Po pierwsze, Cupiał wie, że nie jest już w stanie wrócić z Wisłą na szczyt. Po 13 latach grubych, teraz przyszły chude – Biała Gwiazda od pięciu sezonów nie jest w stanie zakwalifikować się do europejskich pucharów. Cupiał robi wiele, by kryzys nie wpędził klubu w prawdziwe tarapaty, a drużyna na boisku wciąż rzadko schodzi poniżej poziomu przyzwoitości. Ale finanse klubu są w opłakanym stanie – czytamy dziś w Przeglądzie Sportowym. Środowa prasa zgodnie informuje, że Cupiał chce sprzedać Wisłę i prowadzi w tym temacie rozmowy.
FAKT
Zaczyna się tekstem o awansie Legii. Najważniejsze informacje są takie: pierwsza wygrana mistrza w tym sezonie, duże szczęście z rzutem karnym, nie wiadomo jeszcze jak poważny jest uraz Guilherme, właściwa forma nadejdzie w sierpniu.
Przeglądamy mniej istotne sprawy:
– Grosicki rozpocznie treningi z Rennes. A Everton? Sprawa się przeciąga i komplikuje, bo do klubu zgłaszają się… inni agenci, którzy chcą przeprowadzić ten transfer
– Kamil Glik uzyskał patent sternika
– Kamil Wilczek robi furorę w Broendby i podbija Danię
Cupiał chce po 19 latach sprzedać Wisłę.
Właściciel Wisły Bogusław Cupiał jest gotów do sprzedaży klubu. Wczoraj miały odbyć się w tej sprawie spotkania z dwoma inwestorami. Cena wywoławcza? 14 milionów złotych. Niedawno w Wiśle kapitał spółki został podniesiony z 11,5 miliona złotych do… 74 mln. Wcześniej, w trakcie 17 lat, kapitał był podnoszony dwukrotnie, w 2005 i 2006 roku, za każdym razem o 5 mln zł. – Wygląda to na przygotowanie spółki do sprzedaży, poprzez podniesienie kapitału zostały spłacone długi wymagalne. Dla potencjalnego inwestora likwidacja tego długu to ważna sprawa – mówi Faktowi osoba dobrze znająca realia Wisły i sposób działania Cupiała.
To ma być sezon Łotysza.
Do niedawna mówiło się, że w Termalice nie ma napastników poza Wojciechem Kędziorą. To już jednak przeszłość, bo obudził się Vladislavs Gutkovskis. Gdy były król strzelców ligi łotewskiej trafiał zimą do polskiej ligi, mówiło się, że będzie drugim Denissem Rakelsem, który akurat wtedy był gwiazdą Cracovii. Okazało się jednak, że jego młodszy kolega potraktował to zbyt dosłownie, bo podobnie jak obecny gracz Reading FC, na początku pobytu w Polsce przepadł. – Mam nadzieję, że rozpoczęty właśnie sezon będzie dla mnie przełomowy. Strzelałem gole w większości sparingów. Zaczęła się liga, a ja znów zdobyłem bramkę i zaliczyłem asystę. To dodaje mi pewności – przyznaje Gutkovskis.
A skoro mowa o Rakelsie, to Cracovia ma jego następcę – Szczepaniaka.
Mateusz Szczepaniak ma za sobą znakomity debiut w Cracovii. W wygranym 5:1 meczu z Piastem zdobył efektowną bramkę i pokazał się z bardzo dobrej strony. (…) – Pamiętam grę Cracovii z Denissem w składzie, mieli wtedy swój najlepszy okres – przyznaje Szczepaniak. – Nie chcę się do niego porównywać, wydaje mi się, że jest innym typem zawodnika – dodał. Trener Jacek Zieliński był zadowolony z debiutu Szczepaniaka, którego posłał do gry w wyjściowym składzie kosztem Bartosza Kapustki.
