Światowe Dni Młodzieży. Cokolwiek się stanie, jestem za. Mianowicie że przynajmniej milion młodych ludzi, pięknych i mądrych, zna kilka z dziesięciu przykazań. Nie kradnij, nie zabijaj! Zwłaszcza to ostatnie jest istotne, bo wojna wisi w powietrzu. Była pierwsza, druga, i trzecia też nastąpi, za dużo żelastwa naprodukowano. To jak ze strzelbą w teatrze, zawieszoną na ścianie – najpóźniej w trzecim akcie musi wystrzelić.
Od razu mówię, nie boję się, tylko dajcie mi broń. Nie będę wrogów zwalczał pieśniami ani ulotkami (a mamy rocznicę Powstania, od początku skazanego na Zagładę). Dajcie mi broń, a pozabijam ich wszystkich…
Jest w tym wszystkim przesada, nie wiemy jak zachowamy się w chwili wojny – ja się na to jednak przygotowuję. Dom na wsi, rzeka, las, zamówiłem krowę (tak!), kury, świnie, konia i… koguta. Śmiejcie się, ten się śmieje kto się śmieje ostatni.
Wyspiański, malarz i poeta napisał proroczo sto lat temu: „niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna…”.
No więc jakby co, I am ready. Ale jak to woła w „Psach” mój druh Lubaszenko, zagryzając kebaba: „Nie mam kurwa broni!”.
*
Dobra, coś o piłce. Czuję satysfakcję, ze Duda poszedł za cztery miliony do Niemiec, od kiedy go zobaczyłem (chyba Wrocław i trzy spartolone setki), wiedziałem i pisałem że przerasta innych o trzy długości. Ten chłopiec potrafi wszystko, poza staniem na bramce. Kiwnąć w miejscu, strzelić, i co najważniejsze… sfaulować. On w Legii stał się mężczyzną i jeśli nikt nie urwie mu nogi, stanie się gwiazdą futbolu w ciągu trzech lat. No, po prostu musi się jeszcze nadmuchać sławą.
Ale czemu o nim piszę? Otóż jest to kompletna klęska Legii Warszawa. Otóż każdy klub z aspiracjami musi znaleźć gwiazdę, do niej dołączyć kilka gwiazdeczek, i walczyć. Legii ten Duda trafił się jak ślepej kurze ziarno…
Zadzwoniłem dziś do kumpla. Ma pół Warszawy, Pałac Kultury, i kasy jak ruscy wojska. Dlaczego to Wy (!) nie zapłacicie kilku milionów facetowi, który byłby nowym Deyną? Stać Was. Tylko brakuje Wam wyobraźni.
Legia nie ma w tej chwili nikogo, kto przyciągałby tłumy przez dziesięć lat.
Ja miałem Deynę i Gadochę. Tamci ludzie, zwykłe wojskowe trepy, wiedzieli o co chodzi. Brać najlepszych. Nie pytać. Strzelać.
I taka powinna być Legia, nawet ta wojskowa: najpierw strzelać, potem pytać.