Musimy przyznać, że pałamy szczerą sympatią do Tadeusza Pawłowskiego. Zawsze gdy otworzymy jakiś wywiad z uśmiechniętym szkoleniowcem w roli głównej, jego dobry humor z miejsca przechodzi także na nas. Dziś w krakowskim wydaniu “GW” Tedi powraca do swojego spektakularnego epizodu w Wiśle Kraków i wyjawia, co zrobił źle.
Jak myślicie, co o swoim niepowodzeniu w Wiśle myśli Pawłowski? Przesadził z obciążeniami? Był zbyt dobry dla piłkarzy i władza wymknęła mu się z rąk? A może źle dobrał taktykę na pierwsze mecze?
A gdzie tam. On zespół przygotował dobrze. Tylko że za późno!
Pawłowski w “Wyborczej” mówi tak: – Udało nam się doprowadzić zespół do używalności. Zabrakło cierpliwości wobec mnie. Byłem w stanie dobrze poprowadzić zespół. Spóźniliśmy się około tygodnia z formą. Z Górnikiem Łęczna straciliśmy kuriozalną bramkę, gdy nie za wysoki Danielewicz strzelił gola głową, choć obok niego było dwóch wysokich obrońców. Z Podbeskidziem prowadziliśmy, ale po rzucie karnym rywale wyrównali i zespół stracił pewność siebie.
Spóźniliśmy się około tygodnia z formą. Nie no, trzymajcie nas. Już widzimy jak w poważnym klubie trener obwieszcza wszem i wobec, że drużynę przygotował dobrze, ale nie wycelował z formą.
– Panie Mourinho, czemu przerżnęliśmy z Barceloną 5:0?
– A, wiecie, spóźniliśmy się tydzień z formą…
– Czyli gdyby mecz odbywał się za tydzień, do kompromitacji by nie doszło?
– Ba. Wtedy też byłoby 5:0. Tylko że dla nas!
Panie Pawłowski, już poprawił pan sobie ostatnio reputację zachowując się fair w sprawie Cierzniaka, proponowalibyśmy iść za ciosem i przestać jeszcze wygadywać głupoty. To oczywiście tylko rada, bo my śledząc tę karuzelę śmiechu doskonale bawimy się razem z panem.
Fot. FotoPyK