I jeszcze:
– Transfer Ceesaya za grosze
– Najgorszy start Arki od 10 lat
– W Górniku Zabrze nie robią transferów
– Kucharz-amator wygranym lata w Szczecinie
GAZETA WYBORCZA
Nowy kierunek Wisły.
Bogusław Cupiał postanowił sprzedać Wisłę Kraków. Jest dwóch potencjalnych kupców – TS Wisła, za którą stoją kibice, ale nie mają pieniędzy, i firma, której nazwa jest pilnie strzeżoną tajemnicą. W sobotę podczas meczu z Pogonią Szczecin w loży VIP z ust do ust przekazywano sobie informację, że jeszcze w tym tygodniu ma dojść do sprzedaży krakowskiego klubu. Udało nam się potwierdzić w dwóch źródłach, że jest dwóch chętnych do odkupienia Wisły. To oczywiście nie pierwsze pogłoski, że Cupiał ma już dość piłki, bo przez prawie dwie dekady (od 1997 r.) nie udało się zrealizować marzenia o Lidze Mistrzów. W ostatnich dwóch latach było co najmniej trzech chętnych do kupienia klubu – Wiesław Włodarski, prezes firmy Foodcare, Andrzej Kuchar, wrocławski biznesmen, czy Józef Wojciechowski, właściciel firmy deweloperskiej JW Construction, były właściciel Polonii Warszawa. Za każdym razem negocjacje kończyły się fiaskiem. Między innymi z powodu zadłużenia Wisły wobec Cupiała nikt nie był w stanie spłacić nawet jego części. – Teraz sprawa jest dużo bardziej zaawansowana i poważna. Cupiał i Tele-Fonika chcą sprzedać klub – twierdzi Janusz Kozioł, były wiceprezes Wisły, obecnie doradca ds. sportu prezydenta Krakowa. Z naszych informacji wynika, że za krakowski klub trzeba zapłacić co najmniej 14 mln zł, czyli 10 proc. długu właścicielskiego. To cena wywoławcza. Według wyliczeń Tele-Foniki zadłużenie klubu wobec niej sięga 140 mln zł, więc zdecydowanej większości zainwestowanych pieniędzy Cupiał nie odzyska. Ale wie, że innego wyjścia nie ma.
SUPER EXPRESS
Arak – klon Lewandowskiego. Czy to jednak nie przesada?
Wielu młodych piłkarzy chce brać przykład z Roberta Lewandowskiego (28 l.). Nowy napastnik Ruchu Chorzów Jakub Arak (21 l.) ma ułatwione zadanie, bo… jest identycznie zbudowany. Podobieństw jest więcej. Obaj mają po 185 cm wzrostu i 78 kg wagi. Są napastnikami, grają z numerem 9 na plecach. Arak, podobnie jak Lewandowski, strzelił gola w Ekstraklasie już w debiucie (2:1 z Górnikiem Łęczna). No i najbardziej przykre podobieństwo – na obu nie poznała się Legia Warszawa i oddała do klubów z niższych lig (Lewandowskiego do Znicza Pruszków, a Araka – do Zagłębia Sosnowiec). – Od najmłodszych lat moim idolem był Raul Gonzalez – zastrzega Arak. – Ale szybko się zorientowałem, że mamy inny styl gry. Teraz przykładem jest dla mnie Robert Lewandowski, który grał w niższych ligach, a dzięki ciężkiej pracy doszedł na szczyt. Pobyt w Legii Warszawa był dla Araka najtrudniejszy w karierze. Dopiero po wypożyczeniu do Sosnowca się odbudował.
Wczorajszy mecz Legii na razie odpuszczamy. Natomiast potwierdza się, że Duda jedzie zarabiać do Niemiec.
