Reklama

Banda świrów cz. 3? Taka Korona nie może być faworytem do spadku!

redakcja

Autor:redakcja

07 sierpnia 2016, 13:00 • 3 min czytania 0 komentarzy

Korona Kielce to taka drużyna, która przed każdym sezonem budzi myśli – teraz to już na pewno spadną. A potem, swoimi występami na boisku, każe te myśli weryfikować. Oczywiście wyniki osiągane przez zespół Tomasza Wilmana wciąż są dalekie od ideału, bo po czterech meczach na koncie ma ledwie pięć punktów. Ale i tak to znacznie więcej, niż się niektórym mogło wydawać, zwłaszcza po pierwszych 45 minutach meczu w Lubinie. Wiadomo już, że Korona nie będzie murowanym kandydatem do spadku, tak jak i nie będzie jej łatwo pokonać. I niech świadczy o tym chociażby prawidłowość, którą lubią podkreślać komentatorzy C+, czyli że kielczanie przegrali w tym sezonie tylko jedną z ośmiu połówek.

Banda świrów cz. 3? Taka Korona nie może być faworytem do spadku!

Cykl życia Korony? W styczniu walka o przetrwanie na sesjach Rady Miasta, zagrożenie wycofaniem z ligi. W lutym pogłoski o chętnych kupcach z Dubaju/Włoch/Senegalu/Zakładu Karnego w Łęczycy. W lipcu sprawdzenie składu i prosty wniosek – murowany kandydat do spadku. W połowie sierpnia – zaskoczenie, bo kielczanie zamiast kolejnych porażek zaczynają punktować. W tym roku oczywiście nie mogło być inaczej.

Nastroje po zwycięstwie nad Lechem? Przede wszystkim ponownie czuć w tej drużynie charakter. Coś takiego jest w kieleckim klimacie, że piłkarze lubią walczyć za ten klub na całego. Kiedyś mieliśmy bandę Ojrzyńskiego, potem bandę Brosza, a teraz bandę Wilmana. Te dwie ostatnie drużyny łączy prosta zależność – były złożone z piłkarzy niechcianych, na których nikt specjalnie nie stawiał. Spójrzmy na zespól, który pocisnął wczoraj Lecha czwórką. Na boisku oglądaliśmy między innymi:

– Sekulskiego, który w zeszłym sezonie kompletnie nie poradził sobie w Jagiellonii, a potem nie pograł sobie przy Cabrerze.
– Kiełba, którego Mariusz Rumak nie widział nawet w meczowej kadrze Śląska.
– Możdżenia, który właśnie wyleciał z ligi z Podbeskidziem.
– Kallaste, który właśnie wyleciał z ligi z Górnikiem Zabrze.
– Rymaniaka, o którego występach można by wydać tom z dowcipami.
– Peskovicia, który w poprzednim sezonie jesienią zagrał dwa mecze w Azerbejdżanie, a wiosną był bez klubu.
– Wierchowcowa, który wiosną zagrał w Koronie sześć razy.
– Palankę, czyli gościa, który w zeszłym sezonie 19 razy zagrał w drugiej lidze hiszpańskiej i strzelił jednego gola. A wcześniej podbijał Australię.

Co więcej, ta zbieranina naprawdę zaczyna przypominać drużynę. Dejmek trzyma defensywę, coraz lepiej radzi sobie Kallaste, który ma nieźle ułożoną lewą nogę. Aankour nawet bez Cabrery potrafi pokazać, że jest kreatywny, świetnie do drużyny wprowadził się Kiełb, a i Pylypczuk w naprawdę fajny sposób zabezpiecza drugie skrzydło. Nie zapominajmy też o byłym królu strzelców II ligi, Sekulskim, który wreszcie został podstawowym snajperem w Ekstraklasie i odpłacił się już trzema golami. No i ten nieobliczalny Palanca, który wczoraj w kapitalny sposób przedstawił się szerszej publiczności.

Reklama

Wilmanowi udała się więc sztuka niebywała. W kilka tygodni z grupy dosyć przypadkowych piłkarzy stworzył drużynę z charakterem, w której nie brakuje potencjału i pola do rozwoju. Co więcej, praktycznie każdy kielecki piłkarz ma coś do udowodnienia, i każdy wygląda tak, jakby za Koronę dałby się pokroić. Wrażenie robiła między innymi postawa drużyny z końcówki wczorajszego meczu, przy trzybramkowej przewadze i grze z jednym zawodnikiem więcej. Ile to już widzieliśmy ekip, które w takiej sytuacji grają na alibi i człapią po boisku. Ale nie piłkarze Korony, którzy jeździli na dupach do ostatniego gwizdka i wyglądali tak, jakby właśnie grali w dwumeczu, w którym pierwsze starcie przegrali 0:3. Imponująca postawa.

Ciężko powiedzieć, jak ta drużyna będzie wyglądać w dłuższej perspektywie, czy nie zabraknie głębi składu oraz regularności. Fakty są jednak takie, że dziś ta skazywana na pożarcie Korona robi naprawdę fajne wrażenie. Tego typu walkę zawsze przyjemnie się ogląda i za takie zespoły kibice zawsze chętnie trzymają kciuki. A tym bardziej, kiedy wycierają podłogę grającym na stojąco papierowym faworytem.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...