Reklama

Czy Latal zdoła jeszcze w tym wraku odnaleźć skarb?

redakcja

Autor:redakcja

11 lipca 2016, 20:15 • 4 min czytania 0 komentarzy

Jeszcze dwa lata temu wydawało się, że świat stoi przed nim otworem, gdy Radosław Osuch mówił w “Cafe Futbol” o ofercie wartej trzy miliony euro. Półtora roku temu miał być tym, który zastąpi Radovicia tak, że Legia nie odczuje straty Serba. Stał się jednym z najdroższych piłkarzy w historii Legii, ale tego brzemienia udźwignąć nie potrafił. Teraz, w wieku 26 lat, zamiast cieszyć się najlepszymi chwilami przygody z piłką, musi szukać okazji do odbudowania swojej kariery. Michał Masłowski właśnie idzie na wypożyczenie do Piasta.

Czy Latal zdoła jeszcze w tym wraku odnaleźć skarb?

Osiemset tysięcy euro. Na tyle Legia wyceniła jego wejście do Ekstraklasy. Bo to było prawdziwe wejście smoka. Pierwszy sezon – pasmo sukcesów. 8 bramek, 3 asysty, 2 kluczowe podania. Średnia ocen Weszło 5,00, niższa w zespole „Zetki” jedynie od Wojciecha Kaczmarka i Herolda Goulona. Odkrycie sezonu na gali Ekstraklasy. Radosław Osuch chwalił się zainteresowaniem klubów zachodnich, ofertami wartymi 3 miliony euro, najczęściej przewijała się nazwa Herthy Berlin.

Perłą w koronie tamtego sezonu był mecz 19. kolejki przeciwko Piastowi.

Gol głową po ostrzejszej wrzutce? Spoko.

Reklama

To samo, tylko po zawiesince? Okej.

Prawą nogą? Lobikiem? Żaden problem.

No to może jeszcze lewą z woleja? A w zasadzie czemu nie?

Popis. 6:0 dla Zawiszy, a Masłowskiemu wychodziło tamtego dna absolutnie wszystko. Nieco ponad rok później był już na Łazienkowskiej, z metką, która stała się ogromnym ciężarem. Osiemset tysięcy w europejskiej walucie. Liczby? Te kompletnie go nie broniły.

2014/2015 (wiosna): 12 meczów, 0 goli, 0 asyst, 0 kluczowych podań, średnia not Weszło: 3,22
2015/2016: 10 meczów, 0 goli, 0 asyst, 1 kluczowe podanie, średnia not Weszło: 3,80

A spójrzcie w komentarze pod relacjami z meczów Legii, w których pojawił się na boisku. I spróbujcie znajdźcie jedną taką, pod którą nie pojawił się ani razu argument ceny. Zawód. Ogromny, może nawet największy od wielu, wielu lat, podyktowany właśnie tą kolosalną, jak na polskie warunki, kwotą.

Reklama

Spojrzenie na zawodnika zmieniło się nieco po głośnym wywiadzie Masłowskiego dla “Polska The Times”. Tutaj fragment (całość W TYM MIEJSCU):

„Nie mogłem stanąć na palcach, nie mogłem się wybić, kolano mi uciekało. Pojawiał się niedowład. Najgorsze zaczęło się w dniu rewanżowego meczu z Kukësi w eliminacjach Ligi Europy. Rano mnie złożyło. Obudziłem się bez czucia w nodze. Nie mogłem wstać z łóżka. Przyszedł trener Berg i zbladł. Wyglądałem jak śmierć. Leżałem w hotelu i wyłem z bólu. Nie mogłem stanąć o własnych siłach. Od razu odesłali mnie do szpitala. Dostałem najsilniejszy z możliwych lek przeciwbólowy. Nie mogłem podnieść nogi.

(…)

Okazało się, że miałem podwójny ucisk przepukliny na nerw w okolicach kręgosłupa. To były poziomy odpowiedzialne za nogę. Dzięki Bogu nerwy nie zostały uszkodzone, bo w najgorszym wypadku mógłbym skończyć nawet na wózku inwalidzkim. Jeszcze w Polsce zobaczył mnie jakiś lekarz. Powiedział, że mam 50 proc. szans na powrót do futbolu. Od razu chciał mnie kroić. Mówił, że trzeba wymienić mi dwa dyski. W końcu zapadła jednak decyzja, że lecimy do Włoch.”

Ale też ten pogląd nie mógł ulec weryfikacji na tyle, by ktokolwiek zapomniał o tamtych pieniądzach. Fakty są też takie, że Legia to nie jest klub, który ma czas na odbudowywanie „Masła” krok po kroku, a Warszawa – miejscem, w którym ten proces przebiegnie względnie bezstresowo. Sam zresztą przyznał, że w stolicy z ciśnieniem sobie nie poradził. W wywiadzie dla Sport.pl powiedział wręcz, że „Legia go przerosła”, co pokazało, że żelazną psychiką to on raczej nie dysponuje. Pomocnik musi teraz udowodnić swoją wartość gdzieś indziej. Gdzieś, gdzie ciśnienie na wynik osiągnięty „tu i teraz” nie jest aż tak ogromne. Gdzie będzie miał więcej spokoju.

Piast wydaje się więc być idealnym rozwiązaniem. Gliwice nie są miastem, gdzie zmiażdżyć go może ciężar oczekiwań, nawet mimo niedawnego wicemistrzostwa. Na pewno też kibicowsko znacznie zdrowszym od Bydgoszczy, gdzie potrafił błyszczeć na tle całej ligi, ale i dużo spokojniejszym od Warszawy, gdzie każde nieudane zagranie kibice potrafią pamiętać bardzo długo i wałkować w każdym miejscu aż do kolejnego meczu.

Ten ruch to też jasny sygnał, że Kamila Vacka w Gliwicach już nie zobaczymy i że teraz linia pomocy będzie budowana wokół innego piłkarza. Tego, który przychodzi na Śląsk przywrócić swoją karierę na odpowiedni tor. Czechowi udało się to na tyle, że po nieudanych próbach przebicia się w Sparcie Praga, wrócił do reprezentacji i był bliski powołania na Euro we Francji. Pewnie i dlatego Masłowskiego długo na wybór swojego klubu gliwiczanie długo naciskać nie musieli.

Teraz ruch należy do zawodnika. Że potencjał ma – o tym Piast przekonał się jakiś czas temu, najboleśniej ze wszystkich ekstraklasowych ekip. Gdyby go konsekwentnie udowadniał, do Gliwic pewnie mógłby co najwyżej wpaść zrobić sobie zdjęcie pod radiostacją, ewentualnie w wolny weekend wypić kawę i nakarmić gołębie na rynku. To też pokazuje, gdzie znalazł się piłkarsko i mentalnie. Brutalna prawda jest taka, że w porównaniu z najlepszym okresem w Bydgoszczy jest wrakiem, któremu potrzebna będzie naprawdę mocna wyciągarka.

Tylko czy Radoslav Latal już aby nie udowodnił, że nie z takich wraków potrafi wyciągać prawdziwe skarby?

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...