Koniec grania, czas podpisywania. Dzisiaj Grzegorz Krychowiak parafował umowę z PSG, a właśnie dopinany jest kolejny transfer, o którym kilka dni temu informowaliśmy. AS Monaco przysłało do Polski prywatny samolot po Kamila Glika.
Reprezentant Polski właśnie jest na pokładzie maszyny, którą leci do Nicei. Z Francją pożegnał się więc tylko na kilkadziesiąt godzin. W piątek przylot wraz z całą reprezentacją, podróż pociągiem na Śląsk, a dzisiaj ponownie kierunek Francja. Jutro Glik przejdzie testy medyczne, a następnie podpisze kontrakt. 11 milionów, jakie zapłaci za niego AS Monaco sprawia, że to druga najdroższa transakcja w historii naszego futbolu.
– Sam fakt, że klub wysłał po Kamila samolot świadczy, jak poważnie go traktują – mówi menedżer Jarosław Kołakowski. – Ja jestem na miejscu, czekam na Kamila na lotnisku. Sprawy są dopięte, ale oczywiście czekamy na podpisy. Nie był to łatwy transfer, ponieważ Torino miał swoje oczekiwania, ale też wkład Kamila w najnowszą historię klubu był olbrzymi, więc nikt nie chciał rzucać mu kłód pod nogi.
– Ostatnio wraz z Kamilem wspominaliśmy nasze pierwsze spotkanie, w Gliwicach. Długą drogę od tamtej pory razem przeszliśmy i wykonaliśmy ciężką pracę, by dzisiaj znaleźć się w takiej sytuacji. Nie ukrywam, że nawet na mnie – a jestem menedżerem obytym na rynku – dwucyfrowe transfery robią wrażenie, pojawia się dreszczyk emocji. Bardzo się cieszę, że to właśnie Kamil jest bohaterem tak wielkiej transakcji – podsumowuje Kołakowski.