Trwająca od roku saga ze sprzedawaniem przez Legię Warszawa Ondreja Dudy (22 l.) dobiegła końca. Słowak podpisze z Herthą Berlin pięcioletni kontrakt, a mistrzowie Polski zarobią na transferze 4,4 mln euro plus bonusy sięgające nawet pół miliona euro. Tym samym Duda stanie się najdrożej sprzedanym piłkarzem w 100-letniej historii stołecznego klubu. Ondrej w Berlinie będzie zarabiał progresywnie (coraz więcej). Podobnie jak w Legii. Jak się dowiedzieliśmy, Słowak wystartuje od 800 tysięcy euro za pierwszy rok gry. Ondrej Duda miał odejść już rok temu do Interu Mediolan. Włosi byli gotowi zapłacić za niego żądane przez Legię ponad 6 milionów euro, ale na ostatniej prostej, kiedy piłkarz wybrał już nawet dom pod Mediolanem, negocjacje zostały zerwane. Ponoć Włosi obrazili się, bo choć Legia zaakceptowała oferowaną przez nich kwotę, to zażądała gwarancji bankowych.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka związana z awansem Legii do III rundy eliminacji LM.
Tekst o meczu: Nikolić załatwił sprawę.
Jeśli ktoś się spodziewał, że będzie łatwo, to się przeliczył. Legia musiała twardo walczyć o awans do trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Zwycięzców się nie sądzi, ale stołeczna drużyna zaprezentowała się przeciętnie. Wiadomo, że nie styl, a wynik się liczył, ale w perspektywie kolejnych gier, drużyna Besnika Hasiego nie dała wielu powodów do optymizmu. Wykonała plan, może przygotowywać się do następnych meczów, ale forma szybko musi wzrosnąć. Czas z pewnością będzie działał na jej korzyść. Mistrzowie Bośni i Hercegowiny nie mieli nic do stracenia. Zapowiadali, że będą walczyć o korzystny wynik do upadłego i tak uczynili. Nie było dla nich straconych piłek, grali z ogromnym zaangażowaniem. Czasem brakowało umiejętności, piłka odskakiwała, ale prezentowali się zdecydowanie lepiej, niż przed tygodniem. Nie, nie było oblężenia bramki Arkadiusza Malarza, czasami próbowali strzelać, ale więcej było w tym efektowności niż efektywności. Legia potrzebowała sporo czasu na złapanie w miarę odpowiedniego rytmu. Dodatkowo szybko straciła Guilherme, kluczowego zawodnika w poprzednich spotkaniach.
Kamil Wilczek strzela jak z nut.
W pierwszych czterech meczach Kamil Wilczek zdobył już pięć bramek. Tyle, ile w 15 spotkaniach rundy jesiennej. – Nie jest źle, ale też nie bardzo jest się czym ekscytować – mówi 28-letni Polak. Napastnik Broendby Kopenhaga zaliczył piorunujący start. Pierwsze dwa gole strzelił w wygranym 6:0 meczu I rundy eliminacji Ligi Europy – z Valurem Reykjavik. – Obudziłem się i miałem wrażenie, że jest środek nocy, ale za oknem było widno. Zaspany spojrzałem na zegarek, była dopiero trzecia. Tam nie robiło się ciemno ani przez moment – z uśmiechem mówi Wilczek. Na Islandii jego Broendby, które poprzedni sezon skończyło na czwartym miejscu, grało już 30 czerwca. – Miałem dwa tygodnie urlopu, przygotowania rozpoczęliśmy w połowie miesiąca, więc zdążyłem wyjechać na wakacje i jeszcze „podładować akumulator” przed sezonem. Valur nie był specjalnie wymagającym rywalem. W dwumeczu strzeliliśmy im dziesięć goli. Trochę kłopotów mieliśmy tylko w pierwszej połowie na Islandii, na sztucznym boisku, mniejszym niż normalne – dodaje Wilczek.
U Czerczesowa było jak w Anglii – mówi Ariel Borysiuk.
Do Legii przyszedł pan z Lechii w grudniu ubiegłego roku. Taki był plan, żeby pograć w Warszawie pół roku i znowu ruszyć do innej ligi?
