Islandia, najmniej ludny kraj w historii Euro. Islandia, jej złote pokolenie, które przebiło swój sufit w finałach. Przywieźli prawie jedną dziesiątą populacji do Francji, przywieźli solidny zespół, byli autorami jednej z najbardziej spektakularnych niespodzianek turnieju. Z czego zapamiętamy ją po tych mistrzostwach?
1. Ośmieszenie Anglików
Słynna historia sprzed ponad pół wieku: 1950, mundial. Anglicy jadą “na pewniaka”. W grupie trafiają między innymi USA i pada słynne zdanie:
“Tylko dwie nacje na świecie nie potrafią grać w piłkę – Amerykanie i Eskimosi”.
Oczywiście po tym nastąpił typowy angielski wpierdol, a wielu śmieje się, że teraz, po 66 latach, dopełniła się ironia drugiej części zdania.
Jasne, naciągane na potrzeby dowcipu z różnych względów, ale fakt faktem: to zwycięstwo jest historią Islandii. Nie tamtejszej piłki, nie sportu, ale całego kraju. Państewko liczące sobie mniej więcej tylu mieszkańców co Bydgoszcz, a wyrzucające piłkarskiego molocha z Euro – niepojęte. W Anglii o tym meczu będą pamiętać i za sto lat, a przypominać sobie przy tworzeniu każdej kolejnej listy największych klęsk w historii tamtejszej piłki.
2. Kibicowski rytuał
Sporo było na tym turnieju barwnych grup kibicowskich. Wśród nich na pewno są też Islandczycy, a ich rytuał meczowy naprawdę robił wrażenie i zapadał w pamięć. Coraz szybsze, rytmiczne oklaski zawsze tworzyły klimat. Fajnie też, że piłkarze potrafili dołączyć, a nawet dyrygować publiką – tak było choćby po Anglii.
3. Islandzki komentator
TEN islandzki komentator. I kto powie, że ludzie północy nie są żywiołowi?
4. Radość Lagerbacka
Na dobra, pewnie powiedzą tak ci, którzy widzieli Lagerbacka. Tu po wejściu do ćwierćfinału.
5. Frekwencyjny rekord
Statystyka turnieju: 99,8% Islandczyków oglądało podobno mecz z Anglią. 8% na Stade de Nice , reszta w tv. 0,2% nie było zainteresowane, czyli jakieś 650 osób.
6. Gol z Austrią w końcówce
Szacunek dla Islandii, że wygrała, że pokazała charakter, zbiła Austrię, wbijając jej nóż w końcówce. Ale znowu show spróbował skraść komentator.
7. Zamieszanie z wypowiedzią Ronaldo
Remis na otwarcie to nie było to, o czym marzyli Portugalczycy. Swoją frustrację po meczu wylał Ronaldo: “Cieszyli się tak, jakby wygrali Euro. To było dziwne. Oni tylko bronią, bronią, bronią, to małostkowa mentalność. Tak nic nie ugrają w turnieju”
Po pierwsze: kto jak kto, ale Portugalczyk akurat powinien dobrze pamiętać Euro 2004 i triumf Greków, tyle więc w kwestii defensywnej taktyki. Natomiast co do wróżby, że nic nie ugrają – zaszli dalej niż Hiszpania. Jeszcze CR7 będzie miał okazję wbijać za to kumplom z szatni szpilki.
8. Sztama z węgierskimi kibicami
Nie było lepiej zorganizowanej grupy kibicowskiej niż ta węgierska. Znakomici, głośni, ale też… bardzo przyjacielscy. Przynajmniej wobec Islandczyków, z którymi w fazie grupowej przejęli Marsylię. Sam mecz był w porządku, ale znacznie lepiej wyglądała przyjacielska rywalizacja na trybunach. Islandia stawiła czoła węgierskim ultrasom, byli mniej liczni, ale też bardzo głośni.
9. Lanie od Francji
No cóż. 0:4 w 45 minut ćwierćfinału chluby nie przynosi. Po prostu i nie ma się co czarować. To był wyjątkowy wpierdol, żadna drużyna tym turnieju nie pokazała takiej dominacji nad drugą, co Francja nad Islandią w pierwszych trzech kwadransach. Natomiast że nie posypali się później, strzelili dwa gole – jest coś na otarcie łez, szacunek.
10. Po prostu dobra gra
Islandia wniosła na turniej bardzo wiele kolorytu, zarówno na stadionie, na boisku jak i poza nim. Była bohaterem niespodzianki, którą zapamięta futbol. Napisała swoją piękną historię, jedną z najlepszych na tych mistrzostwach. Ale przede wszystkim solidnie grała w piłkę. Tu nikt fartem się nie prześlizgnął – Anglicy zamiast gonić straty musieli nierzadko się bronić, bo to Islandia była bliżej kolejnych bramek. Pięć punktów w grupie też nie zdarzyło się przypadkiem – Islandię dało się oglądać, fajna, zdeterminowana drużyna, która potrafiła przyspieszyć.
Jej występ będzie argumentem potwierdzającym słuszność idei rozszerzenia Euro.