Kiedy Bogusław Cupiał przejmował Wisłę Kraków, problemami Jakuba Meresińskiego było zbyt niskie kieszonkowe i to, od kogo spisać pracę domową na piątkową matematykę. Kim jest nowy właściciel Wisły Kraków?
1. Najmłodszym właścicielem klubu w Ekstraklasie. Jakub Meresiński ma dopiero 30 lat, czyli będzie młodszy od niektórych piłkarzy „Białej Gwiazdy”. Pochodzi spod Częstochowy, od jakiegoś czasu związany jest przede wszystkim z Warszawą. Nie jest wykluczone, że od piłkarzy Wisły będzie nie tylko młodszy, ale także od wielu… lepiej zbudowany.
2. Zainteresowania ma takie jak każdy dobrze wyglądający, zamożny 30-latek. Otóż wszystko na jego facebookowym profilu kręci się wokół dziewczyn, samochodów oraz sportu. Wśród znajomych – głównie piękne laski. Zdjęcia – wakacje, imprezy, restauracje, pływanie na desce, fury i siłownia. Wiadomo między innymi, że nowy prezes Wisły całkiem dobrze chodzi po drzewach…
3. Związki z kobietami przyniosły mu zalążek sławy – w internecie nie trudno znaleźć informację, że był partnerem aktorki Joanny Jabłczyńskiej, można nawet wyczytać, jak ją zabierał z miejsca na miejsce helikopterem, chociaż ta miłość nie przetrwała próby czasu. Generalnie Meresiński jest chyba człowiekiem konkretnym…
…ale też całuśnym
Jednakże mimo że dowcipny…
…najwyraźniej miał problemy ze znalezieniem drugiej połówki…
4. Niestety, trudniej się zorientować, z czego ma pieniądze. Z wpisów w KRS wynika, że jest udziałowcem i prezesem firmy projekt-gmina.pl, która ma za zadanie ułatwić kontakt między poszczególnymi samorządami. Ciężko spodziewać się, że to na tyle dochodowy biznes, by umożliwiał mu zakup ekstraklasowego klubu. W przeszłości był także udziałowcem takich spółek z ograniczoną odpowiedzialnością jak: Coffee Art, Burley, G9, Gemcotex czy Trans-Lena. Tak, też nam to nic nie mówi.
Co ważne, pierwszy raz Meresiński został wpisany do KRS w 2012 roku jako właściciel udziałów o wartości 5000 złotych. Wygląda więc na to, że majątku dorobił się bardzo szybko. Jeśli przyłożyć ucho tu i tam, można dowiedzieć się, że jest wspólnikiem w firmie, która zajmuje się recyklingiem, inni twierdzą, że ma jakąś hurtownię. On sam się z niczym nie afiszuje. Ujmijmy to tak – raczej w Wisłę nie zostaną wpompowane wielkie pieniądze, za to może będzie lepiej zarządzana. Meresiński w końcu jest absolwentem Instytutu Prawa i Administracji.
5. Wcześniej chciał kupić Koronę Kielce. Została podpisana już nawet wstępna umowa, a Meresiński dostał zgodę na to, by – zanim wszystko zostanie klepnięte – porozmawiać z piłkarzami o kontraktach na nowy sezon. I to okazało się początkiem jego końca. Meresiński zaproponował kilku piłkarzom, by ci na poważnie pomyśleli nad obniżką zarobków, z kilkoma ważnymi zawodnikami nie podjął rozmów (Jovanović), a jeszcze tego samego dnia przeczytał w kieleckich mediach zalew żali o tym, jaką rozpierduchę miał zrobić w miejskim klubie. Przekaz był jasny: tego gościa to my tu raczej nie chcemy.
Zarzuty? Absurdalne. Że arogancki, że chciał wszystko robić po swojemu (a nie po myśli osób na ciepłych posadkach), że podczas rozmów z piłkarzami trzymał nogi na stole (!!!). Kielecka Rada Miasta od razu zareagowała na głosy płynące z klubu i wysłała komunikat pod tytułem „idź pan sobie gdzie indziej”. Symptomatyczne, że wyścigu o zakup klubu wyprzedzili go Senegalczycy (Senegalczycy!), którzy jako jedyni zapowiedzieli na wstępie, że nie przewidują zmian w kadrach miejskiego klubu.
Meresiński – mimo że prezydent Kielc otwarcie zapowiedział, że wstępna umowa jest anulowana i kończy rozmowy z tym inwestorem – nie dawał za wygraną. Zwoływał konferencje prasowe na których przekonywał, że prawda jest nieco inna, jak przedstawiają to kieleckie media. Do tego kilkukrotnie zapowiadał, że jego oferta wciąż jest aktualna, chciał nawet skonfrontować ją z Radą Miasta, która przecież ostatecznie storpedowała jego osobę. To pokazuje jedno: był bardzo zdeterminowany. Jak widać – on szybko sobie poradził. Korona Kielce – niekoniecznie.
6. Przy przejęciu klubu nieodłącznym towarzyszem Meresińskiego był Marek Citko. Tę tematykę ma generalnie świetnie opanowaną. Książka, którą napisał – trzeba przyznać – w kontekście dzisiejszego dealu nie ma zbyt fortunnego tytułu.
Wrogie przejęcie. Czas pokaże, czy poprzez przejęcie Wisły Kraków narobi sobie wrogów, czy będzie wręcz przeciwnie. Wkroczył na bardzo wymagający grunt.