Juergen Klopp w Liverpoolu mieszka dopiero nieco ponad pół roku, ale zarówno kibice, jak i jego pracodawcy, szybko przekonali się do tego, że to właśnie ten człowiek powinien decydować o losach ich klubu w najbliższych latach. W kilkadziesiąt tygodni Niemiec dostarczył ludziom związanym z Anfield tyle wrażeń, że włodarze klubu postanowili czym prędzej zaproponować mu przedłużenie kontraktu.
Gdyby progres wykonany przez drużynę pod jego wodzą mierzyć długością skoku wykonanego w tabeli Premier League, to Klopp za cudotwórcę raczej nie zostałby uznany. Obejmował The Reds, gdy ci zajmowali dziesiątą lokatę, zaś sezon skończył ledwie dwie pozycje wyżej. O wiele ciekawiej działo się natomiast w międzyczasie w pucharach. FA Cup? Porażka w IV rundzie z West Hamem. Puchar Ligi Angielskiej? Tym razem nosa utarł Manchester City, choć dopiero w finale i to po rzutach karnych. Liga Europy? Również finał, choć tym razem silniejsza okazała się Sevilla.
Krótko mówiąc – zabrakło naprawdę niewiele, by sezon rozpoczęty w fatalnym stylu, jeszcze pod rządami Brendana Rodgersa, drużyna skończył z cennym trofeum.
Niezależnie od przegranych finałów, błyskawicznie stało się jednak jasne to, czego spodziewać mogli się wszyscy, którzy widzieli choć dwa, trzy mecze Borussii Dortmund prowadzonej jeszcze przez Kloppa. Były ogromne emocje, huśtawka nastrojów, wielka euforia błyskawicznie torpedowana smutkiem – a wszystko tylko po to, by po chwili znów popaść w czyste szaleństwo. Trybuny Anfield Road, od kiedy szkoleniowcem drużyny jest Niemiec, nie mogą się nudzić. A gdy jeszcze idą za tym coraz lepsze wyniki, to humory dopisują wszystkim.
Nie dziwi nas więc ani trochę, że włodarze klubu postanowili nie zwlekać ani tygodnia dłużej i zaoferowali Kloppowi natychmiastową prolongatę umowy do 2022 roku. Jeśli więc nic się po drodze spektakularnie nie spartoli, to Niemiec kolejne sześć lat spędzi w mieście Beatlesów. I choć pod kątem zaufania i wiary w umiejętności menedżerskie przypomina nam to trochę cyrograf jakim związała się kiedyś z Wojciechem Stawowym Cracovia, to o efekt tej współpracy jesteśmy spokojni. Juergen nie kitował raczej w gabinecie szefa bajkami o tym, że za kilkanaście miesięcy wygra ligę z 45-punktową przewagę, a w Lidze Mistrzów pozamiata już w grupie i rozegranie fazy pucharowej będzie zupełnie zbędnie. To po prostu fenomenalny szkoleniowiec z klarowną wizją rozwoju – taką, która powinna zagwarantować klubowi sukcesy.
No bo tylko spójrzmy – po latach dostatku i bogactwa, fani LFC zostali w ostatnich latach naprawdę solidnie wyposzczeni. Nie mamy jednak wątpliwości, że rubryka na samym dole powinna prędko się zapełnić.