Możemy się śmiać z tego, że Cristiano Ronaldo spędza przed lustrem do godziny przed meczem. Że w przerwie starannie układa fryzurę, a gdy w pudełeczku z gumą do włosów widzi już dno, to dostaje konwulsji, a jego ciało zalewa zimny pot. Prawda jest jednak taka, że w dzisiejszych czasach wszyscy piłkarze cholernie dbają o swój wizerunek. No, prawie wszyscy. Generalnie jednak ważne jest nie tylko to, jak prezentujesz się na boisku pod kątem piłkarskim, ale też jak na nim wyglądasz. Czy uchodzisz za zadbanego dżentelmena, czy fleję, która chodzi w brudnych getrach i porwanych spodenkach.
Podczas gdy na murawie toczyła się walka sportowa, tak w międzyczasie szalały też słupki popularności w rankingach firm zajmujących się marketningiem i PR-em. Piłkarze szokowali nie tylko golami czy asystami, ale też tym, co mieli na głowie. Trochę z przymrużeniem oka, trochę żartobliwie, postanowiliśmy więc stworzyć zestawienie absolutnie najgorszych czy też najbardziej cudacznych fryzur na tym turnieju. Niektórzy wbili nas w fotel swoją kreatywnością, niektórzy nie kombinowali i postawili na prostotę, a niektórzy… A niektórzy na pewno nigdy nie wylądują na wybiegu.
Niekwestionowanym królem fryzur jest Paul Pogba. To, że Francuz widuje się z fryzjerem częściej niż z kolegami z drużyny wiedzieliśmy już od dawna, a w trakcie ostatniego miesiąca tylko udowodnił, że głowę na boisku ma nie tylko od grania, ale też od prezentowania fantazyjnych wzorków. Jeszcze tuż przed mistrzostwami zaczęło się od wielkiego “POGBOOM” wystrzyżonego na łepetynie. A im dalej w las, tym było coraz ciekawiej. Zdecydowanie najbardziej podobał nam się na pewno kogut – symbol piłkarskiej Francji. Fajny, patriotyczny akcent zamiast debilnych gwiazdek i pajęczyn rodem z białobrzeskiego gimnazjum, choć nie ukrwamy, że takiego gościa trudno byłoby w prywatnej rozmowie odbierać poważnie.
Coś jednak Pogba musi koniecznie wymyślić przed finałem, bowiem wysoko poprzeczkę zawiesił mu dziś Ricardo Quaresma. Pal licho już te tatuaże na twarzy i reszcie ciała. Jutro wystąpi bowiem – o ile Fernando Santos da mu szansę gry – z liściem (piórem?) na głowie.
Ivan Perisić w trakcie fazy grupowej wyglądał normalnie – i pod kątem piłkarskim (2 gole, 1 asysta), i wizerunkowym. Przed meczem z Portugalią postanowił jednak zaszaleć i udać się do fryzjera. No i niestety – biało-czerwona kratka na głowie może i ucieszyła chorwackich kibiców, ale wynik piłkarski już na pewno nie.
Prawdziwą kuźnią przedziwnych fryzur jest, a raczej była jednak Belgia. Axel Witsel i Marouane Fellaini od lat stanowili afroamerykański duet, który z daleka przypominał raczej parę muzyków reggae z Jamajki, a nie dojrzałych piłkarzy. Przed Euro drugi z nich wyłamał się jednak z konwencji farbując włosy. Nie pomogło, bo jak cienki był przez cały sezon w koszulce Manchesteru United, tak cienki był i we Francji.
To oczywiście nie koniec, bo ich kolega ze środka pola, Radja Nainggolan, wyhodował na głowie… hm, sami nie wiemy co. Trochę wygląda to tak jakby mu się zesrał ptak, trochę tak jakby to był efekt jakiegoś głupiego, przegranego zakładu. I jeszcze ta róża na szyi… Kabaret.
Od zawsze znany ze swojej charakterystycznej fryzury był Marek Hamsik i na EURO znów nas nie zawiódł. Klasyczy irokez, do tego – oczywiście tylko poza boiskiem – okulary zerówki. Ciekawi jesteśmy swoją drogą, ile żelu, gumy czy innej tajemniczej substancji musi Słowak napakować na głowę, żeby ten parawan trzymał mu się przez pełne 90 minut. Chapeau bas.
Na ciekawy przypadek natrafiliśmy natomiast w ukraińskiej reprezentacji. Żadne tam cudowanie z włosami – podkręcanie, prasowanie, wyginanie we wszystkie strony świata. Nie – zwykła prostota. Klasyka. Problem jednak w tym, że i tak uroku raczej nie dodająca.
Natura postanowiła dać bowiem Romanowi Zozuli wszelkie predyspozycje wizerunkowe, by stać się… nowym Zidanem. Elegancka aureola wokół głowy i parę kosmyków na jej czubku. W zasadzie to tyle, co kot napłakał i aż się prosi, żeby umiejętnie te trzy włosiny na krzyż zgolić. Oj, wtedy na poważnie zaleciałoby Zizou, który niemal dwie dekady temu prowadził Francuzów do mistrzostwa z łysym kółkiem na głowie.
Aaron Ramsey do Mistrzostw Europy podszedł natomiast niezwykle rozsądnie – na wszelki wypadek, gdyby nie zatrybiło z formą, to wyróżniać miał się chociaż oczojebną fryzurą. Pofarbował się na jasno, świecił z kilometra, ale summa summarum okazało się to zabiegiem zbędnym, bo ma za sobą naprawdę dobre mecze.
Było jeszcze parę mniej lub bardziej szokujących fryzur, a niektórzy swoją aparycję postanowili nawet podrysować brodą w stylu drwala mieszkającego od 25 lat w otchłani lasu. Z tych najbardziej kontrowersyjnych to jednak tyle. Kto według was najbardziej się wydurnił? Po kim spodziewaliście się, że odstawi na głowie taką szopkę? A może ktoś was jednak swoją pomysłowością zwyczajnie zawiódł?