Już po drugim meczu ligowym czytaliśmy w prasie: kibice Pogoni są wściekli, ich cierpliwość się wyczerpała, w stronę trenera były skierowane obraźliwe okrzyki, a w stronę piłkarzy – gwizdy. A Kazimierz Moskal nie dość, że zremisował wtedy u siebie z Koroną, to tydzień później przerżnął w Szczecinie ze Śląskiem. Dziś gra z kolei w Lubinie.
Trener Portowców po podziale punktów z kielczanami już musiał się tłumaczyć. Mówił, że nie tak powinna wyglądać ta gra, że winę bierze na siebie. I szybko dodawał: mamy trochę czasu do kolejnego spotkania, przygotujemy się lepiej.
Ale ze Śląskiem wcale nie było lepiej, tylko gorzej. Kolejny mecz u siebie, a zamiast remisu – przegrana. Tym razem Moskal opowiadał o braku koncentracji, chaosie w grze i nielicznych sytuacjach podbramkowych.
Trzy mecze, jeden punkt, w bramkach 2:5. Problemy, i to wyraźne, widać zarówno w grze defensywnej, jak i ofensywnej.
W bramce Kudła zdążył już zastąpić Słowika, a tak chwalony dotychczas duet Fojut-Czerwiński popełnia coraz więcej błędów. Spadek formy widać przede wszystkim po tym drugim. W Szczecinie doskonale wiedzieli, że największe zagrożenie Śląsk stwarza po stałych fragmentach gry, więc… po rzucie wolnym i rzucie rożnym padły dwa gole.
Zresztą, wymowna była ostatnia wypowiedź Czerwińskiego: – Nie mamy argumentów, żeby uspokajać kibiców. W meczu ze Śląskiem ciężko szukać pozytywów.
A z przodu? No cóż, Pogoń przynajmniej w teorii miała grać teraz ofensywniej. Środek pola tworzą wysunięty Kort, pełniący rolę „ósemki” Murawski i cofnięty Drygas, który również potrafi pójść za akcją – to różnica między nim a posadzonym na ławce Matrasem. Ale niewiele z tego wynika, choćby dlatego że Kort przeplata w meczu lepsze momenty gorszymi. Na skrzydłach Adam Gyurcso i Ricardo Nunes zdecydowanie rozczarowują, a Łukasz Zwoliński od 25. października strzelił tylko dwa gole. Zmiennika napastnik Pogoni właściwie nie ma.
No, jest Seiya Kitano. 19-letni Japończyk, najmłodszy zagraniczny debiutant w historii klubu, mocno chwalony ze wszystkich stron, ale jeszcze niegotowy do gry w jedenastce. Moskal mówi, że to największe zaskoczenie, duży pozytyw, a w przedsezonowych planach… nawet go nie uwzględniał. I to właściwie jedyny zastępca Zwolińskiego.
Nie oszukujmy się: nie wygląda to dobrze. W Szczecinie zmieniono latem trenera m.in. dlatego, że drużyna nie miała stylu. No to teraz nie ma ani stylu, ani wyników. Próba bardziej ofensywnej gry nie dość, że nie przyniosła poprawy z przodu, to pogorszyła sytuację z tyłu. Prezes klubu, Jarosław Mroczek zapewnił na spotkaniu z kibicami, że ma świadomość, iż na efekty tej zmiany potrzeba poczekać. Dlatego żadne nerwowe ruchy nie są planowane.
Tylko że dziś Pogoń jedzie na teren mocnego Zagłębia, w środę gra w Kaliszu z Włókniarzem w ramach Pucharu Polski, a za tydzień podejmuje u siebie Bruk-Bet Termalikę prowadzoną przez Czesława Michniewicza. Dla Moskala to może być sądny tydzień.
Fot.FotoPyK