– Nie. Ten wyjazd to zdecydowanie pełen spontan. Przez głowę mi nie przeszło, że spędzę w Warszawie tylko pół roku. Kolejny przykład, że w karierze sportowej nie ma co snuć dalekich planów. Wracając do Legii chciałem wygrać z nią mistrzostwo Polski, którego mi brakowało. Udało się, i to na stulecie klubu. Do tego dołożyliśmy Puchar, zapisaliśmy się na kartach historii klubu. W decyzji o wyjeździe pomogła mi też zmiana trenera. U Stanisława Czerczesowa czułem się pewnie, grałem. Nie wiadomo, co byłoby u Besnika Hasiego. Pierwsze zapytanie z QPR pojawiło się przy okazji finału PP. Anglicy przyjechali do Warszawy oglądać mnie z trybun. Nie wiem, co dostrzegli, bo boisko było zadymione racami, ale widocznie coś zobaczyli, bo nie odpuścili tematu.
Nie miał pan wątpliwości?
– Żadnych. Gra w Anglii zawsze była moim piłkarskim marzeniem. Kiedy byłem dzieckiem, po głowie chodziły różne kluby, a teraz – wspólnie z menedżerem, Mariuszem Piekarskim – uznaliśmy, że QPR to dobry wybór. Klub z tradycjami i ambicjami powrotu do Premier League.
Wisła zmieni właściciela? To dziś temat dnia, który najlepiej przedstawia Mateusz Miga.
Temat sprzedaży Wisły pojawiał się w przeszłości już wielokrotnie, jednak właściciel klubu z kwitkiem odsyłał kolejnych zainteresowanych. Odstraszał kwotą bądź warunkami dotyczącymi dalszego funkcjonowania klubu. Ale teraz sytuacja jest inna. Po pierwsze, Cupiał wie, że nie jest już w stanie wrócić z Wisłą na szczyt. Po 13 latach grubych, teraz przyszły chude – Biała Gwiazda od pięciu sezonów nie jest w stanie zakwalifikować się do europejskich pucharów. Cupiał robi wiele, by kryzys nie wpędził klubu w prawdziwe tarapaty, a drużyna na boisku wciąż rzadko schodzi poniżej poziomu przyzwoitości. Ale finanse klubu są w opłakanym stanie. Przed każdym kolejnym procesem licencyjnym trwa wyścig z czasem, aby spłacić wszystkie wymagalne długi. Poślizgi w wypłatach to codzienność, działanie na rynku transferowym przypomina partyzantkę. Korzystając wciąż z żywej renomy klubu, nadal udaje się ściągać piłkarzy pokroju Semira Stilicia czy Rafała Wolskiego. Ale do Krakowa przyjeżdżają tylko po to, by odbudować formę, potem szybko uciekają. W Wiśle szuka się tylko piłkarzy bez kontrakty, odstępstwem od tej reguły w ostatnim czasie był jedynie Petar Brlek, któy kosztował około 250 tys. euro. Skąd wzięto kasę na Chorwata? Wyłożył ją (lub znaczą część) jeden z bogatszych kibiców, który w zamian otrzymał sky-box na kilka(naście?) lat do przodu. Prowizorka.
Dlaczego wyhamował transfer Grosickiego?
Rozmowy na temat transferu „Grosika” na Goodison Park ruszyły już w trakcie EURO 2016. Jego menedżer Thomas Kroth był nawet w Anglii spotkać się z przedstawicielami The Toffees, których nowym trenerem został Ronald Koeaman. Holender przymierzał się do sprowadzenia polskiego skrzydłowego, gdy jeszcze pracował w Southampton. Po przeprowadzce do Liverpoolu nie zmienił zdania. Negocjacje się jednak skomplikowały, bo do Evertonu…zgłosili się także inni agenci chcący wykonać ten transfer. Zrobiło się zamieszanie. Pytanie, czy to nie zniechęci Anglików do przeprowadzenia transakcji? (…) W trakcie turnieju oprócz Evertonu dostał lukratywną ofertę z ZEA. Al Wahda Abu Zabi proponowała mu 3 – letni kontrakt wart 9 milionów euro netto! Piłkarz woli na razie jednak zostać w Europie.