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...