Reklama

Grupa śmierci Legii w LM? Górnik Łęczna, Górnik Zabrze, GKS Tychy

redakcja

Autor:redakcja

14 sierpnia 2016, 20:36 • 3 min czytania 0 komentarzy

Grupa śmierci Legii Warszawa w Lidze Mistrzów? Górnik Łęczna z pierwszego koszyka, Górnik Zabrze z drugiego, GKS Tychy z trzeciego. Ci ostatni pokonali dzisiaj pucharowych pogromców mistrza Polski w emocjonującym derbowym starciu.

Grupa śmierci Legii w LM? Górnik Łęczna, Górnik Zabrze, GKS Tychy

Taki mecz jak dzisiejszy pokazuje, że z obecności GKS-u Tychy w pierwszej lidze należy się tylko cieszyć. Atmosfera na trybunach pierwsza klasa – stadion żył lepiej niż niejeden ekstraklasowy. Boiskowo też było – jak na warunki pierwszoligowe – naprawdę nieźle.

GKS Tychy mógł się podobać w ofensywie: mrówczą robotę wykonuje tutaj Grzeszczyk, Kowalski pewnie będzie jednym z lepszych skrzydłowych rozgrywek, doświadczeniem służy Radzewicz, a Świerczok… Cóż, Świerczok raczej profesorem nigdy nie zostanie, ale na poziomie pierwszej ligi niejednego obrońcę zje umiejętnościami.

To właśnie Świerczok otworzył wynik już w drugiej minucie po ewidentnym karnym – Danch sprzedał solidnego kopniaka Grzeszczykowi. GKS nie zamierzał murować, grać na 1:0, w konsekwencji mecz był dosyć otwarty, jedni i drudzy nastawieni na ofensywę. Zapędy napastników hamowali bardzo dobrze grający bramkarze, Kuchta i Florek, którzy zapobiegli strzelaninie.

Kuchta obronił nawet karnego (znowu strzelał Świerczok), bo w drugiej połowie arbiter znowu wskazał na wapno . Naszym zdaniem jedenastka słuszna, bo Cerimagić szarpał Kowalskiego za koszulkę w polu karnym. Głupi faul, bo wszystko działo się w bocznym sektorze szesnastki, nawet jakby Kowalski doszedł do piłki, to raczej wiele by z tego nie wyczarował.

Reklama

Wkrótce sprawdziło się znane piłkarskie powiedzonko: “niewykorzystane karne Świerczoka mszczą się głupimi błędami obrońców“. Obrona tyszan to raczej półka niżej niż ich ofensywa, przy wrzutce Plizgi zostawili Gergela osamotnionego w polu karnym, choć mógł przybić piątkę z Florkiem: stał centralnie na środku i tuż przed bramką. Zresztą, już wcześniej odstawili podobną partaninkę, ale Cerimagić uderzył głową tak, jakby to była jego pierwsza główka w życiu.

Wydawało się, że mecz zakończy się remisem, ale przesądziła ostatnia akcja – dosłownie, 95 minuta, sędzia potem nawet nie kazał wznowić gry. Ambicja Grzeszczyka zaowocowała rzutem wolnym, później jego dorzut, przedłużenie Górkiewicza i Mańka wpada z piłką do siatki. Euforia na trybunach, a mecz ostatecznie dostaje znak jakości Weszło – działo się do samego końca.

Tym samym GKS Tychy wyrywa się z dołu tabeli i choć podobał się nam dzisiaj, to czy postawimy, że w dolne rejony nie wróci? Z przodu Kiereś ma kim grać, ale tyły do remontu. Poza tym to bardzo wyrównane rozgrywki, o czym przekonuje się właśnie Górnik, który pewnie spodziewał się, że doświadczeni ekstraklasowicze łatwo będą punktować. Minęły tylko trzy kolejki, wiemy, ale jest to brutalne przebudzenie: w pierwszej lidze trzeba – wybaczcie – zapierdalać, nie spacerować jak Kwiek.

***

Dwa pozostałe mecze stały pod znakiem karnych w doliczonym czasie gry. To właśnie taka jedenastka dała remis Stali Mielec u siebie z Kluczborkiem (1:1), a także zwycięstwo Wiśle Puławy w meczu z Bytovią (2:1).

Fot. 400mm

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...