Reklama

Rzeźb z tego, co masz albo wypad – Mancini opuszcza Inter

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

08 sierpnia 2016, 13:25 • 2 min czytania 0 komentarzy

„Nie podoba się? To krzyż na drogę i powodzenia dalej. Gdzie indziej być może będzie ci lepiej” – z podobnego założenia wyszli najwidoczniej w Mediolanie. Choć za dwa tygodnie ruszają rozgrywki Serie A, na Giuseppe Meazza doszło bowiem właśnie do przetasowania na ławce trenerskiej. Dziś końca dobiegła niespełna dwuletnia przygoda Roberto Manciniego po powrocie na stare śmieci. 

Rzeźb z tego, co masz albo wypad – Mancini opuszcza Inter

Oficjalny powód rozstania? Fatalne wyniki w przedsezonowych sparingach. 1:3 w plecy od PSG, 1:4 od Bayernu i 1:6 od Tottenhamu. Po drodze jeszcze remis 1:1 z Estudiantes i jedyne zwycięstwo, 2:1, z Realem Salt Lake. Osiągnięcia, nie ma się co zbytnio rozwodzić, rzeczywiście średnio ekskluzywne i raczej niezbyt optymistycznie nastrajające przed startem zbliżającego się sezonu. Tak czy inaczej, cała sprawa ma też drugie dno, a rezultaty towarzyskich gierek w tym przypadku stanowiły jedynie wyśmienity pretekst ku temu, by włodarze mogli palcem wskazać trenerowi drzwi.

Manciniego na Giuseppe Meazza mieli dosyć z kompletnie innego powodu. Włoski szkoleniowiec z każdym dniem stawał się coraz bardziej upierdliwy w kwestii ruchów – a konkretniej: rzekomej opieszałości klubu – na rynku transferowym. Choć dostał on już w tym okienku Antonio Candrevę, Ansaldiego i Banegę, wciąż było mu mało.

Gdybyśmy mieli sparafrazować prawdopodobny przebieg rozmowy obu stron, wyszłoby z tego zapewne mniej więcej coś takiego:

– Jeśli mamy kontynuować plan odbudowy wielkiego Interu i zdziałać coś w Europie, kupcie mi piłkarzy.

Reklama

– Jeśli wydaje ci się, że wciąż jesteś w Anglii, to żyjesz w dziwnym bajkowym świecie, amico. Będziesz rzeźbił z tego, co masz albo wypad. I tak dostałeś już kilku niezłych grajków.

Kompromisu koniec końców osiągnąć się nie udało. Wóz albo przewóz. Mancini dostał więc na odchodne kilka groszy, obrócił się na pięcie i grzecznie skierował w stronę wyjścia.

Typowe „Nie podoba ci się? To się wyprowadź”, które pewnie niejeden z nas słyszał w dzieciństwie od rodziców. No to się wyprowadził. Akurat w tej kwestii Mancini doszedł do porozumienia z klubem już dużo sprawniej. Ogarnął mandżur, w geście czystej kurtuazji uścisnął sobie jeszcze z prezesem dłonie i wylądował – choć pewnie nie na długo – na bezrobociu. Niby udało się uniknąć atmosfery konfliktu, a do pożegnania doszło w chłodnym, lecz dżentelmeńskim stylu, jednak mimo wszystko coś nam się wydaje, że gdy nikt nie patrzy, obie strony pod nosem i tak wzajemnie się wyklinają.

Dyrekcja Interu już wcześniej przeczuwała jednak, jak zakończy się cała sprawa i zawczasu zadbała o to, by na dwa tygodnie przed startem ligi nagle nie trzeba było szukać gorączkowo następcy Roberto Manciniego. Tym, który ma narzekać w mniejszym stopniu na brak wzmocnień będzie były szkoleniowiec Arkadiusza Milika, Franck de Boer.

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...